Zurych, Langstrasse

poniedziałek, kwietnia 07, 2014 Kasia na Rozdrożach 24 Comments

 

Zimny pot, urywany oddech i szybki krok, prawie bieg. Błądzisz wzrokiem po okolicy i życzysz sobie, żeby nie widzieć. Nie zauważać prostytutek, narkomanów i dilerów. Biegniesz przed siebie i nagle... Lądujesz w innym świecie. Spokojnym, ukwieconym, pełnym świateł, drogich zegarków i biżuterii od Tiffaniego. Zdziwiony rozglądasz się i nie wiesz, co się stało, gdzie jesteś? To nie sen, to Zurych. 

Jedno z najbeżpieczniejszych miast na świecie (drugie miejsce w wielu rankingach, zaraz po Luksemburgu) ma też swoje ciemne strony. A przede wszystkim jedną, ciemną stronę - Langstrasse (ulicę Długą). Wcześniej siedziba prostytutek (prostytucja w Szwajcarii jest legalna, a kobiety pracujące na ulicy co jakiś czas przenoszone są przez władzę z jednego miejsca w drugi; obecnie pracują w specjalnych boxach w Altstetten), teraz siedziba dilerów i wszechobecnej policji. Można powiedzieć niebieskie światło radiowozów wyparło czerwone światło. 

Czy to znaczy, że Langstrasse to miejsce, którego powinniśmy unikać jak ognia, by nie zginać w wojnie gangów bądź od przypadkowej strzykawki wbitej przez nieprzytomnego narkomana? Nie!
Langstrasse to wielokulturowy kocioł, w którym spróbujemy kuchni z całego świata, znajdziemy kogoś, kto zrobi nam prawdziwe afrykańskie warkoczyki i wyślemy pieniądze choćby na koniec świata. Znajdziemy najdziwniejszą modę jak z egzotycznych bazarów, zjemy najtaniej w całym mieście i... kupimy elegancki zegarek (w końcu jesteśmy w Zurychu, Langstrasse czy nie!). 

A po zachodzie słońca? Niebiesko błyskające radiowozy, typy spod różnych, ciemnych i tych jaśniejszych, gwiazd, panie lekkich obyczajów, panowie cięższych obyczajów... zaprasza do spacerów... spragnionych wrażeń mamisynków i grzeczne dziewczynki marzące o przygodzie ;) 

Ja przeszłam się w dzień, aby pokazać Wam trochę inną, nie tak piękną i pełną przepychu stronę tego miasta. Chociaż dzień był zdecydowanie dziwny, a ja zmęczona po tygodniu pracy, przeszłam przez most na Limmacie, potem przez Limmatplatz i już wylądowałam na Langstrasse. Wylądowałam też w kilku innych miejscach, ale to już opowieść na inny post!



















Przeczytaj również

24 komentarze:

  1. Langstrasse przypomina swoim dziennym wygladem pewne dzielnice Londynu i Luton, ale w znacznie bardziej ugladzonym wydaniu, pewnie dlatego, ze to w koncu Szwajcaria :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, przez chwile poczulam sie nawet jak w Londynie. W ugladzonej wersji ;)

      Usuń
  2. Kazde większe miasto musi mieć takie miejsce, taki wentyl bezpieczeństwa, przez który oddycha jego ciemniejsza strona. Lubie takie, są bardzo fotogeniczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Klimatyczna ta ulica :) Łamie schematy idealnej Szwajcarii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, a lamanie schematow jest fajne, bo w koncu nic nie jest czarne badz biale :)

      Usuń
  4. świetna notka Kasiu . zaczęła się jak fajna powieść :^) .. no i fainie, że pokazałaś tą inną stronę Zürich'u :^) .. tą z dala od nienagannej w manierach :^) i super eleganckiej Bahnhoffstrasse :^) .. z dala od Opery czy Filharmonii (czyli rejonów znanych mi z wielu tygodni pracy nd projektem bo zatrzymywałem się często przy urokliwej Seegartenstrasse o rzut beretem od bulwaru na jeziorem i opery lub Stockerstrasse niedaleko filharmonii) ..
    ..... ciekawostką jest to, że w wielu miastach europejskich ( a chyba najczęsciej rejonów niemieckojęzycznych) te dzielnice czerwnolatarniowe i niebieskopolicyjne są niedaleko dworców kolejowych ( jak choćby we Frankfurcie) ...
    ... no i :^)) .. obecność sklepów z perukami zdaje się symbolizować pewien 'zawód' na całym świecie .. o czym przekonałem się kiedyś niefrasobliwie zatrzymując się w pewnej dzielnicy w Memphis .. ale jakoś przeżyłem .. no a Zürich przy Memphis to superbezpieczne miasteczko dla 'grzecznych chłopców' :^)) nawet tych przy Langstrasse :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah i tylko potem napiecie w powiesci spadlo, bo NIC strasznego sie nie wydarzylo ;))
      Oj tak, Zurych to naprawde dla tych grzecznych "rozrabiakow" ;)) A co do dworcow, masz racje, jakos sie caly "biznes" wkolo nich kreci.

      Usuń
  5. no właśnie ja tez miałam takie wrażenie! najpierw myślałam, ze to Anglia. dopiero potem przypomniałam sobie, że przecież mieszkasz w Szwajcarii. nawet po tytule byłam zagubiona :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no widzisz jak Cie tymi zdjeciami w blad i konsternacje wprowadzilam ;)

      Usuń
  6. a więc inna strona Szwajcarii ;), nie będę pytać gdzie pracujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak mało! KONIECZNIE musisz tam wrócić po zmroku...no dobra, żartuje:) Ja bardzo lubię oglądać miasta od tej ciemniejszej, a jednak bardzo barwnej strony..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez! Jesli kiedys zostane po godzinach, to sie specjalnie dla Ciebie wybiore (co oznacza tyle, ze to bedzie Twoja wina, jak mi sie cos przydarzy ;))

      Usuń
  8. Ma swój klimat! Fajnie tam! Pozdrowienia zostawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Za tydzień wybieram się do Szwajcarii śladami Mickiewicza:) W Zurychu również będę. Opowiem o tym na http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam z zaciekawieniem. Nie chciałabym się tam znaleźć po zmroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, cos mi sie wydaje, ze to nic z takimi np. okolicami dworca we Frankfurcie albo nawet calym centrum, brrrr

      Usuń
  11. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego miejsca w Zurychu, ba! w całej Szwajcarii! Do tej pory nie miałam okazji tam zawitać, nigdy też mnie to specjalnie nie hm "kręciło", poza Bazyleą, ciekawi mnie to "Dreiländereck" no i nasłuchałam się wielu opowieści jak to tam pięknie, a ja kocham poznawać nowe, piękne miejsca ;) wracając do samej Szwajcarii... ilekroć wchodzę na tego bloga, za każdym razem odrobinę bardziej mnie ciągnie w tamte rejony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, a mnie Szwajcaria zawsze krecila i tylko moge "moj" Dreiländereck polecic - Bodenskie :)))
      Co do samego Zurychu, czy kraju, ma wiele roznych stron, wiecej niz sie w pierwszej chwili moze wydawac :))

      Usuń
  12. Nie wiedząc , ze jest to Szwajcaria nigdy nie pomyślałabym , ze tak może wyglądać ulica w Zurychu, ze Szwajcarią miałam inne skojarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. napisaliśmy o tym ciekawy artykuł o prostytucji w Szwajcarii - inaczej to wygląda w Zurychy, inaczej w Bazylei

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!