Motywacja czy demotywacja?

poniedziałek, września 05, 2016 Kasia na Rozdrożach 23 Comments





Też macie czasem wrażenie, że życie przecieka wam przez palce? Że zanim się obrócicie, będzie już po wszystkim?

Wiem, często i gęsto to ważne wydarzenie przypomina nam, jak ten świat zasuwa. U mnie to był po prostu rzut okiem na ostatni blogowy wpis. Aż zachłysnęłam się z wrażenia, widząc datę 28 kwietnia. Szok, niedowierzanie, wstyd. Bo w końcu ja przecież piszę. I fotografuję. Tylko nie dzisiaj, bo dzisiaj tyle stresu, ciężki dzień, brzydka/ładna pogoda - wybierz, co chcesz. A czas leci, blog zarasta mchem i kilogramem mułu, aparat zbiera kurz w rogu szafki, a ja nadal mówię "jutro". 


I faktycznie, stres był, ostatnie dwa lata to nie był fajny okres w moim życiu. Niesamowite jak praca może wpłynąć na wszystko. Nawet nasze zdrowie. Chyba mogłabym pisać poradniki w stylu "5 oznak, że powinieneś rzucić prace", "10 powodów, żeby rzucić wszystko i iść w pizdu", "jak pracować, a nie zwariować" - ach nie, przepraszam, to akurat nie wyszło. Na szczęście znalazłam wspaniałą powierniczkę i orędowniczkę, która wzięła mnie za rękę i przeprowadziła przez wszystkie kroki wychodzenia z koszmaru. Dzięki, Sue!


Potem przyszło lato, powoli, powoli od punktu "robię nic" przeskoczyłam do "korzystam ze słońca", żeby z mozołem dojść do stacji "szukam pracy". Nie w głowie mi teraz podróże. W głowie mi raczej podróż. Jedna, daleka, najlepiej na koniec świata. Bez biletu powrotnego. Z lubym, notatnikiem w plecaku i aparatem w łapie.


Ale na razie jestem tu. 


I jestem wbrew pozorom szczęśliwa. Doceniam schyłek lata i rzadsze już kąpiele w Bodeńskim. Cieszę się na kolejne jazdy przybliżające mnie do prawka, którego jakoś nie udało mi si jeszcze zrobić mimo trzydziechy na karku. I nawet to szukanie pracy nie jakoś specjalnie nie stresuje, bo wystarczy, że sobie przypomnę, że nie muszę chodzić tam, gdzie chodziłam ponad 2 lata i już mi się humor poprawia. Ale brakuje mi czegoś. Dokładnie masterplanu. Czegoś, do czego mogłabym dążyć, celu, którego byłabym w 100% pewna. Mam mnóstwo pomysłów, ale ze strachu, że to nie to, nie realizuje ich. Znajduję dziedziny, w których mogłabym się zacząć rozwijać i porzucam je kręcąc nosem, bo przecież to nie jest takie świetne, jak wydawało się na początku. Ptaszki ćwierkają, że nie jestem jedyna, że to przypadłość często spotykana w naszym pokoleniu. Wiadomo, dupa pełna, to się w głowie zaczyna przewracać (znacie to?). Ptaszki ćwierkają również, że wielu znalazło proste lekarstwo - macierzyństwo. Ale to przecież nie wszystko, co życie ma nam do zaoferowania?


Przeczytaj również

23 komentarze:

  1. Dla mnie tylko ta pogoda trochę zbyt uporczywa... W Bodeńskim mogłabym moczyć się aż do zmierzchu, póki słońce nie schowa się za górami. Kiedyś żyłam w przeświadczeniu, że Szwajcaria to raczej zimny kraj.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraz sobie, ze ja tez sobie zwaly sniegu wyobrazalam, a nad Bodenskim sniegu niet :D

      Usuń
  2. Fajnie Cię znowu widzieć, Kasia! Dasz radę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie widzieć nowy wpis. No czasami tak jest, czas ucieka, ciągle coś odkładamy i nagle się orientujemy ile czasu zmarnowaliśmy. Ale najważniejsze to zauważyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze sie cieszysz ;) No niestety, zwlaszcza, ze czas postrzegamy bardzo roznie, zaleznie od okolicznosci

      Usuń
  4. Mnie czas bardzo przecieka... Aż żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcicalabym cos bardzo madrego powiedziec, ale chyba nie dam rady, musialabym uslyszec wiecej :)

      Usuń
  5. Hm, podobne mam przemyslenia, tyle ze jestem troche starsza i obecnie mam juz trzecia prace w ciagu tego roku, ale dalej to nie to :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz trzecia, wow! Ja teraz szukam i powiem ci, ze jedna jedyna naprawde chcialam, nie udalo sie niestety. A nic innego nie potrafi mnie zainteresowac :/ Zycze nam, zebysmy w koncu znalazly "to cos"

      Usuń
  6. Ty mi jak zawsze bliska. Ale z tym macierzyństwem, jak już słowo padło to teraz spodziewam się czynów. Powodzenia w realizowaniu własnej drogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czynow, ktorych nie bedzie? Kochana, to nie byla obietnica :D
      I Tobie rowniez!

      Usuń
  7. Jak ten czas szybko mija, niezwykłe przemyślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Niestety, zimno, ciemno i tylko swiadomosc, ze niedlugo pora na choinki i wszechobecne lampki trzyma mnie przy zyciu ;)

      Usuń
  9. Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny artykuł, dał mi do myślenia..

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!