Z wizytą u pięknych i bogatych - Madinat Jumeirah
Madinat Jumeirah to takie miasto w mieście – Dubaj idealny. To alternatywa
dla tych, którzy nie mają w planie wyprawy do Bur Dubai (Starego Dubaju) i do
Deiry (po drugiej stronie zatoki nad którą leży Bur Dubai, z najsłynniejszym w świecie
rynkiem złota – Gold Souk, rynkiem przypraw, perfum i tkanin. Myślicie, że nie
ma takich osób? Niestety w ciągu 2 tygodni spędzonych w Dubaju udało mi się ich
poznać o wiele za dużo, w tym Emiratczyka, urodzonego w tym mieście (!), który
nie zniżyłby się do wizyty w tych rejonach. Milo było Cię poznać, Wasim!
A swoja drogą, przypomniała mi się przeprawa na drugą stronę zatoki – tzw. abrą.
Na wybrzeżu mnóstwo ludzi czekających na przeprawę, a gdzieś na obrzeżach
jedna, długa i wyróżniająca się (przede wszystkim bladością lic) kolejka. Czekająca
w skwarze na swoją łódkę, no bo przecież jak to? Turyści mają podróżować z „lokalsami”
(i nie chodzi tu o tych mitycznych, bogatych Emiratczyków, tylko o lud pracujący,
Pakistańczyków, Filipińczyków, Hindusów itd.)? Brr.
Ale dobra, miało być o Madinat Jumeirah. Miasto snów. Z wierną kopią Gold
Souk, tylko bez tych wszystkich biednych pętających się pod nogami, bez
ulicznych sprzedawców zimnej jak lód wody i oczywiście z klimatyzacją. Z kopią Dubai
Creek (wspomnianej wyżej zatoki), o wodzie krystalicznie czystej, po której pływają
abry tym razem tylko dla turystów. I z eleganckimi restauracjami, hotelami i zapierającymi
dech w piersiach basenami. Z widokiem na fascynujący Burj Al Arab (hotel-żagiel)
i z eleganckimi, uprzejmymi aż do niemożności kelnerami.
Tak sobie dzisiaj wspominam ten wypad i naszą ekskluzywną kolację nad
brzegiem basenu (ekskluzywna była przede wszystkim cena, bo moje danie – tadżin
z marchewkami, soczewicą i połówkami cytryn, był tylko przeciętny). Atmosfera
też nie należała raczej do najlepszych, bo rozmowa z moja „przyjaciółką” prawie
cały czas przebiegała tak:
Ona: ja to tam nie mam czasu na jakieś książki, rozwijać się wewnętrznie? To
nie dla mnie. Bla, bla, bla.
Ja: duch jest tak samo ważny jak ciało, czego ty oczekujesz od życia, czego
pragniesz? Bla, bla, bla.
Ona: Torebka od Prady, szminki od Diora, och. Bla, bla, bla.
Ja: w szminkach jest ołów, a poza tym testują na zwierzętach, mordercy. Bla,
bla, bla.
Kurde, fajnie było!
Podsumowanie? Odbiłam to sobie na następny dzień, w tzw. sportsbar – świeżo
wyciśnięty sok z arbuza i humus, do tego towarzystwo dwóch „lokalsów”, no bo kobietę
trzeba otoczyć opieką, co nie? I jedzenie ryby z ryżem, oczywiście palcami, oczywiście
z talerza miłego pana obok mnie, no bo trzeba się dzielić, prawda?
Jeśli chcecie poczytać więcej o Dubaju, bądź obejrzeć kilka zdjęć,
kliknijcie po prostu na etykietę „Dubaj” po prawej stronie i bierzcie, co
chcecie. Trochę już się tego nazbierało!
A na koniec ogłoszenia parafialne:
Stuknął mi roczek! 23 lutego. Oczywiście przegapiłam!
Ale teraz spieszę podziękować za to, że ze mną jesteście, że ciągle zaglądacie,
a także powitać nowych czytaczy. Dzięki!
jakbyś mnie zabrała ze sobą to mówiłabym tylko to co chciałabyś usłyszeć hehe:)
OdpowiedzUsuńa swoją drogą, nie wiem dlaczego te wszystkie historie o EA mnie jakoś dziwnie bawią, nie wiem dlaczego.. ale tak pozytywnie.. Dubaj idealny... a jakiś nieidelany istnieje??? :)
No tu masz np. nieidealny:
Usuńhttp://kasianarozdrozach.blogspot.ch/2012/05/dubaj-po-ciemnej-stronie-raju.html
;)
noooo ale masakra:)
UsuńKasiu, jak bede w Dubaju to musisz mnie zabrac do tego starego u ktorym piszesz. W Dubaju bywam raz albo dwa w roku, a do tej pory widzialam tylko ten luksusowy i idealny, ktory juz mi sie znudzil :-(
OdpowiedzUsuńUps, chyba musze w koncu zaczac pisac o czyms innym ;) Niestety (stety?) nie mieszkam w Dubaju, tylko tak sobie zeszloroczna podroz wspominam.
UsuńAle kto wie, moze uda mi sie Cie kiedys zabrac do Bur Dubai ;)
Daj znac jak sie bedziesz tam wybierala :)
UsuńObiecuje :))
UsuńBardzo fajne miejsce, super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziekuje :))
UsuńAhhh Dubaj, marzenie wielu , wizualizacja przepychu i bogactwa, a Tobie udało sie to zobaczyć szczęściaro:)
OdpowiedzUsuńTe lampy cuda!
No udalo sie ;) Ale jeszcze tyle roznych miejsc na swiecie, ktorych sie nie udalo :(
Usuń:P
piękne te lampy ... podziwiam Twoje podróże
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Tych podrozy to mogloby byc jeszcze ciut wiecej ;) Pozdrawiam :))
UsuńDubaj, jeden z celów na mapie podróży "tych bardzo chcianych" :) Z przyjemnością zagłębię się w ten temat i nie tylko ten na Twoim blogu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDubaj tez mnie zawsze fascynowal i przekonalam sie, ze zasluzenie :) Bardzo mi milo, ze zajrzalas i dzieki za pozostawienie komentarza, bo przez to odkrylam Twojego bloga ;) Oj, chyba bede miala wieczorem co robic :))
Usuń