Prawdziwa Polka

niedziela, czerwca 09, 2013 Kasia na Rozdrożach 82 Comments



Nie należę do osób, które mieszkając za granicą szukają kontaktu z rodakami. I tylko z nimi. Nie chcę iść na opłatek do polskiego kościoła (ba! nie chcę iść do żadnego kościoła), aby poznać Zosię i Basię, które tyle o mnie słyszały. Nie chcę plotkować o tej Sylwii, co niedaleko mnie mieszka i ma męża Szwajcara, ale on dziwny taki, a jej dzieciak rozwrzeszczany. I nie chcę tłumaczyć, że jestem patriotką, chociaż nie wierzę w „zamach smoleński”. I chcę mówić głośno i otwarcie, że „idę do domu”, chociaż mam na myśli nasze mieszkanie na Waldheimstrasse, a nie na Pałacowej (nazwa ulicy zmieniona w celu ochrony jej mieszkańców). I nie chcę narzekać, jakie te miasto/państwo/społeczeństwo porąbane i straszne, i nudne, i paskudne, w którym żyję. I nie chcę załatwiać biletów na samolot dla osoby, którą widzę pierwszy raz w życiu. Nie chciałabym nawet jakbym naprawdę pracowała w liniach lotniczych Swiss, tak jak sobie ta osoba wymyśliła. I nie chcę lecieć na granicę podstemplować tej osobie tzw. Ausfuhrschein, bo jako mieszkance Szwajcarii, Niemcy zwrócą mi zapłacony podatek VAT. I nie! Niańką jej dzidzi też nie zostanę, chociaż inne koleżanki Polki tak chętnie się dzidzią opiekują.

Jestem wyrodna?


(Wszystkie przykłady są z życia wzięte, kilka ostatnich zawdzięczam przemiłej osóbce, która mniej więcej pół roku temu wprawiła mnie w osłupienie, które do tej pory mnie nie opuściło).

PS. Żeby nie było: przyjaźnię (bądź koleguję) się z Polakami. I Niemcami. Rosjanami. Anglikami. Szwajcarami. Włochami. Rumunami. I różnymi innymi nacjami. I do głowy by mi nie przyszło, żeby z tego zrezygnować i zostać „prawdziwą patriotką”. ;)
PS.2. Na załączonych obrazkach widzimy zachód słońca nad Renem – moja „prawie” polarna zorza.

Przeczytaj również

82 komentarze:

  1. Co Ty robisz o wschodzie słońca??? Pewnie szpiegujesz dla KGB...

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat rzeka, absolutnie czuję, o co chodzi. Ja lubię polskie klimaty i swego czasu szukałam wyłącznie polskiego towarzystwa w Berlinie. Jednak z czasem to się zmieniło i już nie język decyduje, czy się z kimś kumpluję. Za to od "przemytniczych" klimatów zawsze stroniłam, bo mnie kombinatorstwo męczy.
    Czy to jest odpowiedź na Twoje pytanie? :D
    PS. Tylko imprezy polskie nadal są najlepsze, takie typu 20 osób w kuchni, do rana :)
    patriotyczne buziaki przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co? Doskonale Cię rozumiem i wcale Ci się nie dziwię.

    OdpowiedzUsuń
  4. i wcale się Tobie Kasiu nie dziwię, co więcej, najzupełniej rozumiem Twoje "nie" dla wszelkiego rodzaju odmian patriotyzmu, takie samo towarzyszy mi tu we Włoszech...
    mnie natomiast towarzyszą jeszcze dziwniejsze uczucia - niespecjalna ze mnie patriotka, słysząc polski język na ulicy udaję, że nie mam z nim nic wspólnego, ale jak biorą mnie za Rosjankę, to dostaję palpitacji serca... albo niechby jakiś obcokrajowiec powiedział coś złego o Polsce - mogę zaatakować.. pazurami... dziwaczne to...
    PS. a w ogóle to się za Tobą stęskniłam i za Twoim blogiem, ale przeżywam oblężenie.. i końca nie widać :( ale po wyjeździe wszystkich gości będę mogła spokojnie otworzyć hotel i uważać się za mega doświadczoną w tej dziedzinie...
    no to pa
    Magdalenka Fou - a dlaczego ja mam być anonimowa??????????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego wszyscy się mogli zalogować a ja biedna nie???
      :((((((((((((

      Usuń
    2. nie no, znów wyszłam na blondynkę........

