Kasia Kocha Konstanz
Dzisiejszy post
sponsoruje Klub Polek na Obczyźnie, który rozrasta się w zastraszającym tempie!
Ideą przewodnią marcowego projektu było przedstawienie stolic naszych krajów i
ich "hajlajtów". Ale co ja mogę powiedzieć o Bernie? Byłam tam raz i
miasto mnie oczarowało, to chyba tyle… Raczej niewiele. Jeśli ktoś ma mimo
wszystko ochotę na to niewiele – zdjęcia i niewielka relacja tutaj. A teraz
zapraszam do wycieczki po Konstanz!
Kto z Was zna
Konstanz?
Nikt?
A kto zna Konstancję,
w której w 1414 odbył się sobór powszechny kończący wielką schizmę zachodnią?
No właśnie, już lepiej ;)
Niemieckie Konstanz
to starszy (i większy brat) szwajcarskiego Kreuzlingen, w którym
mieszkam. Miasta te są praktycznie zrośnięte w jedno, dlatego nikogo nie
dziwi, ze ich mieszkańcy kilka razy dziennie są w Niemczech, a kilka w
Szwajcarii. No bo w końcu ulubiony fryzjer przyjmuje w Konstanz, a pyszną kawę
dostanę tylko w Kreuzlingen, dentysta niemiecki kosztuje o wiele mniej niż
szwajcarski, za to Szwajcarzy mają najlepsze czekolady (na świecie ;)).
Jak można by w
skrócie opisać Konstanz? To miasto, w którym mieszkamy MY, a WY przyjeżdżacie
tu na wakacje ;) (To nie pochodzi ode mnie, ale zgadzam sie w 100%).
To też miasto z
jednej strony studenckie, kochane przez młodych, z drugiej mekka emerytów,
którzy na starość chcą osiąść tu i tylko tu. Myślicie, że prowadzi to do
konfliktów? Ooo tak, codziennie nowych!
W ostatni Fastnacht
rada miejska postanowiła dogodzić wszystkim i stwierdziła: godziny parzyste - orkiestry
i muzyka z głośników na ulicach dozwolone, godziny nieparzyste - ma panować
zupełna cisza. Wszyscy, łącznie z prezydentem miasta, stwierdzili, iż to
poroniony pomysł i dlatego też uchwała została przez niego zniesiona.
Leżące nad pięknym
Jeziorem Bodeńskim (a właściwie dwoma jeziorami połączonymi przez przepływający
przez nie Ren), to miasto prawie wcale nie ucierpiało w czasie wojennych bombardowań,
co zawdzięcza sąsiedztwu ze Szwajcarią. Dlatego też podziwiać możecie na przykład
soborowy Konzil, któremu w przyszłym roku stuknie 600 lat. Teraz nie odbywają się
już w nim sobory, za to czasem robi on za kulisy imprez, takich jak np. Halloween.
Znak czasów, proszę Państwa ;)
Jeśli już traficie do
Konzil, nie zapomnijcie odwiedzić Imperii, która jako symbol miasta wita przybywających
od strony wodnej.
A jeśli akurat pod Imperią najdzie Was ochota na zrobienie czegoś
straaaasznie romantycznego, nie krępujcie się i przyczepcie kłódkę z imieniem
swojego wybranka bądź wybranki.
Jeśli akurat jest
lato (koniecznie przyjedźcie latem!) z dużym prawdopodobieństwem właśnie odbywa
się jakiś koncert, prawie nad samą wodą, zaraz obok w parku.
Jeśli znudzi Was słuchanie
muzyki, wybierzcie się na spacer po starym mieście. Zjedzcie lody w najlepszej
lodziarni w okolicy (która to, powiem na priv ;)), wypijcie radlerka w jednym z
wielu ogródków piwnych i na zakończenie dnia wybierzcie się na spacer w stronę plaży.
Droga wiedzie wzdłuż brzegu jeziora i jest niesamowicie malownicza. Na początku
to zwykła (niezwykła!) ulica, którą zdobią najdroższe kamienice w mieście, mające
chyba najpiękniejszy widok z okien, jaki można sobie wyobrazić.
