Feria de Malaga - i nadeszła noc...
Tak jak obiecałam, dzisiaj dalsza część relacji z Feria de Malaga. Nie będzie jednak Kasi tańczącej flamenco i nie będzie Kasi pijącej Cartojal. Kto inny zatańczy, kto inny... a zresztą, zobaczcie sami!
W poprzednim wpisie
(o tu) pokazałam Wam, co dzieje się w trakcie Feria del Dia, czyli dziennej części
Ferii de Malaga. Tym razem nadszedł czas na przedstawienie Feria de la Noche,
czyli nocnej części zabawy. Jeszcze trochę, troszeczkę i nie byłoby relacji, bo
dostać się na ferię z miasta to wyczyn jest nie lada. W końcu każdy mieszkaniec
Malagi oraz niezliczone ilości turystów (co ciekawe, głównie hiszpańskiego pochodzenia)
jednocześnie próbuje opuścić centrum miasta i dostać się na obrzeża, gdzie
odbywa się właściwa feria. W końcu calutki dzień balowania w mieście był tylko wstępem
do tego, co dzieje się nocą.
Widząc, jaka jest
sytuacja, porzuciliśmy samochód na środku ulicy (właściwie zostawiliśmy go na znalezionym
wiele godzin wcześniej miejscu parkingowym, ale chciałam oddać cały dramatyzm chwili)
i postanowiliśmy przesiąść się na autobus. Gdyby jeszcze ktoś mógł udzielić
sensownej informacji. Gdyby przystanki autobusów, które od 21 godziny jeżdżą w stronę
ferii były jakoś oznakowane. Gdyby… to nie była Hiszpania!
Ale to była Hiszpania,
dlatego chyba z godzinę staliśmy na przystanku, w kilometrowej kolejce, czekając
na autobusy, które nie raczyły się zatrzymać. Razem z nami stały chyba setki Hiszpanów
i turystów innych nacji (także nasi rodacy, oczywiście w rytmie Cartojal) aż w końcu,
w kooooońcu zdolna Kasia zorientowała się, że autobusy z ogromnym napisem FERIA
zatrzymują się po drugiej stronie ulicy. Ha!
Dotarliśmy. I tak naprawdę
nie wiem, czego się spodziewaliśmy. Na pewno nie tego, co ujrzeliśmy. Przed
nami rozciągały się metry, kilometry, hektary bud jarmarcznych. I karuzeli. I domów
strachów. I statków piratów. Dziesiątki stoisk z watą cukrową, owocami w
polewie, hot-dogami, napojami, słodyczami. I stoiska otoczone przez tony śmieci
i pokrzykujących ludzi, w których można było wygrać trzepaczkę do dywanów i
robota kuchennego. I sprzedawców balonów, święcących i latających pierdółek, sprzedawców
dziecięcych marzeń.
A to dopiero początek!
Dalsza część to setki bud, zwykle z otwartym dachem, kuszących zapachem paelli
i promocjami. Np. zjedz raz, ale wypij dwa razy. Budy z jedzeniem (i niech mi ktoś
jeszcze raz powie, ze tyje się od jedzenia po 19!) i z muzyką, a w nich królowało
flamenco, tańczone przede wszystkim przez starsze semestry i hity z hiszpańskiego
MTV podrywające do tańca młodszą publikę. A noc była jeszcze młoda, coś kolo 1?
Tylko my czuliśmy się po całym dniu w palącym słońcu i kilometrach przebytych
pieszo niezbyt świeżo i młodo, dlatego zdecydowaliśmy się na odwrót. A z
naprzeciwka napływały kolejne fale Hiszpanów spragnionych zabawy.
Check this out:
1.Część pierwsza relacji
2. Zeszłoroczna Malaga
3. Plan podróży po Andaluzji
Wow, ale dałaś suuuper fotę na wejście! Podsycasz, podsycasz atmosferę i nie dajesz się nasycić zdjęciami, tylko mały głodek zaspokajasz. A ja chcę więcej! ;)
OdpowiedzUsuńZ tym, że po 19-tej się tyje, to nieprawda jest! 4 godziny przed snem po raz ostatni można jeść, czyli po sutym posiłku należy sporo poimprezować :D
Kochana, jak ja bym Cie w jednym wpisie zdjeciami nasycila, to juz bys nigdy do mnie wiecej nie zajrzala, bo po co? ;);)
UsuńA co do tego jedzenia, wiem, ze na kilka godzin przed snem nie wolno jesc, ale znam aparatki, ktore juz o 16 jedza ostatni posilek. A Hiszpanie, ktorzy do kolacji siadaja o 22, sa w wiekszosci szczupli, jesli ich np. z Polakami porownac.
Dla mnie mozesz publikowac zdjecia o dowolnej porze, diety nie musze przestrzegac, bo od srody wracam do nurkowania :)
OdpowiedzUsuńAch, dobrze Ci!
UsuńJa sobie co najwyzej moge teraz w Bodenskim ponurkowac ;)
Jak kolorowo. Jak ładnie. Jak pachnie :) Te światełka dają niesamowity urok. Cudownie.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ciesze sie strasznie! :))
UsuńZjedz raz wypij dwa, to w Polsce trzeba liczyć do potęgi:) Ale feta. Chce mi się tańczyć:)
OdpowiedzUsuńHahah, no tak. To tancz! (Tylko rob zdjecia albo wlacz kamere)
UsuńWitaj Kasiu! Przyznam bez bicia, mam zaległości w zaglądaniu do Ciebie!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia nijak się mają do opisu :) Wyobrażam sobie ten kocioł, ale Tobie i tak udało się zrobić rewelacyjne ujęcia. Na ich podstawie nie spodziewałabym się takiego młyna, jaki opisujesz ;) Podejrzewam, że to nie koniec wrażeń? Czekam na cd! I mnie kiedyś Andaluzja urzekła ;)
Buziaki!