      Usuń
    3. Hahah, jestes najciemniejsza blondynka, jaka znam! A jak otworzysz hotel, bukuje!
      Co do Twojej wypowiedzi... Rozumiem i te postawe. Zwlaszcza, ze mijajac rodakow na ulicy slyszy sie czesto: paaaatrz, kurwa, jaka ona ma morde, ja pierdole, zrob zdjecie! Albo: o kuuurwa, dwa pedaly, widzialas?
      ;);)

      Usuń
    4. Szlysmy ta sama ulica? Fakt, ze to morda nie byla, tylko inna, duzo wieksza czesc ciala:)

      Usuń
    5. Ha, mozliwe! Chociaz jakby sie tak rozejrzec, na wiekszosci ulic to samo ;)

      Usuń
    6. Oj tak, tylko w Polsce i przez Polaków za granicą czuję się oceniana za wygląd i widzę, jak oceniają. To smutne. :/

      Usuń
  5. Pamiętam jak 10.04 Ulka z Adamant Wanderer została po prostu zajechana przez czytelników pretensjami o to, że ani słowem nie odniosła się do tragedii smoleńskiej tylko wrzuciła post z USA. Nie wiem czemu mi się skojarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja byłam z rodzinka na polskiej imprezie w polskim klubie w sobotę. Nazwałam ją "ostatniej szansy" - czyli, że wydarzy się coś, co mi będzie tam jeszcze kazało przychodzić! Nie wydarzyło się...
    Za to znam tu kilkunastu już Polaków, którzy są wspaniałymi ludźmi. nie było ich tam wczoraj...
    Za to w piątek było u mnie 5 mam z polskimi dziećmi i było fajnie (wczoraj ich tam nie było).
    Więc ja też juz tam się nie pojawię... Jakos nikogo nie zainteresowaliśmy... więc trudno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takiej imprezie szczerze mowiac jeszcze nie bylam. I raczej sie nie wybiore. Co nie znaczy, ze nie imprezuje z Polakami :))

      Usuń
    2. Ale co masz na mysli? Po prostu zamkniete kliki sie tam bawia i nie maja ochoty poznawac "obcych"?

      Usuń
    3. Tak, Kasiu. Są takie panie i panowie i nie mają jak nic ochoty poznawać NOWYCH... OBCYCH? nie wiem.Ja mam dusze społecznika i chciało mi się różne polskie rzeczy językowe robić dla dzieci i dorosłych - ale już myślę, że nie...że będę robić to inaczej...I JUŻ.

      Usuń
    4. Nie wiem, co Ci radzic, bo jak sie troche tej "naszej" polonii poprzygladam to tez by mi sie odechcialo ;))

      Usuń
  7. A!! Kasiu!! Jak fajnie, że do Klubu Polek się jednak wpisałaś;-) hi hi... inaczej bym Cię nie "znała"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakze bym sie mogla nie wpisac! Jako prawdziwa Polka ;) Ja preciez nie jestem zupelnie "na nie", raczej przeciwna pewnym postawom i schematom, ale przyjaznie sie tez z Polakami i chetnie poznaje nowych.

      Usuń
  8. Zgadzam sie z tym co napisalas, choc poczatki mojej emigracji byly zupelnie inne. Jednak pozniej okazalo sie jak mylilam sie myslac, ze z "Nimi" bedzie mi latwiej. Teraz juz wiem, ze sila w ludziach roznej rasy, koloru, kultury czy jezyka. I w sumie to tez nie jest najistoniejsze. Istotne jest by byc w dobrym towarzystwie. Scisk xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa! Jak milo Cie widziec! Zrobilas sobie przerwe w blogowaniu?
      U mnie bylo akurat tak, ze od razu na samiutkim poczatku przejechalam sie na rodakach, za to "przygarnela" mnie bardzo mila niemiecka rodzina, a pierwszy pokoj podnajmowalam u niemiecko-afrykansko-szwajcarsko-tureckiej parki, wiec bylo od razu bardzo miedzynarodowo ;)

      Usuń
    2. A pod ostatnim zdaniem podpisuje sie obiema rekami!

