Najsłynniejsza zupa bodeńska

niedziela, października 21, 2012 Kasia na Rozdrożach 0 Comments


Każdej jesieni nie opuszcza mnie poczucie, że najsłynniejsza zupa nad Bodeńskim to zupa mleczna. Dlaczego? O tym później ;)

Też kochacie wschody słońca? To niesamowite światło rozświetlające nocne ciemności i wdzierające się z niesamowita siłą w każdy zakamarek. Budzące do życia i zapraszające do stawienia czoła nowemu dniu.
Sprawiające, że nawet zwykłe owoce wyglądają magicznie…
Po takim poranku każdy dzień jest dobrym dniem. 
Słońce powoli ozłaca niektóre liście, pozostawiając jednak nadal mnóstwo soczyście zielonych. 

Prawie zapominamy, że niedługo listopad. By nam o tym przypomnieć, Matka Natura coraz częściej serwuje nam swoją jesienną specjalność – zupę mleczną. 
Jest gęsta, czasem mam wrażenie, że można ja kroić nożem. Wspina się wysoko ponad wody jeziora i zostaje na długo… Wystarczy powiedzieć, że mieszkamy ponad 500 m n.p.m., a mgła spowija nawet nas, na 5 piętrze. Wystarczy powiedzieć, że czasem, tak jak dzisiaj, znika dopiero kolo 14. Wystarczy powiedzieć… że przez cala jesień będzie nam towarzyszyć coraz częściej!
Jednak po mgle zawsze przychodzi słońce (tak to leciało? ;)), a na zewnątrz czekają nowi kumple i nowe wrażenia. Miau!


Przeczytaj również

0 Komentarze:

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!