Proszę zapiąć pasy, lecimy na Marsa! ~Timanfaya Park~

piątek, czerwca 28, 2013 Kasia na Rozdrożach 36 Comments

Jeszcze dwa miesiące temu nawet nie pomyślałabym, że wylądujemy na Lanzarote. Tanie bilety, zmęczenie wiecznym zimnem, ogromna chęć „wyrwania się” i spontaniczne podjęcie decyzji sprawiły, iż 14 czerwca br. wylądowaliśmy na lanzarockiej ziemi. Ajka i wujek Gugiel wyposażyli nas w podstawową wiedzę o wyspie. Mojego pierwszego wrażenie nie mogli oni jednak przewidzieć, a było ono… niespecjalne. Po wylądowaniu (koło godziny 19) odebraliśmy zamówiony samochód i wyruszyliśmy w stronę hoteliku. To co widzieliśmy od razu przywiodło nam na myśl naszą Andaluzję. A raczej jej brzydszą i nieco zaniedbaną siostrę. Wiatr, który próbował wyrwać drzwi od samochodu oraz ciastka z dłoni, i ludzie spacerujący po plaży w kurtkach, a nie z maską do nurkowania pod pachą sprawili, iż zastanawialiśmy się poważnie (a przynajmniej ja, bo Philipp zaprzeczał): co my tu robimy? Ponadto pierwszy spacer w poszukiwaniu czegoś jadalnego przyprawił nas o gęsią skórkę, ale do tego jeszcze wrócę. Powiedzmy, że tej nocy kładłam się spać z mieszanymi uczuciami i zamiast od razu zasnąć, godzinami wsłuchiwałam się w szalejący na zewnątrz wiatr.  
Na szczęście następnego dnia świat nabrał kolorów. Księżycowy krajobraz już tak nie raził w oczy, wiatr nieco złagodniał (przynajmniej na kilka godzin), a my zdołaliśmy ponurkować i znaleźć lokalną, świetną knajpkę. Od tej pory było tylko lepiej!
Tym razem (chociaż baaardzo świerzbi mnie ręka, żeby napisać znowu o plażach) pokażę Wam wyjątkowy park narodowy – Timanfaya. Jak każde dziecko wie, dwie trzecie powierzchni wyspy pokryte jest lawą i minimum trzystoma kraterami pochodzącymi od stu wulkanów. Brzmi imponująco? Już zwykła przejażdżka samochodem pomiędzy Yaizą i Timanjo dostarcza wielu emocji. Po zjeździe z ronda w prawo nagle otacza nas cisza. Nie ma stacji benzynowych, domów czy sporadycznych palm. Jest tylko droga i ciągnąca się aż po horyzont lawa. Wzburzona, czarna, straszna. Kto chce zobaczyć więcej, zatrzymuje się mniej więcej w połowie drogi, kupuje bilet (9 euro, jednak najlepsza opcja to bilet łączony na kilka atrakcji) i wsiada do jednego z wielu pomarańczowo-brązowych autobusów, które zawsze odjeżdżają „za dziesięć minut”.  Autobus zabiera nas w prawie godzinna wyprawę po parku, niestety na żadnym z etapów nie można opuszczać pojazdu, dlatego poniższe zdjęcia robione były przez szybę, a nawet dwie szyby ;)
Podczas przejażdżki słuchamy o historii wyspy, dwóch wybuchach wulkanu, które znacząco wpłynęły na jej wygląd i życie mieszkańców, i przy dźwiękach muzyki z Gwiezdnych Wojen dojeżdżamy do centralnego punktu parku. Tam mamy okazję zajrzeć w piekielne otchłanie czy spróbować potrawy upieczonej na ogniu piekielnym (wydobywającym się z dna wulkanu).
Park zrobił na nas ogromne wrażenie, oprócz opisanej wyżej wizyty, jeszcze dwa razy przejechaliśmy się drogą miedzy Yaizą i Timanjo. Żeby poczuć atmosferę tego miejsca, wyryć każdy szczegół w pamięci i poopowiadać sobie niestworzone historie o mechanicznych pająkach zamieszkujących naszą marsjańską planetę ;).