Później droga zwęża się
i staje się coraz bardziej dzika. W końcu docieramy do parku „Hörnle” i wtedy możemy
naprawdę się odprężyć. Rozłożyć ręcznik na wolnym skrawku trawy i najpierw zagrać
w siatkówkę. A może w badmintona? A może od razu wskoczyć do krystalicznie
czystej (ale chłodnej) wody? Do wyboru, do koloru!
Moim zdaniem, na
Hörnle można spędzić calutki urlop ;). Jeśli jednak macie ochotę na zwiedzanie,
koniecznie odwiedźcie Wyspę Kwiatów – Mainau. O Mainau było już nie raz tutaj,
dlatego powiem tylko: warto się wybrać. Jeśli kochacie kwiatki, kwiatuszki, motyleczki
i jeśli nie kochacie, też!
Jeśli udało mi się Was
do Konstanz przekonać albo tak czy siak mieliście je w planach, spróbujcie przyjechać
w czerwcu, a dokładnie 8 czerwca. Wtedy to rozpoczyna się 2-dniowy, długi na 4
kilometry Flohmarkt, umiejscowiony po dwóch stronach granicy. Ulice pokrywają się
wtedy składanymi stolikami, mosty na Renie zamienione zostają w stojaki na
rowery, a Wy całą noc możecie handlować, targować się, pić wino nad brzegiem
jeziora czy Renu i po prostu być na właściwym miejscu we właściwym czasie.
pięknie Kasiu ..troszkę jakby z atmosfery Luzern tylko góry niższe a jezioro większe ... niestety nie dotarłem tam jeszcze ale pamiętam Jezioro Bodeńskie Stanisława Dygata .. fajnie, że nam opowiadasz o takich pięknych miejscach :^)
OdpowiedzUsuńMasz racje z ta Luzerna, cos w tym jest. A dotrzec do Konstanz powinien kazdy, masz jeszcze czas ;)
UsuńPiękne miejsce!!! Uwielbiam targi ze starociami :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia!
Pozdrawiam :)
Dzieki za komplement :))
UsuńTargi tez kocham, ale ten jest naprawde jeszcze czyms zupelnie innym. 4 kilometry, w srodku miasta, dzien i noc! ;)
Noo to się czegoś dowiedziałam z geografii! I w końcu wiem, kim zainspirowała sie Angelina Jolie wystawiając nóżkę na jakimśtam czerwonym dywanie...Imperią, no przecież! Kusisz tym targiem, ale z Berlina to kawał...Pozdrawiam! Monika
OdpowiedzUsuńProooosze, moge skasowac Twoj komentarz i udawac, ze to o Angelinie to moje? ;);)
UsuńNie, no zartuje, ale chyba naprawde trafilas w ciemno :))
I nie przesadzaj, z Berlina to rzut beretem!
Bedziesz pewnie miala czesciej okazje uzyc tego tekstu, wiec feel free...:-) rzut beretem powiadasz, to chyba zalezy od wielkosci beretu:-D
UsuńAle i tak bede musiala zawsze na koncu dodac: kopirajt - monifactura ;) Inaczej mi przez gardlo nie przejdzie.
UsuńA beret to taki ciut wiekszy po prostu ;)
Nie byłam, ale chyba się wybiorę :) Piękne miejsce i ten targ !!! Super. Kłódkę wieszaliśmy już w Rzymie, ale nie zaszkodzi powiesić kilku jeszcze w innych miejscach :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oj chyba sie wybierz! :))) To tez swietna baza wypadowa do wyprawy w Alpy, badz innych miast na Bodenskim: Lindau, Bregenz, albo do Schwarzwaldu, wszystko w poblizu.
UsuńI nie zapomnij klodki zabrac ;)
no to teraz wiem, na co zbierać, żeby móc się tam przenieść na emeryturze :)
OdpowiedzUsuńA procenty od tego uzbieranego musisz oddawac MI, bo ode mnie masz pomysl :P:P
UsuńPięknie... i w zasadzie nie tak daleko ode mnie... muszę tylko przejechać po przekątnej Szwajcarię :) Przez Konstanz przejeżdżałam dwa razy i ani razu się nie zatrzymałam, o ja głupia! Następnym razem już zostanę na dłużej :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo naprawde glupio ;) Ale teraz juz wiesz, wiec nastepnym razem sie juz zatrzymasz :) Tylko stroju nie zapomnij ;)
Usuńa ja znam!! to cudne miasteczko, nad cudnym Bodeńskim i Mainau - boska!!!
OdpowiedzUsuńzatęskniłam aż............................................
Wiesz co dobre, Madzik :D
UsuńSuper ciekawa relacja, nabraøłm ochoty na jakią koncert nad wodą no i zdecydowanie chciałabym zobaczyć ten 4 km flohmarkt
OdpowiedzUsuńDzieki sliczne :))
UsuńoJ, tego targu juz sie naprawde nie moge doczekac, jak co roku zreszta :D
Nie musiałaś mnie długo przekonywać. Jestem na tak, a jakby jeszcze dało się załapać na Flohmarkt:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy to moj dar przekonywania, czy po prostu Konstanz takie cudne. ale chyba to drugie ;);)
UsuńNo to się wybieram w czerwcu...!!!Pięknie...
OdpowiedzUsuńDaj znac w takim razie :)) I wez latarke na czlo, przyda sie! ;)
UsuńPiękne zdjęcia! Aż mi tęskno za europejskimi klimatami :-(
OdpowiedzUsuńZamienimy sie? ;)
Usuńcudnie! :D
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńDziękuję za tę malowniczą wycieczkę. Już sprawdziłam ,że do Konstanz mam jakieś 380 km. to jak jedziemy w kierunku Basel to trzeba trochę dobić. Bardzo mnie kusi ten 8.06 ;) Muszę poważnie porozmawiać z moim W. :D
OdpowiedzUsuńBardzo prosze :)
UsuńRozmawiaj, rozmawiaj, oplaci sie ;)
Tylko latarki na czolo wezcie :D
To co kupujesz na tym pchlim targu?
OdpowiedzUsuńW sumie to wszystko ;)
UsuńOd wyposazenia domu przez ksiazki po aprzet sportowy i ciuchy
Po za tym zwykle kupuje sie duzo rzeczy, ktorych w zyciu by sie nie kupilo, ale sa tak tanie, ze az szkoda nie wziac ;)
to rowniez mekka dla wszelkiego rodzaju kolekcjonerow czy majsterkowiczow
Dzięki! (To tylko raz do roku jest, tak?)
Usuńprosze :)
UsuńNie do konca, np. po mojej stronie granicy, w Kreuzlingen, odbywa sie takie cos w kazda pierwsza sobote miesiaca, jest jednak o wiele mniejsze.
Ten wielki targ odbywa sie tylko raz do roku, mierzy 4 kilometry i ciagnie sie przez niemieckie Konstanz i moje Kreuzlingen. Ulice zamienione sa wtedy w targowisko :)
A takie niewielkie odbywaja sie regualnie w kazdym niemieckim/szwajcarskim miescie czy miasteczku
Aha... To "już jestem w domu" ;-)
UsuńZawsze do uslug :))
UsuńTam gdzies u gory bylo poza tym, a nie po za tym ;) (nie moglam sie powstrzymac zeby sie nie poprawic ;))
UsuńPiękne miejsce!
OdpowiedzUsuńZgadzam sie w 100% :))
UsuńŚlicznie tam u Ciebie !
OdpowiedzUsuńZwlaszcza wiosna i latem, juz nie moge sie doczekac :))
UsuńTo poprosimy bardzo dużo zdjęć wiosną ;)
UsuńBardzo fajna relacja. !!
Beda, obiecuje. Ale dzisiaj spadl snieg, wiosny ani widu ani slychu :)))
UsuńKasiu! Jaki jest w Konstanz dobry fryzjer?! :) Możesz podać namiary? Będę bardzo wdzięczna :)
OdpowiedzUsuń