      Usuń
    3. Ohhhh moglabym opowiadas swoich perypetiach. Byloby tego sporo, wiec oszczedze :) Ooo fajna para. Brzmi egzotycznie i bardzo ciekawie :)Czytalam Was przez te dlugie miesiace, choc na komentarze nie starczalo czasu. Ale juz nadrobilam niemal wszystkie zaleglosci i jestem spowrotem. Bardzooooooooooo tesknilam, bardzooooooooo. Buziaki xxx

      Usuń
    4. Napisz ksiazke ;)) Kochana, ja sie marwtilam troche, bo milczalas jak glaz! Ale dobrze, ze jestes i ze wszytsko ok! Buziak!

      Usuń
  9. dubai, naprawde fajne miejsce do źycia...miejsce dla rodziny(2+córka 2 lata)? nadal po przeczytaniu w ch ... , po oglądaniu w ch.. naprawde jakoś da rady? Kasiu) adrian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adrianie, nie mieszkalam, bylam tylko 2 tygodnie, ale z obserwacji moge powiedziec: to zalezy. Z jednej strony niesamowicie bezpiecznie, do tego morze, pustynia, rozrywki, a i ze znalezieniem nianki raczej problemu nie bedzie. Z drugiej strony przez mniej wiecej pol roku straszny ukrop, dlatego wieksza czesc zycia odbywa sie w klimatyzowanych pomieszczeniach. Jednak jesli Dubaj Was rajcuje, polecam jak najbardziej, miasto przyjazne i naprawde bardzo bezpieczne!

      Usuń
  10. Kasia .. jesteś mi bardzo bliska w Twoich spotrzeżeniach i odczuciach .. nie dziwota, że tak bardzo lubię Twój blog ..
    wiem, że generalizowanie jest zawsze częściowo niesprawiedliwe ale tutaj w Stanach większość Poloni to jest raczej 'zamachowa' i raczej 'zacietwierzona' w swych pogladach .. często jest to też niezwykła dla mnie mieszanka, że w 'starym' kraju to wszytko jest be .. a to w hameryce to już prawie jak raj :^) .. a jak nie od dziś wiadomo każde miejsce ma swoje blaski i cienie też ..

    przypomniał mi się urywek Greka Zorby .. bohater powieści/filmu pyta się Zorbę dlaczego on Grek przyjaźni się z Turkiem .. a Zorba odpowiada, że to po prostu dobry przyjazny człowiek i nie ma znaczenia czy Grek czy Turek .. :^)

    a tak troszkę ni to z gruszki ni z pietruszki przyszła mi taka refleksja, że Polki są tak fenomenalnie atrakcyjne i zdolne w językach obcych, że potrafią oczarować sobą partnerów cudzoziemców .. tak pomyślałem, że polskim mężczyznom jest z tym dużo trudniej .. myślę, że często jesteśmy mocno zakompleksieni ( tak to było ze mną na pewno) .. ciekaw jestem co Ty o tym myślisz?

    bardzo ciepło pozdrawiam :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i ja Twoj zawsze czytam z przyjemnoscia. Niemiecka Polonia (bo taka najczesciej spotykam) tez jest zacietrzewiona i zamachowa, niestety. Ale to w pokoleniu rodzicow. Mlodsze pokolenie swietnie mowi w obu jezykach, jest otwarte na swiat i inne kultury/zachowania, no i wie, ze tu jest ich dom, chociaz chetnie odwiedza Polske. Za to rodzice najczesciej bardzo nieprzystosowani, wiecznie zdziwieni "co ci Niemcy wymyslaja", no i teskniacy za tym jedynym, dalekim, bajkowym domem. Jednak gdyby ktos im kazal wracac do Polski, chocby sie walilo i palilo, nie wroca! Dlatego akurat odwrotna postawa do hamerykanskiej Polonii. Ale obie dziwaczne! ;)
      A z Zorba zgadzam sie w 100%, ale z nim to bym sie mogla zawsze i wszedzie zgadzac ;)
      Co do ostatniego, mam podobne obserwacje. Polki sa jakby bardziej otwarte na swiat czy innosc, nawet nie tylko w zwiazkach. Kobieta cieszy sie, ze moze pracowac w miedzynarodowym towarzystwie, a facet krzywi, ze "musi robic na Helmuta". Ale to tez tylko uogolnienie. Faktem jest jednak, ze znam tylko jednego Polaka, ktora jest w zwiazku z nie-Polka, ale on tu urodzony i tu tez cale zycie spedzil.