powiększ mapę



































Przeczytaj również

36 komentarzy:

  1. Tyle razy zamierzalam wybrac sie na Lanzarote i nie doszlo do skutku. Teraz juz wiem, ze na pewno kiedys tam dotre :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia, wspaniała relacja .. niesamowite zdjęcia (gdzie te szyby???) .. i najfajniejszy tytuł Twej notki a zdjęcie #1 u góry pod mapką moim skromnym zdaniem jest materiałem na konkurs :^)
    słoneczne pozdrowienia :^))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze dziekuje za te moc komplementow! :) Pierwsze zdjecie akurat bez szyby (2, 4 i 4 osotatnie tez), wyskoczylam szybko z samochodu i walczac z wiatrem zrobilam. Tam sie nawet nie ma, gdzie zatrzymac. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Dla mnie Timanfaya jest jednym z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezus Maria !!!
    Przecież to wygląda jak prawdziwy MARS !?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze,bossssko!
    Poproszę o więcej marsjańskich fotek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moni, serio? Jeszcze wiecej? Mam jeszcze troche, ale na innych juz za dokladnie widac szyby :/

      Usuń
    2. Kochana Twoich fotek nigdy dla mnie za dużo :)
      Poza tym z natury jestem ciekawa nowych miejsc więc dla mnie Twoje fotorelacje to rodzaj podróży :)

      Usuń
    3. Monik, na bank bedzie jeszcze kilka postow ze zdjeciami z wyspy :*

      Usuń
  6. Trochę inaczej wyobrażałam sobie Park;)Czekam i czekam na te drzewa i nic. Rzeczywiście podróż w kosmos już masz zaliczoną.A co oni tam gotują na tym ogniu z wulkanu? Doświadczenie nieziemskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, no tak, drzew tam nie uswiadczysz. Jak my bylismy, to akurat piekli na grillu sardynki, polowki kurczaka i kielbaski!

      Usuń
  7. Mało brakowało, a wylądowałabym tam dwa miesiące temu. Jednak Lanzarote pozostało moim marzeniem, które mam nadzieję jak najszybciej spełnić. Ale ten wiatr to mnie zdziwił, bo mówią, że to Fuerteventura jest najbardziej wietrzna ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zycze Ci szybkiego spelnienia tego marzenia. Fuerta lezy zaraz obok Lanzarote, wiec warunki sa pewnie podobne. Cos mi sie wydaje, ze trafilismy na najbardziej wietrzny miesiac...

      Usuń
    2. Z tego co mówią klienci najgorzej jest w lipcu

      Usuń
  8. A czy w autobusie była komora do przebierania się w kombinezony astronautów? :P Nieziemskie krajobrazy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana pięknie pokazałaś to pełne grozy miejsce !!! Niesamowite miejsce ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, a wrazenia sa naprawde nieziemskie, zwlaszcza, gdy zaczyna sie sciemniac

      Usuń
  10. Faktycznie kosmicznie! Nieziemski krajobraz. Dobrze, że Lanzarote nie jest daleko, bo i szansa większa, że sama kiedyś dotrę na Marsa tu na Ziemi:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowite krajobrazy, bardzo chciałabym je zobaczyć na żywo :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widoki fantastyczne!!! Chciałabym wsiąść za kółko i pościgać się trochę na tych krętych dróżkach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja na przekór powiem, że mi się nie podoba :) bo gdzie są drzewa i ich zapach? i biały piasek pod nogami? i gdzie drinek z parasolką pod palemką? :) a tu kamień, ciągle kamień widzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ugh... no nie wiem, czy bym mogla tam byc dluzej niz tydzien...
    bez drzew, bez niczego... brrrr...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!