Wicklow Mountains z wypadem do Kilkenny

poniedziałek, maja 04, 2015 Kasia na Rozdrożach 18 Comments




Dublin nie miał z nami łatwo. 



Właściwie to w planie mieliśmy dogłębne poznanie tego miasta, jednak im bliżej wyjazdu, tym coraz bardziej byliśmy pewni, że tym razem Dublin będzie tylko naszą stacją wypadową.


Marzyły nam się irlandzkie krajobrazy, jeziora i wioski.  W rezultacie tylko piątkowy wieczór spędziliśmy w Dublinie i niestety: okazało się, że wybraliśmy najgorszy dzień w roku. Teraz już wiemy: w Wielki Piątek nie ma szans poznania pubowej (albo nawet klubowej) kultury Irlandii. No nie da się i już. Z jednego prostego powodu: sklepy i knajpki obowiązuje zakaz sprzedaży wszelkich alkoholów. Eh.


Zasłużonym Guinessem i cydrem raczyliśmy się także dopiero następnego dnia. Tak długo wyczekiwane smakowały jeszcze lepiej, a i okoliczności przyrody były niesamowite.
W sobotę bowiem udaliśmy się do Parku Narodowego Wicklow Mountains. Z obowiązkowym przystankiem przy ruinach średniowiecznego monasteru (z kościołem św. Kevina, charakterystyczna wieża, cmentarzem, ruinami budynków i innymi zabytkami leżącymi nad Jeziorem Dolnym i Górnym). Cała osada zwie się Glendalough, co po irlandzku znaczy nie mniej i nie więcej: Dolina Dwóch Jezior.
Zwłaszcza Jezioro Górne warte jest odwiedzin, oferuje piękne widoki i bardzo żałowałam, że nie znaleźliśmy się nad nim w trakcie złotej (przed zachodem słońca) bądź niebieskiej (po zachodzie) godziny, wtedy naprawdę mogłabym się wyżyć. Fotograficznie ;)

Moczary i jeziora Wicklow Mountains to jedno. Uwierzycie mi jednak, że w zupełności wystarczyłaby mi sama jazda autobusem z Dublina? Architektura, wciąż zmieniające się ukształtowanie terenu, wodospady wyskakujące znikąd, pierwsze owieczki na pastwiskach i wszechobecne żółte kwiaty sprawiły, że nie mogłam odlepić nosa od szyby. I wędrowałam przez te pola, lasy i pastwiska razem z Bilbo w kierunku przygody.

Chociaż marzyło nam się zobaczenie Kilkenny (kill Kenny, już zawsze będę tak to interpretować, chociaż wcześniej myślałam raczej o moim ulubionym irlandzkim piwie o tej samej nazwie, dostępnym u nas, jaśniejszym i delikatniejszym od Guinessa), to jednak szkoda było opuszczać moczary i jeziora. I chyba przeczucie nas nie myliło. Kilkenny przywitało nas szarością aury i takim klaustrofobicznym uczuciem. Małe, ale "naładowane" i trochę przygniatające, turyści szukający nie wiadomo czego i ani Kilkenny Castle, ani Black Abbey nie zachwyciły aż tak bardzo. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest "złe" miasteczko, ale po prostu nie dane nam było tego dnia się pokochać. Pokochałam w nim za to gęsta, kremowa zupę rybna zwana chowder, serwowana przez przemiła Polkę, której historie życia udało mi się poznać w mniej więcej 3 minuty. Nie poznałam za to jej imienia, ale pozdrawiam tak czy siak gorąco ;)
I nawet na zdjęciach z Kilkenny widać, że nam jakoś nie do końca po drodze było. Do publikacji nadawały się tylko te drzwi i okna, które widzicie poniżej. Wybaczta!



