      Usuń
    2. fajnie z tym Zorbą :^)
      Kasia .. bardzo ciekawie napisałaś .. dziękuję za odpowiedź .. tak myślę, że Polki są wspaniale wykształcone i właśnie otwarte na świat jak napisałaś a do tego mają tak wiele gracji w sobie i potrafią się pięknie ubrać :^) .. to mnie cieszy jako Polaka ale smuci, że my mężczyźni nie trzymamy kroku .. tutaj w Stanach kiedy nieczęsto w sumie spotykam Polaków na lotniskach czy w sklepie zawsze mówię Dzień Dobry .. ale kiedy mieszkałem w Londynie tak już nie było .. często mi więdły uszy w metrze słysząc rozmowy polskich mężczyzn a ich zachowanie mnie irytowało .. ich grubiańskie uwagi bez szacunku dla kobiet .. może to taki stereoptyp ale szło ono w parze z ich fryzurą i odzieniem :^) ..

      .. i tutaj w Stanch jest wielu Polaków z późniejszych fal emgigracji i czuję się wśród nich dużo lepiej jest dużo więcej tolerancji i otwartości .. tu w Austin ta 'nowsza' Polonia organizuje wspaniały festiwal filmów polskich raz do roku ...
      podobnie tak jak Ty i ja czuję się patriotą .. gdziekolwiek podróżuję lub pracuję u klienta mówię, że wychowałem się w Polsce i zachęcam do podróży do Polski .. po prostu staram się być w skromnym stopniu ambasadorem Polski ..staram się być punktualny, słowny, uśmięchnięty i życzliwy .. być może podświadomie staram się też przełamywać stereotypy o Polakach po tej stronie oceanu.. jestem po studiach informatycznych tu w Stanach i pracuję w hi-tech .. bardzo niewielu Polaków spotykam w hi-tech ale i to się zmienia .. troszkę się tu u Ciebie mocno rozpisałem tzn 'rozpasałem' :^) .. ale temat mnie bardzo zaintrygował .. dzięki za Twoją notkę - daje do myślenia

      pozdrawiam badzo ciepło :^)

      Usuń
    3. No wlasnie, z jednej strony to stereotypy, a z drugiej nasza codziennosc, dlatego nie boje sie o tym mowic ;) Masz racja, ta "mlodsza" Polonia juz jest troche inna, bo zwykle jedzie na studia, czy uczy sie pilnie jezyka, a nie zamyka w polskich "gettach". Tak samo dzieci dawnej emigracji sa bardziej otwarte, jezyk obcy maja opanowany do perfekcji (bo urodzone juz na miejscu), to im rowniez pmaga sie zaaklimatyzowac. Osoby, ktore przyjezdzaja i nie maja w planie uczyc sie jezyka kraju, automatycznie szukaja towarzystwa rodakow i sprzymierzencow przeciwko wszystkiemu co obce, bo jak obce to zle, chociaz sami chcieli tam wyemigrowac.
      Przepraszam, MUSIELI wyemigrowac, no bo gdyyyby to od nich zalezalo.
      Rany, pisze coraz szybciej i coraz bardziej nieskladnie, po prostu za duzo juz widzialam i slyszalam w moim, ach jakze krotkim, zyciu ;)
      Trzymaj sie Piotrze!

