Motywacja czy demotywacja?
Też macie czasem wrażenie, że życie przecieka wam przez palce? Że zanim się obrócicie, będzie już po wszystkim?
Wiem, często i gęsto to ważne wydarzenie przypomina nam, jak ten świat zasuwa. U mnie to był po prostu rzut okiem na ostatni blogowy wpis. Aż zachłysnęłam się z wrażenia, widząc datę 28 kwietnia. Szok, niedowierzanie, wstyd. Bo w końcu ja przecież piszę. I fotografuję. Tylko nie dzisiaj, bo dzisiaj tyle stresu, ciężki dzień, brzydka/ładna pogoda - wybierz, co chcesz. A czas leci, blog zarasta mchem i kilogramem mułu, aparat zbiera kurz w rogu szafki, a ja nadal mówię "jutro".
I faktycznie, stres był, ostatnie dwa lata to nie był fajny okres w moim życiu. Niesamowite jak praca może wpłynąć na wszystko. Nawet nasze zdrowie. Chyba mogłabym pisać poradniki w stylu "5 oznak, że powinieneś rzucić prace", "10 powodów, żeby rzucić wszystko i iść w pizdu", "jak pracować, a nie zwariować" - ach nie, przepraszam, to akurat nie wyszło. Na szczęście znalazłam wspaniałą powierniczkę i orędowniczkę, która wzięła mnie za rękę i przeprowadziła przez wszystkie kroki wychodzenia z koszmaru. Dzięki, Sue!
Potem przyszło lato, powoli, powoli od punktu "robię nic" przeskoczyłam do "korzystam ze słońca", żeby z mozołem dojść do stacji "szukam pracy". Nie w głowie mi teraz podróże. W głowie mi raczej podróż. Jedna, daleka, najlepiej na koniec świata. Bez biletu powrotnego. Z lubym, notatnikiem w plecaku i aparatem w łapie.
Ale na razie jestem tu.
I jestem wbrew pozorom szczęśliwa. Doceniam schyłek lata i rzadsze już kąpiele w Bodeńskim. Cieszę się na kolejne jazdy przybliżające mnie do prawka, którego jakoś nie udało mi si jeszcze zrobić mimo trzydziechy na karku. I nawet to szukanie pracy nie jakoś specjalnie nie stresuje, bo wystarczy, że sobie przypomnę, że nie muszę chodzić tam, gdzie chodziłam ponad 2 lata i już mi się humor poprawia. Ale brakuje mi czegoś. Dokładnie masterplanu. Czegoś, do czego mogłabym dążyć, celu, którego byłabym w 100% pewna. Mam mnóstwo pomysłów, ale ze strachu, że to nie to, nie realizuje ich. Znajduję dziedziny, w których mogłabym się zacząć rozwijać i porzucam je kręcąc nosem, bo przecież to nie jest takie świetne, jak wydawało się na początku. Ptaszki ćwierkają, że nie jestem jedyna, że to przypadłość często spotykana w naszym pokoleniu. Wiadomo, dupa pełna, to się w głowie zaczyna przewracać (znacie to?). Ptaszki ćwierkają również, że wielu znalazło proste lekarstwo - macierzyństwo. Ale to przecież nie wszystko, co życie ma nam do zaoferowania?
Dla mnie tylko ta pogoda trochę zbyt uporczywa... W Bodeńskim mogłabym moczyć się aż do zmierzchu, póki słońce nie schowa się za górami. Kiedyś żyłam w przeświadczeniu, że Szwajcaria to raczej zimny kraj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wyobraz sobie, ze ja tez sobie zwaly sniegu wyobrazalam, a nad Bodenskim sniegu niet :D
UsuńFajnie Cię znowu widzieć, Kasia! Dasz radę :*
OdpowiedzUsuńDzieki Paulinko :* Bedzie mnie teraz wiecej!
UsuńFajnie widzieć nowy wpis. No czasami tak jest, czas ucieka, ciągle coś odkładamy i nagle się orientujemy ile czasu zmarnowaliśmy. Ale najważniejsze to zauważyć ;)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze sie cieszysz ;) No niestety, zwlaszcza, ze czas postrzegamy bardzo roznie, zaleznie od okolicznosci
UsuńMnie czas bardzo przecieka... Aż żal...
OdpowiedzUsuńChcicalabym cos bardzo madrego powiedziec, ale chyba nie dam rady, musialabym uslyszec wiecej :)
UsuńHm, podobne mam przemyslenia, tyle ze jestem troche starsza i obecnie mam juz trzecia prace w ciagu tego roku, ale dalej to nie to :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJuz trzecia, wow! Ja teraz szukam i powiem ci, ze jedna jedyna naprawde chcialam, nie udalo sie niestety. A nic innego nie potrafi mnie zainteresowac :/ Zycze nam, zebysmy w koncu znalazly "to cos"
UsuńTy mi jak zawsze bliska. Ale z tym macierzyństwem, jak już słowo padło to teraz spodziewam się czynów. Powodzenia w realizowaniu własnej drogi.
OdpowiedzUsuńCzynow, ktorych nie bedzie? Kochana, to nie byla obietnica :D
UsuńI Tobie rowniez!
Jak ten czas szybko mija, niezwykłe przemyślenia :)
OdpowiedzUsuńDzieki! No mija, mija, a my tylko starsi i glupsi ;)
UsuńSuper blog! Liczę na kolejne nowości.
OdpowiedzUsuńDzieki Alicjo! Juz jeeeeest, nowy wpis, jak na zamowienie :)
UsuńPogoda pozostawia wiele do życzenia :(
OdpowiedzUsuńNiestety, zimno, ciemno i tylko swiadomosc, ze niedlugo pora na choinki i wszechobecne lampki trzyma mnie przy zyciu ;)
UsuńCzekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńCiekawy post :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, czekam na wiecej!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego wpisu!
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, dał mi do myślenia..
OdpowiedzUsuń