Oj, za te zaleglosci to chyba sie pogniewam, bo jak to tak? :PP
UsuńA co do zdjec... Philipp je obejrzal i stwierdzil: Kurcze, tak ladnie i spokojnie to wszystko pokazalas na zdjeciach, zupelnie inaczej niz bylo :P
Chyba chcialam stworzyc "swiat idealny" ;) Za to pierwsza czesc relacji w ogole nie jest przekolorowana :)
Co do Andaluzji, oczywiscie beda dalsze wpisy, dopiero sie rozkrecam z tegoroczna relacja ;)
Kasia jakie genialne zdjęcia! Jestem pod wrażeniem! Powiedz mi jak Ty je zrobiłaś??? Masz oko kochana, i powiem Ci szczerze, że rozwijasz się fotograficznie - coraz piękniejsze zdjęcia u Ciebie na blogu widzę! Gratuluję Kasik! Trzymaj tak dalej ;*
OdpowiedzUsuńOj wez, bo sie zaczerwienie!! Ale dziekuje slicznie za komplementy :* I to jeszcze z Twoich ust, ho, ho.
UsuńA jak robie? Te nocne z krociutenkim czasem naswietlenia, no i do tych i poprzednich dodalam lekki filtr, zawsze ten sam, no i to tyle chiba ;)
Dzieki jeszcze raz Zanetko!
UWIELBIAM ...
OdpowiedzUsuńPowiedz, to bylo tam? ;))
UsuńObiecałam, że przyjdę, to jestem :)
OdpowiedzUsuńFatastczne zdjęcia, cudnie to wszystko uchwyciłać
Ciesze sie!
UsuńI dziekuje, tylko tego flamenco troche nieduzo ;)
Świetne zdjęcia, ale weź zmniejsz czcionkę bo prawie oślepłam! :)
OdpowiedzUsuńTo byla czcionka dla slepAJKOW, noooo ;)
UsuńTo jest zdecydowanie miejsce dla mnie!!! I te kolory!! Jade.
OdpowiedzUsuńMadzik, a czy mi sie dobrze kojarzy, ze Ty sie do Andaluzji wybieralas? Buzka!
UsuńMimo, że nie skorzystałaś z zabawy, to jednak można powiedzieć, że opłacało się poczekać godzinę na autobus, bo przynajmniej zobaczyłaś, jak to wszystko wygląda :) A prezentuje się to wszystko bardzo efektownie chociaż sama nie wiem, czy byłabym zainteresowana tego typu rozrywką.
OdpowiedzUsuńSuper te zdjęcia z diabelskim młynem, a najlepsze jest to, na którym chyba udało się Tobie w kadrze księżyc uchwycić!
Pozdrawiam.
Moze inaczej, bawic sie bawilam, ale nie tanczylam :D A zdjec moich nie ma, bo to ja robie za fotografa, dlatego wszyscy inni olewaja ;)
UsuńNo tak, ja sama nie wiedzialam, co nas czeka, podsumowujac moge stwierdzic, ze impreza "dzienna" bardziej mi sie podobala, mimo tony smieci :))
Niezły Meksyk w tej Maladze ;D
OdpowiedzUsuńA no ;)
UsuńAaaaa, Katarzyno, czemuś Ty mnie tam nie zabrała? I skąd masz takie cudne zdjęcie? No dobra, przecież wiem, że to Twoje.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wycieczki zaplanowane się sprawdzają? Ja jakoś nie lubię ograniczeń w postaci harmonogramu, zabija to moją spontaniczność wewnętrzną
Nastepnym razem Cie zabiore, obiecujem!
UsuńCo do zaplanowanych wycieczek: nie wiem, nie bylam. To byl plan konkursowy, ktory kiedys koniecznie chce zrealizowac. A spontanicznosc swoja droga, taki plan tylko mowi, gdzie chce jechac i co zobaczyc, cala reszta to spontan :)
Taaaa, a za plecami skrzyżowane palce.
UsuńPamiętam konkurs, myślałam, że plan został zrealizowany
Nie krzyzowalam, bo zapomnialam :P
UsuńNie, plan nadal jest planem i czeka na lepsze jutro
Bosko!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się opanować przed ponownym podziwianiem zdjęć... :)
UsuńDawaj jeszcze raz :D
UsuńOh, ja tam chcę! I po 19 zjeść 10 razy i wypić nawet 20 :-P Patrzę na zdjęcia i dostaję totalnego wizualno-kolorowego kręćka, tam musiało być świetnie!
OdpowiedzUsuńBylo, bylo, ale po wieeeelu godzinach w koncu nogi sie zbuntowaly i stwierdzilismy, ze pora do odwrotu
Usuńznaleźć się w takim miejscu o takiej porze - tyle jest miejsc, których nie widzieliśmy, a dzięki blogom czujemy chociaż ich namiastkę :) dzięki Twojej relacji można poczuć to wieczorne ciepło, muzykę, zapachy, światła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Masz racje, dlatego sama zagladam do innych blogow, Twojego na przyklad :) Podrozowanie bez wsawania z fotela :)))
UsuńPozdrawiam!!
Promocja zjedz raz wypij dwa super, zdjęcia rewelacja ale i tak bym wolała zobaczyć Kasię tańczącą flamenco :)
OdpowiedzUsuńPromocji bylo jeszcze kilka innych, a tak w ogole to nue jestesmy tutaj na koncercie zyczen :D
Usuń