      Usuń
  11. i zapomniałem dodać, że cudowne zdjęcia .. czy to Bodensee ? .. tzn Ren sobie tak przepływa przez nie ale jednak jeziorko :^)

    OdpowiedzUsuń
  12. Strzał w dziesiątkę z tym tematem na weekend! Właśnie miałam niespodziewaną wizytę, wyjątkowo chamski najazd przez kolegę męża wraz z żoną. Nie lubię niezapowiedzianych wizyt, a zwłaszcza przez obcych ludzi, których już wiem, że nie lubię!!!! Z Polski daleka droga, twierdzili że troszkę pobłądzili, więc spoko możecie przenocować i ruszyć dalej. Jakie zdziwienie mnie później chwyciło, że do poniedziałku zostają! Nie zdążyłam jeszcze dobrze imienia żony zapamiętać, a ta już pyta czy takie fajne rowery holenderskie im nie załatwimy, no wiecie tak spod lady. Sama oszczędzałam, żeby jakiś rower kupić i nie będę szukać złodziei na mieście, bo pani w średnim wieku ma zachciankę. Niestety dla wielu Polaków mieć zajebisty, kradziony rower to wypas,ale nie dla mnie!
    Wiadomo, że Holandia to kraj legalnej marihuany i jeżeli mogę sobie swobodnie kupić, to niektórzy twierdzą, że mogę też normalnie przywieźć do Polski. Człowiek przyjeżdża wypocząć, załatwić sprawy i od razu musi się tłumaczyć dlaczego "kumplom" palenia nie przywiózł.
    Chciałabym się kolegować z Polakami w Holandii, ale ciężko znaleźć kogoś kto nie jest burakiem, no sorry! Sama nie jestem jakaś super zajebista, ale lepiej nic niż gówno.
    Jeszcze tak na koniec co usłyszałam miłego od rodaka jakiś czas temu po sprzątnięciu w parku po psie. "Ale się z ciebie holendera zrobiła". Ręce opadają!
    Jak zwykle gdy targają mną emocje wypowiedź może być bez ładu i składu - z góry pseprasam ;)
    Było pytanie, będzie więc odpowiedź :) Nie jesteś wyrodna :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj rozumiem te emocje, rozumiem. Ja napisalam w sumie na zimno, bo akurat na flohmarkcie posluchalam (nie dalo sie nie slyszec), co kilku rodakow wygaduje (narabany w 4 dupy pan i dwie panie plotkary) i tak mi sie wszystko przypomnialo.
      Znam wszystko, o czym mowisz, no moze oprocz "odwiedzin", na szczescie. A to z pieskiem - znowu niestety typowe. Kochana wybacz, ale wiecej nie napisze, bo sobie jeszcze humor popsuje ;) Trzymaj sie!

      Usuń
  13. Ja kompletnie nie szukam polskiego towarzystwa na Cyprze, zupelnie przypadkiem, a w sumie dzieki blogowi poznalam kilka fajnych dziewczyn z ktorymi utrzymuje kontakt, ale poza tym zupelnie nie brakuje mi rodakow na codzien. I nawet do polskiego sklepu zagladam raz na pol roku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie szukam, znajduja sie sami w korzystnych dla takich spotkan okolicznosciach, a nie na wymuszonych spedach ;)

      Usuń
  14. To ja w takim razie też jestem wyrodna!! I to bardzo. Mam jedną (!) polską koleżankę na miejscu. I wcale nie jest mi z tym źle. Wręcz przeciwnie. Jedna wystarczy. Przynajmniej nie muszę się wstydzić;))Nie muszę się stresować z powodu niezapowiedzianych gości, nieprzystrzyżonej trawy i braku świeżego ciasta na wrazie czego. Basta! Jak się nie podoba to wypad, nie zapraszałam. I jeszcze napiszę (jak już mi ciśnienie skoczyło)że wstydzę się, jak słyszę qrwowanie na ulicach i debilne komentarze. Niektórym się wydaje że wyjeżdżając za granicę są anonimowi i nikt oprócz nich nie włada polskim!! Przykro mi, że przedstawiając się dostaję bardzo negatywną łatkę "polki".
    Wyszłam na świnię takim komentarzem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyszlas, bo niestety tak jest, ze kilka chamow robi reszcie "opinie". Pozdrawiam! ;))

