Ho Narro! Czyli wszystko, co musicie wiedzieć o Fastnacht
To nie jest post o typowym szwajcarskim karnawale;
jego dwa centra – Lucerna i Bazylea znajdują się o wiele za daleko od
Bodeńskiego. To nie jest też post o karnawale światowym, bo jak porównać to co
się tu dzieje z takim na przykład karnawałem w Rio?
To będzie po prostu post o szwabsko-alemańskim
Fasnacht, czyli w południowo-zachodnich Niemczech i północno-wschodniej, oraz
środkowej Szwajcarii.
Od czego by tu zacząć? Może od początku?
Początek karnawału przypada na 6 stycznia.
Przynajmniej tego ulicznego. Już od 11 listopada bowiem, od 11:11, tu i
niegdzie rozbrzmiewają błazeńskie dzwoneczki i tętnienie bębnów. Nikogo też nie
dziwią dorośli faceci chodzący w środku listopada w masce i z nadmuchanym owczym
żołądkiem na kiju. Karnawałowe stowarzyszenia rozpoczynają Fasnacht już wtedy.
Jednak dopiero po Trzech Królach świat naprawdę
staje na głowie. To w końcu piata pora roku, czas, w którym reguły i zasady są
po to, by je łamać.
A prawdziwe szaleństwo zaczyna się dopiero w
Tłusty Czwartek – Schmotzige Dunschtig. Wtedy to rozpoczynają się
dziesięciodniowe ferie dla dzieci szkolnych, które z samego rana uwalniane są
ze szkół przez bandy karnawałowych Narów (Narr – błazen, jednak celowo nie
tłumaczę, gdyż w karnawale właśnie tak nazywani są wszyscy przebierańcy). Niektóre dzieci jeszcze przed szkołą składają
wizyty nauczycielom w domach (ku ich ogromnemu niezadowoleniu). W tym czasie
mieszkańców miasta budzi zw. kocia muzyka, czyli najbardziej fałszywe dźwięki
jakie tylko potrafią wydać z siebie i ze swoich instrumentów Narrowie skupieni
w karnawałowych cechach. Po takiej pobudce nikt już nie kładzie się spać, tylko
zakłada swoje przebranie i zasiada (najlepiej w jak największej grupie) do
śniadaniowego stołu, suto zastawionego piwem, białą kiełbasą i breclami.
Odpowiednie śniadanie to przecież podstawa, jeśli ma się wytrzymać calutki
dzień w zimnie, bo luty zwykle nie rozpieszcza świętujących. Czwartkowy ranek
to również czas na szturm ratusza i oficjalne przekazanie przez burmistrza
kluczy do miasta (ratusza) Narrom oraz postawienie tzw. Narrenbaum, czyli nawet
30-to metrowej jodły czy świerku.
Cały dzień odbywa się pod patronatem śpiewu, tańca
i błazeńskich pochodów. Wieczór to z kolei czas Hemdglonker – w Konstanz rok
rocznie odbywa się pochód z około 3000 uczestnikami, przebranymi w białe
koszule nocne, rękawiczki i czapki, uzbrojonymi w garnki i patelnie, i
robiącymi nieziemski hałas.
Tłusty Czwartek to chyba najważniejszy dzień
Fasnachtu, jednak nie jedyny! Bale, Umzüge (pochody) i inne atrakcje maja
miejsce aż do Środy Popielcowej.
Jeśli chcecie wiedzieć, jak to wyglądało w zeszłym roku, zajrzyjcie do moich starszych postów:
A teraz jeszcze kilka zdjęć z pochodu, który odbył
się 20 stycznia 2013 w Radolfzell, a w którym 75 cechów z różnych stron Niemiec
i Szwajcarii wzięło udział. I my, ja i Agatka! ;)
Jeszcze mogłaś napisać, że tęsknisz za mną :D
OdpowiedzUsuńKurcze, chyba w ogole powinnam zmienic tytul i temat bloga ;)
UsuńNp. Wszystko o Agatce ;)
No kurde! :D
UsuńWiesz Kasik, w życiu bym nie przypuszczała że w Szwajcarii macie karnawał {no coś w tym rodzaju}. Tutaj w Danii smuty wielkie, nic takiego nie ma. Tzn dzisiaj jest "fastelav" ale to głównie dla małych dzieciaków - przebierana zabawa karnawałowa, tradycją jest zabawa w "kota w beczce" . W dawnych czasach do beczki {powieszona na drzewie} wkładano prawdziwego kota i próbowano rozbić ją kijem. Po, kot najczęściej był zabijany. Teraz oczywiście nikt tego nie praktykuję, i zamiast prawdziwego wkłada się jakiegoś pluszaka, albo kupę słodyczy.
OdpowiedzUsuńPrzebrania zarąbiste!
Oj tak, tu sie swietuje i to porzadnie. Jak sobie pomysle o polskim Tlustym Czwartku, to smiac mi sie troche chce ;)
UsuńKot w beczce mowisz?
Matko z ojcem. Wrzucilabym takich kilku do beczki...
Glowa mala co ludzie potrafia gdzies uznac za zabawe... Pozdrawiam Was obie!
UsuńDziewczyny to było bardzo, bardzo dawno temu... Teraz wiadomo nikt tego nie praktykuje bo to to cholernie barbarzyńskie jest... ale kiedyś to było dla Dunoli bardzo zabawne =)
Usuńtaaaa, Tłusty Czwartek - ja nawet nie świętuję bo pączków nie lubię!
Mysia maska re we lac ja!
OdpowiedzUsuńHahah, zrob sobie taka ;)
UsuńHa a ja dzis byłem po pracy super maja wszyscy przebrania extra to wszystko organizuja. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń