Wrota do przeszłości
Mniej wiecej przed 203,1 milionami lat rozpoczęła się epoka zwana jurą. To w tym okresie świat zaczęły zasiedlac dinozaury... Dinozaury nie przeżyły niestety do dzisiaj, przetrwało jednak coś innego. W angielskim hrabstwie Dorset. A co? Dowiecie się następnym razem, teraz zapraszam do obejrzenia wrót do tego jurajskiego dorobku.
Wrotami do Jury nazwano niewielką angielską wioskę, zamieszkaną przez niewiele więcej niż 500 dusz. Wioskę krytą strzechą, wypielęgnowaną, wypieszczoną i cieszącą oczy kolorami lata. Gdzieniegdzie widać nawet dorodne palmy, co skłania mnie do refleksji, że możliwie nie aż tak strasznie złą pogodę mają ci Anglicy. Chociaż zmienną i to niesamowicie, co mogę potwierdzić, gdyż przetestowałam ją na własnej skórze. Może to po prostu zasługa niezbyt mroźnych zim... ale mimo wszystko, palmy w Anglii? ;)
Nawiązując po raz kolejny do naszego tytulu, West Lulworth to wrota do Jury, ale to nie jedyne wrota do przeszłości w tym wpisie. Po zwiedzeniu całej wioski, powąchaniu każdego kwiatka i sfotografowaniu każdego domu, jeszcze przed wyruszeniem w dalszą drogę, nadszedł czas na orzeźwienie. Wybor nie należał do trudnych, skierowałyśmy się do jedynego pubu w osadzie, gdzie według plakatow właśnie odbywał się festiwal cydru (chociaż wydaje mi sie, że on tam i tak trwa przez caly rok). Jedyny pub (wikipedia krzyczy, że jest wiecej, ale nie bardzo w to wierzę) okazał się jednym z najstarszych pubów w hrabstwie Dorset. Jego powstanie datowane jest na XVI wiek i podobno zarówno drewniana konstrukcja jak i dach przetrwały od tego czasu.
Dziewczyny zostały na zewnątrz, a ja miałam przynieść coś do picia. Przy barze na pytania: jaki cydr? A potem pytania pomocnicze: słodszy/ostrzejszy/bardziej gorzki? bardziej gazowany/mniej gazowany? + kilka innych, odpowiedziałam tylko głupim wyrazem twarzy. W rezultacie miałam okazję sprobówać kilku rodzajów i po namyśle zdecydowałam się na cydr imbirowy. Orzeźwiający, pyszny, trochę ostry i naprawdę imbirowy. Mmmm. Zajrzyjcie, jeśli będziecie w pobliżu! Do West Lulworth... i do tej świątyni cydru.
Świątynia cydru - to brzmi dobrze :)
OdpowiedzUsuńI to sama prawda ;) A jak Ci sie miasteczko podoba?
UsuńŚliczne i te kolorki :) Kocham ten kraj za te cudne drobiazgi
UsuńOj tak i za duzo innych fajnych rzeczy ;)
UsuńRobi wrażenie, a jakie wszystko wypielęgnowane i zadbane. Takich ładnych chałup to u nas nawet w skansenach nie ma.
OdpowiedzUsuńMasz racje, wszystko od linijki i widac, ze wlozono w to duzo serca.
UsuńW polskim skansenie (albo jakimkolwiek) bylam juz bardzo dawno, ale faktycznie te domki zrobily na mnie o wiele wieksze wrazenie.
Ja już ostatnio nie "nadańżam" gdzie Ty się szwendasz...
OdpowiedzUsuńSpakuj mnie do plecaka następnym razem, ok? :P
Fusi to akurat byl super krotki czerwcowy wypad do Londka i okolic. W sierpniu byl super krotki wypad do Wloch, a we wrzesniu dluzszy do Andaluzji. A teraz zostalam z 2 dniami urlopu i kombinuje, co z nich wyczarowac :D
UsuńA do plecaka jak najbardziej Cie spakuje, masz ochote na tego cyderka, co? ;)
UsuńAleż klimat! ah! :)
OdpowiedzUsuńFajny nie? Nie mialabym nic przeciwko, zeby tam troche pomieszkac, a wieczorem zawsze do pubu na cydra ;)
UsuńRewelacyjne miejsce !!! Ja też polecam :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie i to tego samego dnia polecalysmy :D
UsuńŚwietne te chałupki! A cydr... to brzmi nieźle! ;)
OdpowiedzUsuńMogłabym sie tam znaleźć - tu i teraz ;)
Pozdrawiam, Aga F.
Ja tez, na jeszcze jednego kufla. Albo dwa :))
UsuńPozdrawiam!
Kimat trochę jak z innego świata. Coś czuję, że cydru bym sobie nie odmówiła... :)
OdpowiedzUsuńGrzechem byloby go sobie odmowic :))
UsuńA miasteczko naprawde klimatyczne i w pieknej okolicy :)
uwielbiam te dachy mchem wykładane i cydr tez uwielbiam...co tu nei uwielbiac..;) Muszę spróbowac tego imbirowego..;)
OdpowiedzUsuńMusiz tam sie wybrac i sprobowac ;)))
UsuńCydr! Uwielbiam! Przepiękne miejsce, niezwykle urokliwe :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie! I z uwielbieniem i z urokliwym :)
UsuńDomy jak dla krasnoludków ;) bajka!
OdpowiedzUsuńAlbo dla Gargamela! (tak mi sie teraz skojarzylo ;))
UsuńPięknie tam! Przeglądałam Twoje zdjęcia i tylko czekałam, aż z jakiejś chałupki wyłoni się skrzat :D
OdpowiedzUsuńJej, uwielbiam takie miejsca. Mają taki wyjątkowy klimat! No i te kolorki :)
OdpowiedzUsuń