      Usuń
  15. A ja bym chętnie kogoś znalazła, ale nie na zasadzie: słyszę polski głos na ulicy, to się bratam. Przecież nie wiem, na kogo trafię w taki sposób. Raz z miłą panią w autobusie zamieniłyśmy słowo, bo mama do mnie głośno po polsku mówiła, ale przecież nie będę zaraz od niej brała numeru telefonu, popatrzy na mnie jak na wariatkę. Mam niedosyt polskiego towarzystwa, ale nie chcę trafić na byle kogo. Przecież w Polsce też nie zaczepiam ludzi, szukając przyjaciół. A taki wyzysk: załatw, przywieź, przenocuj i jeszcze karm 3daniowym obiadem, bo Cię stać. Nie, nie, nie.
    Na szczęście ja nie miałam nieprzyjemności, bo jestem wyalienowana od Polaków. Szkoda i nie, bo jak słyszę tę historię, to mogę tylko się pocieszyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julio, a gdzie mieszkasz? Tutaj to chyba raczej nie jest mozliwe, zeby w ktoryms momencie nie-trafic na rodaka. Ja roznie poznalam polskich znajomych, z jedna dziewczyna wymienilam sie numerami na dyskotece ;))
      Ale jak juz wspomnialam u gory: nic na sile :)

      Usuń
    2. W Niemczech (płd,zach), blisko Francji. Też widzę pełno ludzi na ulicy, tzn często słyszę polski głos, ale jak mówiłam, nie mam w zwyczaju nikogo zaczepiać na ulicy, bo jest rodakiem. To nie tak, żebym nie chciała, ale nie mój styl bycia. A na polskie spotkania też nie chodzę, bo sama nie wiem... Nie lubię tak być nowa. Sama jestem pewnie sobie winna. Najchętniej poznałabym kogoś w pobliżu w sieci i przeniosła to na real, gdyby się okazało, że jest nić porozumienia. :) Tylko, że trudno znaleźć kogoś stąd. Na razie się nie udało.

      Usuń
    3. A no to calkiem blisko Bodenskiego :)) Nie no, zaczepiania na ulicy tez nie polecam. A na polskie spotkania nie chodze, bo patrz wyzej ;)

      Usuń
  16. :) kurczę, a już sobie myślałam, że mi jakiś nocleg załatwisz ;)
    a tak serio to ja też dostaję czasem dziwne maile np. "proszę mi napisać, gdzie mam jechać na wakacje " ;), widzę, że powinnam się cieszyć, że nie jest to mail, że mam kogoś przenocować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, postawa roszczeniowa jest niestety na kazdym kroku widoczna, ale i tak chetnie Cie przenocuje! ;)

      Usuń
    2. he, he, jak coś poproszę o doradzenie taniego zakwaterowania w pobliżu, nie miałabym tupetu zwalić się komuś na głowę ;)

      Usuń
  17. Fajna "zorza" ;D
    No i bardzo dobrze ja też mam takich przyjaciół nawet japończyków więc jesteśmy razem !

    OdpowiedzUsuń
  18. Haha, dobre, dobre Kasiu :) Tez mieszkam na obczyznie, i z polakami nie mam prawie w ogole kontaktu. Mam doslownie kilka osob, z ktorymi czasami sie kontaktuje, a tak to miedzynarodowe towarzystwo i dobrze mi z tym :) Powodzonka zycze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jestem ciekawa, czy w ogole przezylas podobna sytuacje? Moze poprzez "trzymanie sie z daleka" oszczedzilas sobie troche nerwow? ;))
      Wszystkiego dobrego, a w ogole to witaj na pokladzie! ;)

      Usuń
  19. Moim zdaniem ja jestem bardziej wyrodna, po wielu latach za granica po prostu unikam jak ognia przypadkowych polskich znajomosci. Mam dosc tego ciaglego biadolenia, narzekania na wszystko. Narodowosc to nie jest moje kryterium doboru znajomych.
    Czasami zdazaja sie niemile sytuacje. Kilka lat temu na wloskiej plazy ja z moim Camillo siedzielismy sobie juz od dobrych kilku godzin. Mielismy ze soba gitare. Nagle ok poludnia zjawia sie grupka polskich, mocno wczorajszych turystow. Plaza juz pelna ludzi nie ma miejsca na nic. Ci znalezli sobie miejsce obok nas w czasie kiedy sie rozkladali, poprzeklinali na brak miejsca jak zobaczyli gitare to tez sie nie podobalo i zostalo to odpowiednio skomentowane.Nigdy nie zapomne ich min kiedy powiedzialam im po polsku, ze jak im sie nie podoba towarzystwo, moga sie przeniesc,najlepiej nad Baltyk. Nie odedzwali sie juz do konca dnia ani do mnie ani miedzy soba duzo nie mowili. Zapytali sie tylko czy supermarkety beda otwarte, bo to akurat byla niedziela i ile kosztuje wodka.
    Ja tam mysle, ze nie jestes wyrodna za to ja napewno jestem wredna :) ale tylko wtedy kiedy trzeba.
    Puznym popoludniem tamtego dnia spiewala z nami cala plaza a przynajmniej ci w zasiegu naszego wzroku byl naprawde piekny chor. Ludzie potem prosili o zaspiewania konkretnych piosenk. To jedno z najladniejszych wspomnien z tamtego urlopu mimo tej skacowanej bandy ponurakow z nad Wisly.

