Feria de Malaga - i nadeszła noc...

czwartek, września 05, 2013 Kasia na Rozdrożach 37 Comments


Tak jak obiecałam, dzisiaj dalsza część relacji z Feria de Malaga. Nie będzie jednak Kasi tańczącej flamenco i nie będzie Kasi pijącej Cartojal. Kto inny zatańczy, kto inny... a zresztą, zobaczcie sami! 


W poprzednim wpisie (o tu) pokazałam Wam, co dzieje się w trakcie Feria del Dia, czyli dziennej części Ferii de Malaga. Tym razem nadszedł czas na przedstawienie Feria de la Noche, czyli nocnej części zabawy. Jeszcze trochę, troszeczkę i nie byłoby relacji, bo dostać się na ferię z miasta to wyczyn jest nie lada. W końcu każdy mieszkaniec Malagi oraz niezliczone ilości turystów (co ciekawe, głównie hiszpańskiego pochodzenia) jednocześnie próbuje opuścić centrum miasta i dostać się na obrzeża, gdzie odbywa się właściwa feria. W końcu calutki dzień balowania w mieście był tylko wstępem do tego, co dzieje się nocą.
Widząc, jaka jest sytuacja, porzuciliśmy samochód na środku ulicy (właściwie zostawiliśmy go na znalezionym wiele godzin wcześniej miejscu parkingowym, ale chciałam oddać cały dramatyzm chwili) i postanowiliśmy przesiąść się na autobus. Gdyby jeszcze ktoś mógł udzielić sensownej informacji. Gdyby przystanki autobusów, które od 21 godziny jeżdżą w stronę ferii były jakoś oznakowane. Gdyby… to nie była Hiszpania!

Ale to była Hiszpania, dlatego chyba z godzinę staliśmy na przystanku, w kilometrowej kolejce, czekając na autobusy, które nie raczyły się zatrzymać. Razem z nami stały chyba setki Hiszpanów i turystów innych nacji (także nasi rodacy, oczywiście w rytmie Cartojal) aż w końcu, w kooooońcu zdolna Kasia zorientowała się, że autobusy z ogromnym napisem FERIA zatrzymują się po drugiej stronie ulicy. Ha!

Dotarliśmy. I tak naprawdę nie wiem, czego się spodziewaliśmy. Na pewno nie tego, co ujrzeliśmy. Przed nami rozciągały się metry, kilometry, hektary bud jarmarcznych. I karuzeli. I domów strachów. I statków piratów. Dziesiątki stoisk z watą cukrową, owocami w polewie, hot-dogami, napojami, słodyczami. I stoiska otoczone przez tony śmieci i pokrzykujących ludzi, w których można było wygrać trzepaczkę do dywanów i robota kuchennego. I sprzedawców balonów, święcących i latających pierdółek, sprzedawców dziecięcych marzeń.

A to dopiero początek! Dalsza część to setki bud, zwykle z otwartym dachem, kuszących zapachem paelli i promocjami. Np. zjedz raz, ale wypij dwa razy. Budy z jedzeniem (i niech mi ktoś jeszcze raz powie, ze tyje się od jedzenia po 19!) i z muzyką, a w nich królowało flamenco, tańczone przede wszystkim przez starsze semestry i hity z hiszpańskiego MTV podrywające do tańca młodszą publikę. A noc była jeszcze młoda, coś kolo 1? Tylko my czuliśmy się po całym dniu w palącym słońcu i kilometrach przebytych pieszo niezbyt świeżo i młodo, dlatego zdecydowaliśmy się na odwrót. A z naprzeciwka napływały kolejne fale Hiszpanów spragnionych zabawy. 

Check this out:

1.Część pierwsza relacji
2. Zeszłoroczna Malaga
3. Plan podróży po Andaluzji















Przeczytaj również

37 komentarzy:

  1. Wow, ale dałaś suuuper fotę na wejście! Podsycasz, podsycasz atmosferę i nie dajesz się nasycić zdjęciami, tylko mały głodek zaspokajasz. A ja chcę więcej! ;)
    Z tym, że po 19-tej się tyje, to nieprawda jest! 4 godziny przed snem po raz ostatni można jeść, czyli po sutym posiłku należy sporo poimprezować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, jak ja bym Cie w jednym wpisie zdjeciami nasycila, to juz bys nigdy do mnie wiecej nie zajrzala, bo po co? ;);)
      A co do tego jedzenia, wiem, ze na kilka godzin przed snem nie wolno jesc, ale znam aparatki, ktore juz o 16 jedza ostatni posilek. A Hiszpanie, ktorzy do kolacji siadaja o 22, sa w wiekszosci szczupli, jesli ich np. z Polakami porownac.

