Kiedy wszyscy śpią, wychodzę ja
Znacie takie miejsca, które nie mają zbyt dobrej renomy i nawet przewodniki
krzyczą: nie jedź tam, tam nic nie ma? Z wrodzonej przekory wybieram często
właśnie takie miejsca, żeby przekonać się na własne oczy o ich mierności, a
może właśnie odwrotnie, odczarować ich zły urok.
Tak było np. z Malagą, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a
którą latami omijałam, lądując rokrocznie na jej lotnisku i błyskawicznie
uciekając z jej granic. W te wakacje postanowiliśmy jednak z Philippem i
Agatitą odwiedzić te portowe, andaluzyjskie miasto i to był strzał w
dziesiątkę! Przepyszne jedzenie, śliczna starówka, papugi krzyczące z drzew –
dla mnie bomba.
Podobnie było z Velez Malagą oraz Torrox (Pueblo). Velez Malaga znałam
tylko z centrum handlowego, które zawsze odwiedzaliśmy, a które właściwie znajdowało
się w Torre del Mar. No tak, trzeba było w końcu sprawdzić, „dokąd jeździmy” ;)
To małe industrialne (tak przynajmniej w części wyglądało) miasteczko nie jest może
ósmym cudem świata, ale niesłusznie oskarżane jest o wszystko, co najgorsze. Fakt,
oprócz wąskich uliczek, są też blokowiska, a elewacje nie obraziłyby się na trochę
tynku i farby, ale jakie to ma znaczenie? Nasz spacer odbył się oczywiście w czasie
sjesty, bo kiedy Hiszpanie udają się na drzemkę, ja właśnie budzę się życia. Tak już mam
i tyle! A, że słońce praży niemiłosiernie? Krem do opalania, czapka na głowę i
tankujemy ciepełka na zimne, lutowe dni ;)
Co do Torrox, to niby jedna miejscowość, ale tak naprawdę dwie. Zupełnie różne.
Torrox Costa (Wybrzeże) to typowa turystyczna miejscowość jakich tysiące nad
Morzem Śródziemnym. Z ciemnym, wulkanicznym piachem na plaży, z betonowymi
hotelami i niemieckimi piekarniami. I angielskimi knajpami. Gdzie na każdym rogu
kupisz The Times i Süddeutsche Zeitung, ale niekoniecznie hiszpańskie tygodniki.
I gdzie na każdym rogu stoi „chińczyk”,
w którym za niewielkie pieniądze kupisz wszystko, czego dusza zapragnie. Z gumy
i plastiku.
Jakieś sto metrów dalej, na wzgórzu, znajduje się Torrox Pueblo (Wieś). Inny
świat. Najlepsze tapas, jakie jedliśmy w prostej knajpce z plastikowymi
stolikami na zewnątrz. W knajpce, w której nie mogliśmy zapłacić za zamówienie,
gdyż właściciel zostawił nas samych, udając się na pogrzeb jednego z mieszkańców.
Gdy my rozkoszowaliśmy się właśnie zimnym jak lód San Miquel (hiszpańskie piwo),
obok nas przeszedł kondukt żałobny. Turystów
oraz osiadłych Niemców bądź Anglików widzieliśmy łącznie: ZERO. Zero chińczyków,
zero afrykańskich sprzedawców zegarków, zero wszystkiego, co z Hiszpanii robi
parodię Hiszpanii. Tylko prawdziwe, spokojne andaluzyjskie życie.
Kasiu dziękuję Ci za te słoneczne zdjęcia... aż poczułam na mojej schorowanej buźce ciepełko bijące z monitora! Cudowne miejsce, już się nie mogę doczekać jak tam pojadę.... A coś mi kiedyś wspomniałaś, że masz tam jaką dobrą miejscówkę czy coś w tym rodzaju? Daj koniecznie namiary na priv, na pewno się do Ciebie odezwę przed o jakieś info ;) Fajnie piszesz, fajnie się czyta. A zdjęcia - miodzio! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńDzieki Kochana za komplementy! I zdrowiej mi tu szybko!!
UsuńWiesz, my co roku w sierpniu jestesmy na wzgorach nad Torroxem, w poblizu Nerji wlasnie. Dlatego moge Ci kilka rzeczy podpowiedziec ;)
No jak trochę ogarnę choróbsko, to skrobnę do Ciebie kilka pytajków =)
UsuńBuziaki!
Pytaj, pytaj ile wlezie ;) A ja w niedlugim czasie tez posta o tym szczele, bo tez jeszcze nie bylo ;)
UsuńDlatego ja nigdy nie ufam przewodnikom i traktuję je z dużym dystansem i wchodzę tam gdzie mnie zaniesie ;) Cieszę się, że w końcu mogę normalnie poczytać, postaram się szybko nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo ;)
UsuńNadrabiaj, nadrabiaj Agnieszko :) Niedlugo fotorelacja z pogrzebu mojego pieknego szablonu, chlip, chlip ;)
Pięknie! I lato! nie lubię zimy.... A tutaj tak cieplutko u Ciebie. Uściski!
OdpowiedzUsuńLubie zime, ale tylko jesli spelnia wszystkie postawione przez mnie warunki. A lato to kocham!
UsuńBoszeeee, jak Ty mnie denerwujesz ;F
OdpowiedzUsuńNie będę się denerwować sama. Poczekam na M. i Jemu ten wpis pokażę ;D
Jak ja okrutnie tęsknię za Hiszpą, za Andaluzją.
Komentarz właściwy będzie po lekturze tego wpisu razem z M. :PPP
Jeszcze się doigrasz ;D
Kurcze, z jednej strony to bylo moim celem. Z drugiej strony troche sie boje, bo lipiec juz niedlugo ;)
UsuńWspaniałe miejsce Kasiu. Słusznie postanowiliście , warto zobaczyć tak magiczne miejsca
OdpowiedzUsuńDzieki Marysiu! Lubie wszystko co poza utartymi szlakami.
UsuńOch zatęskniło mi się za taakim słońcem. Mój mąż niedawno wspominał, że może w tym roku Hiszpania i właśnie tamte rejony... zobaczymy... ale się rozmarzyłam..
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjęcia są aż gorące od tamtejszego słońca :-)
Andaluzja to naprawde dobry pomysl, trzymam kciuki, zeby wypalilo! ;)
UsuńA takiego slonca tez mi wlasnie trzeba.