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj tak, narzekanie, wieczne niezadowolenie i bluzganie. Ja nie wiem, czy niektorzy naprawde nie kapuja, ze maja tylko jedno zycie? Bo nasi rodacy czesto zachowuja sie tak, jakby zycie trwalo wiecznie, czyli "dzisiaj jeszcze ponarzekac, a kiedys tam zrobie cos dobrego dla siebie". ;)
    A co do opisanej sytuacji, dobrze, ze Twoj komentarz ich uciszyl, a nie jeszcze sprowokowal.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego sie uciszyli, bo jednak byli w obcym kraju gdzie nie znaja jezyka ani obyczajow. Jak juz rozmawiali to glownie o tym kto ile wypil, ile alkoholu musza kupic na wieczor. Tyle ich interesowalo z urlopu w Itali a byli w jednym z najladnieszych regionow na swiecie -Toskani.

      Usuń
    2. Szkoda, ale nic nie poradzisz. Nie powiesz przeciez komus jak ma zyc :/

      Usuń
  21. Ktoś chciał, żebyś mu załatwiła bilety na samolot? Poważnie? NO odlot normalnie, ludzie to mają tupet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zwrot podatku, i opieke nad dzieckiem, a gdy probowalam opowiedziec o niedawnym wypadku mojego kochania, to mnie po prostu zignorowala. Fajnie bylo ;)

      Usuń
  22. Oj kochana,pamiętam mój pobyt w Irlandii.I to szufladkowanie,bo byłam Polką.
    Przez cały czas wolałam unikać kontaktu z Polakami,którzy
    1.chlali
    2.rozrabiali
    3.uważali się za panów świata.
    Zdecydowanie wyszło i to na dobre.
    Cóż mojej Sis już 10 lat wychodzi na dobre więc coś w tym musi być :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Monik, bylam pewna, ze z kilka wiader pomyj na glowe dostane, ale nie same: tak jest, masz racje, dokladnie tak. Cholera jasna!
      Chociaz z drugiej strony, ludzie tu akurat bardzo rzadko probowali mnie zaszufladkowac i raczej nieprzyjemnych sytuacji z tym zwiazanych nie mialam. Tylko nieprzyjemne sytuacje z rodakami ;))

      Usuń
  23. tak jakoś smutno mi jest czytać .. czy naprawdę wszyscy Polacy chlają i rozrabiają .. tak mi jakoś przykro się zrobiło .. tu w Stanach na pewno są różni ludzia najczęściek tutajsza Polonia jest bardzo konswerwatywna w poglądach i stąd mnie liberałowi często z nią nie po drodze ale nic nie słyszałem o jakiś niegodnych zachowaniach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to chyba nie tak. Tacy sa po prostu najbardziej widoczni, bo oczywiste jest, ze np. na zakupach mijasz dziesiatki Polakow, ktorzy rozmawiaja normalnie, nie zwracaja na siebie uwagi, ale jesli nagle do sklepu wtoczy sie pan Zenek i soczyscie zakrzyknie: urwal! Kazdy go ewtedy zapamieta ;)
      Co mnie jednak zmartwilo, nikt na mnie nie krzyczy i nie pisze, ze przesadzam, a to juz cos znaczy

      Usuń
    2. :^) .. i ja tak myślę, że to może po prostu hałaśliwa mniejszość ..że większość jest inna i całkiem podobna do innych nacji .. mam taką nadzieję i trzymam kciuki, że tak :^) .. i w Stanach i w Europie Zachodniej też są blaski i cienie .. jest też sporo nietolerancji i braku szacunku dla innych

      serdcznie pozdrawiam :^)

      Usuń
    3. Jasne, ze mniejszosc, ale czasem potrafiaca porzadnie zagrac na nerwach! Ale jak mowisz, wszedzie znajdzie sie jakas czarna owca. I jak juz mowilam, znam tu mnostwo fajnych Polakow, a burakow widuje tylko czasami ;)

      Usuń
    4. tak myślę jak Ty .. po prostu różni są ludzie .. te 'buraki' bardziej rzucają się w oczy w sposób naturalny .. ale i ja czuje, że Polska nie ma monopolu na buraków .. zdarzają się wszędzie .. serdecznie pozdrawiam .. pomyślałem, że mija prawie dokładnie 2 lata od mojej krótkiej wizyty w St Gallen i potem w Luzern (pojechałem pociągiem z St Gallen) i Luzern mnie oczarowała .. spróbuję napisać notkę na blogu już wkrótce i dodać kilka zdjęć :^)

      Usuń
    5. O wlasnie i przy tym pozostanmy ;)
      Juz sie ciesze na Twoje zdjecia Z Luzern, sama jeszcze nie dotarlam, ale ogladajac na zdjeciach, naprawde przywodzi na mysl Konstanz. Ciekawa jestem, jak Ty ja pokazesz :)

      Usuń
    6. zdjęcia z Luzern i St Gallen będą już niedługo u peregrino .. życzę Ci wspaniałej inspirującej podróży do wysp na oceanie :^)

      Usuń
  24. Smutne to strasznie, ale prawdziwe. Pewnie gdyby mi przyszło mieszkać i żyć zagranicą miałabym podobne odczucia. Na razie to tylko tak ze słyszenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie, to nie caly obraz emigracji, ale czy sie chce czy nie, rzuca sie w oczy!

      Usuń
  25. Również jestem wyrodna i chyba dużo bardziej niż opisałaś :) bo kiedy dostaję maila "co prawda nigdy na oczy cię nie widziałam, ale znajdź mi towar, kup za swoje i wyślij do polski, a jak do mnie przyjdzie do ci oddam kasę" nawet nie odpisuję ;) niestety, jest to przykład jeden z wielu...

    OdpowiedzUsuń
  26. Kasiu, bycie Polką to nie cinkciarze pod kościołem czy różnej maści dorobkiewicze z postawą "ja chcę" czy "dać mi". Myślę że, ... nie ja to wiem z doświadczenia (może nie takiego jak Twoje, ale lata mojej młodości to inna epoka) , czegoś Ci jednak brakuje w życiu, czegoś co trudno nazwać i opisać. Pamiętam że jak od czasu do czasu wracałem do kraju "na urlop" to po lądowaniu w stolycy zawsze zadawałem sobie pytanie "Cholera co mnie z tym krajem łączy ?". Brud, smród i pełno cwaniaczków. A jednak dziś mieszkam i pracuję w Polsce. Powiem więcej, nie żałuje. Mimo wszystko.
    Pamiętaj że to co ważne jest niewidoczne dla oczu. "Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomaszu, tekst w zalozeniu traktowal tylko o niewielkiej grupie, a dokladnie czesci niemieckiej emigracji, ktora potrafi czasem niezle zalezc na skore. To fakt, mam kilka niewyrownanych rachnukow z naszym krajem, a moze kilka zalow, o to jak jest, ale i silne wiezi rowniez. Z drugiej strony wiem, ze w tym momencie zycia nie ma tam dla mnie miejsca, a co bedzie, zobaczymy.
      Jesli moge spytac, z jakiego powodu zdecydowales sie wrocic? I skad wracales?
      Pozdrawiam

      Usuń
  27. Welcome to the club!
    Jak widać po komentarzach, nie jesteśmy jedyne z takim podejściem. Ja też miałam i mam przyjaciół i znajomych Polaków, ale nie szukam kontaktów. Jak są, to fajnie, ale nie czuję potrzeby życia w polskim piekiełku.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wlasnie, chyba najwazniejsze to zachowac umiar. I nic na sile! A znajomych wybieram na podstawie ich zachowania/charakteru itd., a nie narodowosci :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!