Najprzyjemniejsza terapia świata

piątek, lipca 05, 2013 Kasia na Rozdrożach 35 Comments


Ten post równie dobrze mogłabym zatytułować „Mała Kasia w wielkim świecie”. Bo jak inaczej nazwać, że widząc szyld „Muzeum Winoterapii”, zamiast pokiwać głową z uznaniem i zrozumieniem, ja z wrażenia prawie spadam z fotela (to znaczy prawie bym spadła z fotela, gdyby to nie był fotel samochodowy, z którego jak wiadomo bardzo ciężko jest spaść). Co jak co, ale moja wyobraźnia znajduje się zawsze w stanie gotowości. Czasem jest to męczące, zwłaszcza, gdy chcę w nocy jechać na rowerze polną drogą (Rodzice, proszę nie czytać, a jak już przeczytaliście, to przypomnijcie sobie, że mieszkam w sielskiej Szwajcarii), czasem z kolei przyprawia mi dużo radości. I tak, wyobraziłam sobie siebie, w bikini pod palmą, z kieliszkiem wybornego primitivo, a Philipp z Agatą wachlowali mnie liśćmi bananowca. Z każdym łykiem byłam szczęśliwsza i z delikatnym uśmiechem błądzącym w kąciku ust obserwowałam słońce powoli znikające za horyzontem (a dokładnie w oceanie). Uhh, piękna wizja!
Niestety, nieprawdziwa.
Winoterapia nie polega niestety na piciu wina w miłym towarzystwie. To po prostu seria kosmetycznych zabiegów z wykorzystaniem oleju z pestek winogron (wulkanicznych!). To także kremy, mydła i balsamy, które sprawią, że już na zawsze zostaniemy piękni, gładcy i powabni!
Jeśli jednak już zabukowaliście bilety na Lanzarote licząc na terapię winem, nie rozczarujecie się. Wyspa ta, obok winoterapii, słynie również z wyjątkowego wina. Wyjątkowego, bo w końcu nieczęsto winogrona rośną na wulkanicznej ziemi. Większość produkcji to ku mej rozpaczy wina białe, ale naprawdę dobrej jakości. Wycieczka po winiarniach wyspy na pewno nie będzie straconym czasem. W niektórych z nich zajrzymy do muzeum wina, w innych spróbujemy lokalnych serów, we wszystkich bez wyjątku za niewielką opłatą będziemy mogli skosztować lokalnego wina. Jedne z nich są eleganckie i okazałe, na plazmowych telewizorach obejrzymy film o produkcji wina krok po kroku, inne są niewielkie, a podłogę zastępuje klepisko. Łączy je jedno. Miłość do wina. Bo trzeba wino kochać, żeby zdecydować się na jego uprawę na tej nieprzyjaznej rolnictwu ziemi. Czarny, nieurodzajny piach, trwająca większość roku susza i niesamowite wiatry sprawiają, że uprawa jest co najmniej trudna. Niewielkie krzaczki rosną pojedynczo, w kraterach dochodzących do 3 metrów głębokości, murkami osłonięte przed wiatrem i wyschnięciem.  Dojrzałe winogrona zbierane są oczywiście ręcznie, bo w takich warunkach niemożliwe jest użycie maszyn. Brzmi jak ciężka praca, prawda? Jednak to praca, która się opłaca (ha, po częstochowsku!), bo wina są pyszne!

Tradycyjnie zapraszam do obejrzenia zdjęć. 


PS. Kosmetyki pachną jakby były zrobione z cukierków, mniam!

PS.2. Większość facetów nie znosi takich zapachów na kobiecie ;)


















Więcej na temat Lanzarote:

http://www.kasianarozdrozach.pl/2013/06/podwodna-lanzarote.html
http://www.kasianarozdrozach.pl/2013/06/prosze-zapiac-pasy-lecimy-na-marsa.html
http://www.kasianarozdrozach.pl/2013/07/lanzarote-o-kuchni-bez-kuchni.html
http://www.kasianarozdrozach.pl/2013/07/morza-nigdy-za-wiele.html

Przeczytaj również

35 komentarzy:

  1. Gdyby jeszcze proponowali piwoterapię i whiskyterapię, to byłoby super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe:) nigdy nie slyszalam o winoterapii :) i przypuszczam ze slyszac, widzac to slowo po raz pierwszy mialabym dokladnie takie same skojarzenie jak ty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja akurat wole biale winko od czerwonego, czuje ze Lanzarote bardzo przypadloby mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szalejesz !
    Winoterapia powiadasz ...
    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie wystarczy spędzić wieczór w miłym towarzystwie zaprawiając się winem od środka i wzajemnie naciskając olejem z pestek winogron?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem Lucy, musialabys sie tam do nich przejsc i ich spytac ;)

      Usuń
  6. Hihihi :-) i ja też od razu pomyślałam o pysznym winie z pysznymi przekąskami i w pysznym towarzystwie :-P

    trzeba uważać, żeby kosmetyków nie skonsumować hihi tylko posmarować :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zebys wiedziala, chcialam sobie odgryzc dlon, bo tak pachniala :PP

      Usuń
  7. Hmm...myślałam, że winem będziesz częstować :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhh...sadziłam, że bedzie o degustacji tego wina, jestem bardzo ciekawa tych wszystkich winnych kosmetyków, o takich jeszcze nie słyszałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a bylo o degustacji i kosmetykach :)) Kosmetyki byly za duze, zeby zabrac je w bagaz podreczny, ale pachnialy i wchlanialy sie bosko!

      Usuń
  9. Ja bym taką terapię potraktowała kompleksowo czyli kosmetyczne zabiegi z wykorzystaniem oleju z pestek winogron + lampka dobrego wina + dobre towarzystwo ;) Dla mnie rozwiązanie idealne! ;) Bardzo ciekawe miejsce.
    Pozdawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wysmarowałabym się tym wszystkim i pewnie pachniała jak ostatni żul, albo żulja:)Ale to chyba miejsce idealne na moje ostatnie smutki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w zyciu kochana, zule tak pieknie nie pachna :D
      Oj tak, taka winiarnia dobra jest na smutki ;) Albo w ostatecznosci monopolowy :D

      Usuń
  11. Zaciekawiły mnie te winiarnie. Możesz podać ze 2 marki ich wina ? Pytam bo można trafić czasem na prawdziwe "cuda". Jak mi znajomy wspomniał o winach izraelskich to tylko się uśmiechaliśmy, a okazało się że na wzgórzach Golan robią naprawdę świetne wina.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomaszu, o winach izraelskich slyszalam, ale chyba nie mialam przyjemnosci. Co do win z Lanzarote, jak juz wspomnialam, kroluje tam wino biale (z niego sa najbardziej dumni) i muskatel (slodkie, deserowe, pyszne). Najwazniejszy szczep to Malvasia de Sitges, a marki (tak jak poszczegolne bodegi): La Geria, El Griffo, Stratvs, Mozaga, Bermejo, Yaiza. Osobiscie uwazam, ze warte sprobowania.

      Usuń
  12. Wczoraj zrobilam sobie sangrioterapie przy dmuchanym basenie na ogrodku, czulam sie prawie jak na Lanzarote, a dobroczynne dzialanie ginu, ciagle sie utrzymuje.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Również nigdy nie słyszałam o winoterapii, ale może to i dobrze, bo za winem i tak nie przepadam ;) A zdjęcia przepiękne :) Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To jednak mnie coś na Lanzarote ominęło. Czyli nie ma wyjścia, trzeba znowu jechać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię wino, a ta winoterapia mnie zaciekawiła, więc dla mnie byłby to raj :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!