Przeczytaj również

18 komentarzy:

  1. Mam słabość do jezior dlatego dłużej zatrzymałam się przy jego zdjęciach. Wycieczka zdaje się być udana, lecz z małym "ale". Mimo wszystko każda podróż jest wspaniała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Czarownico, to nawet nie tak, ze to jakies "ale" bylo. Po prostu teraz wydaje mi sie, ze powinnismy zostac przy naturze, bo jakos z miastami czy miasteczkami nam nie bylo po drodze. Ucierpialo biedne Kilkenny :)
      A ze jeziorna jestes, to juz wiem i sie ciesze :)

      Usuń
  2. Przekonałaś mnie, że warto uwzględnić w planie Wicklow Mountains podczas kolejnej wizyty w Irlandii! W Dublinie i okolicach byłam kilka lat temu. Myśle, że pora wkrótce tam wrócić i zobaczyć nieco więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze mi sie to udalo! Ja tez juz mysle o kolejnej wizycie... Marzy mi sie duzo rzeczy jeszcze tam.

      Usuń
  3. Przepiękne krajobrazy, a Dublin też mi się marzy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie wybierz sie tez "za" Dublin! :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Pierwsze zdjęcia mnie zauroczyly - takie dzikie przestrzenie to dopiero coś!!! :)
    Musieliście tam poczuć zew przygody!!! :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie strasznie! No jasne, ze poczulismy, w nocy na balkonie wylismy do ksiezyca! To od tych dzikich przestrzeni :D

      Usuń
  5. A ja bardzo się cieszę, że nie ograniczyliście się tylko i wyłącznie do Dublina. Dzięki temu macie pojęcie, jak mniej więcej wygląda Irlandia. Fanką stolicy chyba nigdy nie zostanę, bo skoro nie zapałałam do niej miłością prawie dziewięć lat temu, kiedy tu przyleciałam, to nie sądzę, by zmieniło się to w najbliższej przyszłości. Irlandię pokochałam przede wszystkim za te nieograniczone połacie zieleni, za cudną przyrodę.

    Co do Kilkenny - lubię je. Po pierwszym razie nie skradło mi serca, ale im częściej tam wracałam, tym bardziej mi się podobało. Tak się składa, że pisałam o nim właśnie w tym okresie, dokładnie rok temu, kiedy jeszcze na siebie nie trafiłyśmy, więc podsyłam linka, gdybyś chciała rzucić okiem i poczytać o moich wrażeniach: http://taita.blog.onet.pl/2014/04/25/leniwa-niedziela-w-kilkenny/

    Glendalough bardzo lubię. Jest urocze i "magiczne" nawet jeśli pogoda nie jest najlepsza.

    Przesyłam pozdrowienia z kapryśnej ostatnio Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooj ja tez ciesze sie niesamowicie! Irlandzkie krajobrazy trzeba po prostu zobaczyc. I nie dziwie sie, ze Ci sie nie nudza, oj nie dziwie.

      Co do Kilkenny, wydawalo mi sie, ze tak to z tym miejscem jest, potrzebuje czasu, zeby pokazac sie z najlepszej strony. Nie powiem, ze bylo zle, ale to nie byla milosc od pierwszego spojrzenia ;)
      A widzisz, zajrze zaraz do wpisu, dzieki!
      Co do pogody, to zdecydowanie ta "zla" dodaje jeszcze magicznosci... ale z drugiej strony ciesze sie, ze nas tym razem oszczedzila :)
      Pozdrowienia ze Szwajcarii, gdzie o 19 bylo jeszcze 30 stopni (pojutrze ma byc miedzy 9 a 14 ;))

      Usuń
    2. Właśnie takie temperatury pamiętam ze Szwajcarii - upał, gorąco i ponad dwudziestostopniowa temperatura wody w Zurychu. Dla mnie trochę za gorąco ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. W pierwszej chwili chcialam podziekowac, ale to nie moja zasluga, tylko Matki Natury ;))
      W takim razie tylko sie zgodze, w zupelnosci!

      Usuń
  7. Bajkowo te kolorowe sklepy wyglądają i przyroda też zjawiskowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, cala Irlandia z tej jej opowiesciami, tradycjami i widokami jest bajkowa :)

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!