Winter in Winterthur

sobota, stycznia 05, 2013 Kasia na Rozdrożach 14 Comments

Jestem zmęczona. Potrzebuje snu. I spokoju. I znowu snu.
Ostatnie dni były pełne wrażeń! Zaczęło się w Sylwestra, impreza była po prostu legendarna! Ogólnie pomysł był prosty: wykorzystać ogromny taras, wystawić lampy i głośniki na zewnątrz, udekorować świeczkami i częstować gości własnoręcznie robionym grzańcem z płonącym rumem. Do tego „prywatny” pokaz fajerwerków – widać było i niemiecką, i szwajcarską stronę. W mieszkaniu za to królowało fondue i gry towarzyskie, 15 osób bawiło się jak dzieci i wcielało na przykład w rolę wilkołaka bądź wieśniaka ;)
Nowy Rok to pełen relaks, sens filmowy i utylizacja resztek, za to w środę kolejne spotkanie ze znajomymi, tym razem nie u nas, tylko pod Zurychem. Po drodze zahaczyliśmy o Winterthur – miłego oglądania tego paskudnego miasta ;) (Przepraszam Winterthurystow ;))
Przez większość wieczoru i nocy miałam serce w gardle, opowieści o duchach, domach zbudowanych na cmentarzach oraz prawie godzinna droga do domu, we mgle jak mleko i przebiegającym przed samą maską stadzie lisów, przyprawiły mnie o porządne dreszcze ;) Mimo wszystko zasnęłam jak dzieciątko, nasz dom nie jest raczej zbudowany na dawnym cmentarzu ;)
Za to w pobliżu jednego… właśnie sobie o tym przypomniałam!
Wczorajszy dzień to świętowanie urodzin znajomej z Lipska, znowu u nas ;) Znowu do 5 rano… Ale nic to, Gesine uraczyła nas po prostu boską pizzą z nadzieniem hotdogowym! Niebo w gębie!
Dzisiaj za to… Żadnych gości! Uff…
W sumie najwyższa pora na podsumowanie roku, zrobię to jednak szybko i bezboleśnie.
Higlights:
-           ukończenie studiów! Wreszcie….
-           2 inspirujące wyprawy: Dubaj i Andaluzja
-           znalezienie mieszkania, które bardzo nam odpowiada, chociaż pewnie nie na długo ;)
Plany na 2013?
Trudno powiedzieć… Studia skończone, w końcu można zrobić cos fajnego ;) Może zmiana miasta, a może w ogóle kraju? Dalsze studia? Myślenie o własnym biznesie? Naprawdę nie wiem, cieszę się  na to, co 2013 przyniesie!
A podróżniczo? Z tych bliższych wyjazdów na pewno Stuttgart i Lipsk, ciut dalszych – Londyn, na pewno wizyta w Polsce i… zobaczymy! Tyle mi się marzy…
A już za 2 tygodnie odwiedza mnie moja Gagatka! Urlop jest, plany są, tylko śniegu jeszcze nie ma, ale spokojnie, jeszcze spadnie ;) A jak nie, to i tak Alpy w pobliżu. No problem ;)
A teraz juz: dobranoc!




Przeczytaj również

14 komentarzy:

  1. To rzeczywiście imprezowy czas u Ciebie. Jak ja Ci zazdroszczę tej Szwajcarii.I życzę spełnienia marzeń w tym nowym roku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje pieknych osiągnięć! Dubaj i mi się marzy, ale na to przyjdzie mi nieco poczekać. Na razie napalam się na Barcelonę i Szwajcarię :)
    Życzę Ci równie udanych realizacji w tym roku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barcelona tez stoi na mojej liscie, jakos zawsze laduje w Andaluzji!!
      Jest duzo fajnych ofert do Dubaju, w srodku Ramadanu badz calego lata, jesli upal Ci nie straszny!
      Daj znac, jak bedziesz w CH :))

      Usuń
  3. Ale szaleństwo! Życzę Ci spełnienia wszystkich zamierzeń w 2013!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś, Kochana, genialna z Twoimi zdrowymi pomysłami. Napiszę o nich w następnym poście. Takie oczywiste rzeczy, a mi umknęły. =*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale poszalalas Katarzyno droga:) zycze Ci rownie wielu wrazen przez caly rok...i zazdroszcze tych Alp....... Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. poszalałaś kochana :) życzę wszystkiego co sobie tylko założyłaś w 2013 roku
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszalalam, a teraz odpoczywam ;)
      Tobie tez spelnienia wszysciutkich marzen!

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!