Trzy dni deszczu (czyli ciekawostek część druga)
Trzy dni deszczu. To wbrew pozorom nie prognoza pogody na nadchodzący (lepiej powiedziane: już rozpoczęty) weekend nad Bodeńskim, tylko całkowita liczba dni deszczowych w Dubaju. W ciągu roku. Mam wrażenie, że lipiec przekroczył ten limit u nas już dwukrotnie...
Nie widząc innego rozwiązania, uciekam we wspomnienia i mam nadzieję, że wybierzecie się ze mną w tę podróż! Zaczynamy ornitologicznie...
Ptaszysko ze zdjęcia poniżej to jedno z najbardziej wkurzających zwierząt, jakie widziałam. Przechadza się z wiecznie rozdartym dziobem i wydaje skrzecząco-kwiczące dźwięki.
Te ptaszyska to jedne z niewielu gatunków żyjących na wolności w Dubaju i okolicy. Są jeszcze uliczne koty (widziałam aż jednego), których nie można dokarmiać pod groźbą niebotycznie wysokiej kary. Zwierząt w niewoli uświadczycie zdecydowanie więcej: są wielbłądy na pustyni, rekiny w akwariach, małpki w klatkach i wiele, wiele innych.
Gdy temperatura na zewnątrz wynosi 50 stopni Celsjusza, a wy zmuszeni jesteście iść do centrum handlowego, nie marzycie o niczym innym niż o pysznych lodach. Mam racje? W Dubaju, w największym centrum handlowym świata, orzeźwienie wygląda trochę inaczej: kupuje się bilet, wskakuje w zimowe ciuchy i juz można poszusować na nartach. Albo ulepić bałwana.
Jeśli zamarzy wam się zrobienie kilku piruetów na łyżwach, nic prostszego. Kilka stacji metra dalej możecie spełnić także to marzenie.
Sportowe wyczyny sprawiają, że chce się jeść, a Dubaj to mekka dla smakoszy. Wszystkie kuchnie świata, przepyszne owoce, egzotyczne warzywa. Nie zdziwcie się tylko, jeśli wasz sąsiad ze stolika obok zrezygnuje ze sztućców i zamiast widelca czy łyżki, użyje własnej reki. To normalne, niezależnie czy stołujecie się w kilkugwiazdkowej restauracji, czy w małej budce na rynku.
Jeśli chcecie być jak tubylcy, nie krepujcie się i zrezygnujcie ze sztućców. Radziłabym jednak używać przede wszystkim prawej reki, gdyż lewa uznawana jest za "nieczysta". Obecność niewielkich pryszniców przy każdej toalecie po części wyjaśnia, dlaczego.
The World to jeden z wielkich, wizjonerskich projektów. Architekci, inwestorzy, ekscentryczni bogacze - wszyscy liczyli na ogromne zyski, usypując na środku oceanu tony piachu, które utworzyć miały sztuczne wyspy prezentujące razem mapę świata. Piach usypano... i na tym się skończyło. Inwestycja okazała się być klapą, a zagospodarowane zostały tylko dwie wyspy. Otoczona murem forteca jednego z naftowych szejków oraz Wyspa Libańska, na której odbywają się bardzo drogie i bardzo nudne imprezy plażowe.
Jeśli nie po drodze wam do "złotego rynku" w Dubaju, a wszyscy jubilerzy w centrum pozamykali na noc swoje sklepy, nie panikujcie. Zawsze jeszcze są automaty ze złotem, które w zamian za możliwość wyczyszczenia waszej karty kredytowej nagrodzą was śliczną, małą sztabką. Praktyczne, prawda?
WOW, raj dla krezusów :), bałwany latem i złota sztabka w kieszeń, super :)
OdpowiedzUsuńO tak, a na koniec dnia odpoczynek w siedmio(!)gwiazdkowym hotelu
UsuńRyczę ze śmiechu z tego złotego bańkomatu ;D
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja naiwna chcialam sobie w automacie pamiatke z Dubaju kupic... Ceny zaczynaja sie od tysiaca dolcow ;)
UsuńUuuuuups :D
Usuń:DDD
Wiesz co?
Opowiedziałam znajomym o dubajskiej poczcie, znaczy o jej nieistnieniu, a oni mi nie wierzą!
Niedowiarki ;)
UsuńPoczta jest, jedna mini-budka (ktorej nikt nigdy nie widzial, ale o niej slyszal) w prawie dwumilionowym miescie. Nie ma za to panstwowego systemu pocztowego, a listy przesylac i otrzymywac moga tylko firmy albo osoby prywatne, ktore wykupily skrzynke pocztowa. Nie ma nazw ulic, a jesli udaloby ci sie nawet tak oznaczyc list, ze kazdy wiedzialby, o co chodzi (nazwa dzielnicy, budynku, nr mieszkania) - i tak nie mialby go kto doreczyc.
Hehehe ;)
UsuńZaraz zrobię kopiuj-wklej do maila do nich! ;D