      Usuń
  2. Dla mnie mozesz publikowac zdjecia o dowolnej porze, diety nie musze przestrzegac, bo od srody wracam do nurkowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dobrze Ci!
      Ja sobie co najwyzej moge teraz w Bodenskim ponurkowac ;)

      Usuń
  3. Jak kolorowo. Jak ładnie. Jak pachnie :) Te światełka dają niesamowity urok. Cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zjedz raz wypij dwa, to w Polsce trzeba liczyć do potęgi:) Ale feta. Chce mi się tańczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kasiu! Przyznam bez bicia, mam zaległości w zaglądaniu do Ciebie!
    Twoje zdjęcia nijak się mają do opisu :) Wyobrażam sobie ten kocioł, ale Tobie i tak udało się zrobić rewelacyjne ujęcia. Na ich podstawie nie spodziewałabym się takiego młyna, jaki opisujesz ;) Podejrzewam, że to nie koniec wrażeń? Czekam na cd! I mnie kiedyś Andaluzja urzekła ;)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, za te zaleglosci to chyba sie pogniewam, bo jak to tak? :PP
      A co do zdjec... Philipp je obejrzal i stwierdzil: Kurcze, tak ladnie i spokojnie to wszystko pokazalas na zdjeciach, zupelnie inaczej niz bylo :P
      Chyba chcialam stworzyc "swiat idealny" ;) Za to pierwsza czesc relacji w ogole nie jest przekolorowana :)
      Co do Andaluzji, oczywiscie beda dalsze wpisy, dopiero sie rozkrecam z tegoroczna relacja ;)

      Usuń
  6. Kasia jakie genialne zdjęcia! Jestem pod wrażeniem! Powiedz mi jak Ty je zrobiłaś??? Masz oko kochana, i powiem Ci szczerze, że rozwijasz się fotograficznie - coraz piękniejsze zdjęcia u Ciebie na blogu widzę! Gratuluję Kasik! Trzymaj tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wez, bo sie zaczerwienie!! Ale dziekuje slicznie za komplementy :* I to jeszcze z Twoich ust, ho, ho.
      A jak robie? Te nocne z krociutenkim czasem naswietlenia, no i do tych i poprzednich dodalam lekki filtr, zawsze ten sam, no i to tyle chiba ;)
      Dzieki jeszcze raz Zanetko!

      Usuń
  7. Obiecałam, że przyjdę, to jestem :)
    Fatastczne zdjęcia, cudnie to wszystko uchwyciłać

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne zdjęcia, ale weź zmniejsz czcionkę bo prawie oślepłam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest zdecydowanie miejsce dla mnie!!! I te kolory!! Jade.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzik, a czy mi sie dobrze kojarzy, ze Ty sie do Andaluzji wybieralas? Buzka!

      Usuń
  10. Mimo, że nie skorzystałaś z zabawy, to jednak można powiedzieć, że opłacało się poczekać godzinę na autobus, bo przynajmniej zobaczyłaś, jak to wszystko wygląda :) A prezentuje się to wszystko bardzo efektownie chociaż sama nie wiem, czy byłabym zainteresowana tego typu rozrywką.
    Super te zdjęcia z diabelskim młynem, a najlepsze jest to, na którym chyba udało się Tobie w kadrze księżyc uchwycić!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze inaczej, bawic sie bawilam, ale nie tanczylam :D A zdjec moich nie ma, bo to ja robie za fotografa, dlatego wszyscy inni olewaja ;)
      No tak, ja sama nie wiedzialam, co nas czeka, podsumowujac moge stwierdzic, ze impreza "dzienna" bardziej mi sie podobala, mimo tony smieci :))

      Usuń
  11. Aaaaa, Katarzyno, czemuś Ty mnie tam nie zabrała? I skąd masz takie cudne zdjęcie? No dobra, przecież wiem, że to Twoje.
    Rzeczywiście wycieczki zaplanowane się sprawdzają? Ja jakoś nie lubię ograniczeń w postaci harmonogramu, zabija to moją spontaniczność wewnętrzną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastepnym razem Cie zabiore, obiecujem!
      Co do zaplanowanych wycieczek: nie wiem, nie bylam. To byl plan konkursowy, ktory kiedys koniecznie chce zrealizowac. A spontanicznosc swoja droga, taki plan tylko mowi, gdzie chce jechac i co zobaczyc, cala reszta to spontan :)

      Usuń
    2. Taaaa, a za plecami skrzyżowane palce.
      Pamiętam konkurs, myślałam, że plan został zrealizowany

      Usuń
    3. Nie krzyzowalam, bo zapomnialam :P
      Nie, plan nadal jest planem i czeka na lepsze jutro

      Usuń
  12. Oh, ja tam chcę! I po 19 zjeść 10 razy i wypić nawet 20 :-P Patrzę na zdjęcia i dostaję totalnego wizualno-kolorowego kręćka, tam musiało być świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo, bylo, ale po wieeeelu godzinach w koncu nogi sie zbuntowaly i stwierdzilismy, ze pora do odwrotu

      Usuń
  13. znaleźć się w takim miejscu o takiej porze - tyle jest miejsc, których nie widzieliśmy, a dzięki blogom czujemy chociaż ich namiastkę :) dzięki Twojej relacji można poczuć to wieczorne ciepło, muzykę, zapachy, światła...
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, dlatego sama zagladam do innych blogow, Twojego na przyklad :) Podrozowanie bez wsawania z fotela :)))
      Pozdrawiam!!

      Usuń
  14. Promocja zjedz raz wypij dwa super, zdjęcia rewelacja ale i tak bym wolała zobaczyć Kasię tańczącą flamenco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promocji bylo jeszcze kilka innych, a tak w ogole to nue jestesmy tutaj na koncercie zyczen :D

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!