W lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo
Przyjeżdżając nad Bodeńskie możecie zostawić rady Waszych Mam i Babć w
walizce i podchodząc do ulicy rozkosznie zamknąć oczka. W Szwajcarii pieszy ma zawsze
pierwszeństwo na pasach i kierowcy naprawdę to respektują. Niesamowite, prawda?
Chociaż w Kreuzlingen nie ma ani jednych świateł ulicznych (za to cała masa
rond), to pieszy nie ma żadnych problemów z przejściem przez ulicę.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: ciągnąca się setki metrów ulica, całkowicie
pusta, pomijając jeden, wolnosunący samochód. Zbliżacie się do pasów, nie
wiecie jeszcze, w którą stronę chcecie iść, właśnie próbujecie przejrzeć się w
lusterku i odebrać telefon dzwoniący gdzieś w torebce, a on czeka! Podjechał do
pasów i czeka. Trochę wkurzające, prawda?
Z kolei Konstanz sprawia wrażenie „normalności”, bo posiada światła
uliczne, ale to złudne wrażenie! Mieszkańcy i turyści grają tutaj w niezwykłą grę
pt.: Jak ominąć zielone swiatła? Wysoko punktowane jest przekroczenie ulicy na czerwonym
świetle w pobliżu policyjnego radiowozu. Punkty za brawurę dostają szczególnie starsze
kobiety i kontuzjowani, którzy ze swoim osprzętem (balkonikiem albo kulami)
statecznie spacerują na drugą stronę jezdni. Oczywiście w najszerszym miejscu
(bez pasów naturalnie) i jak najbardziej na skos. Na podziw zasługuje też
zwinne manewrowanie między samochodami powoli ciągnącymi się w korku, ale ze względu
na niewielkie niebezpieczeństwo, nie jest to zbyt wysoko punktowane.
I teraz wyobraźcie
sobie, ile razy musiałam wyciągać Moje Kochanie spod rozpędzonej ciężarówki
podczas naszej ostatniej wizyty w Polsce?

0 Komentarze:
Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!