Dubaj – The World
Zawsze, ale to zawsze, jeżeli postanowię o czymś napisać
(sobotni wernisaż!), jakiś inny temat podstępnie wdrapuje mi się na plecy i
szepcze do ucha: weź mnie, weź mnie!
Tym razem są to tajemnicze dubajskie wyspy – The World.
Temat wyprawy do Dubaju streściłam w kilku postach
i zapomniałam o nim na jakiś czas. On jednak przychodzi i naciska: opowiedz więcej.
Więc opowiadam, bo sama mam wrażenie, że tematu jeszcze długo nie wyczerpałam.
The World to archipelag całkowicie sztucznych wysp
usypanych z ton piasku na środku oceanu. Brzmi mało realnie? Możliwe. To tylko
jeden z wielu projektów, które miały pokazać bogactwo, fantazję i ekonomiczną siłę
Dubaju. Projekt rozpoczęty w 2003 roku miał się dobrze aż do światowego kryzysu
w 2007 roku. Wtedy to zaprzestano prac, a cała konstrukcja niebezpiecznie zaczęła
się rozsypywać. Jeśli wierzyć plotkom, doprowadziło to nawet do kilku samobójstw.
Pod koniec 2010 sprzedanych było już 200 z 300 wysp, jednak do tej pory
zagospodarowano tylko dwie z nich. Pierwsza, wyspa libańska, to imprezowania,
miejsce, w którym zjecie grillowanego homara, wypijecie koktajl, zagracie w siatkówkę
i pobujacie się trochę w rytm muzyki. A wieczorem wrócicie łodzią motorową na stały
ląd. Druga, otoczona murami i porośnięta bujną roślinnością (co w tym pustynnym
kraju świadczy o bogactwie właściciela) należy do tajemniczego szejka i oczywiście
nie jest dostępna dla zwiedzających. Los „świata” jest niejasny. Możliwe, że
stanie się po prostu kolejną laguną. Równie możliwe jest jednak, iż w 2020 projekt zostanie zakończony. Pożyjemy,
zobaczymy. Na razie są to tony piachu, miliardy dolarów i jeszcze nie do końca
pogrzebane marzenia o wielkości.
A jeśli naszła Was chętka na zakup jednej z wysp,
nic prostszego! Wystarczy, że zgłosicie się z prośbą do władcy Dubaju, szejka Muhammad
bin Raschid Al Maktum. Jeśli
spodoba mu się Wasz projekt i macie luźne kilka milionów dolców – wyspa jest
Wasza! A jeśli jesteście Michaelem Schummacherem, dostaniecie ją nawet w
prezencie (tzn. już dostaliście, sprawdźcie pocztę).
 |
A to ja! W tle wille wybudowane na „palmie”.
|
 |
Słynny Burj Al Arab i bardzo nielubiany przez Arabów krzyż widoczny tylko od strony morza. |
 |
Jedyny budynek na wyspie – restauracja. |
 |
Zachód słońca nad „światem”. |
 |
Druga z zagospodarowanych wysp – należąca do tajemniczego szejka. |
 |
Skyline Dubai – bardzo słaba widoczność, ale dla sokolich oczu widok na najwyższy budynek świata – Burj Khalifa. |
 |
Zdjęcie z 124 piętra Burj Khalifa, w lewym górnym
rogu The Word – tak, żeby zobrazować rozmiar i odległość od lądu.
|
to kolejność trzeba by odwrotną zaproponować, najpierw szejk z milionami, a potem pomysł na wyspę ;),
OdpowiedzUsuńjakaś Ty śliczna i młodziutka ;)
Tylko gdzie te szejki? Bo ja znam tylko te z MacDonalda ;)
UsuńCo do mnie, zaraz trzydziecha ;) Sliczna i mlodziutka, hue, hue ;)
Ahhh Kasiu jakie piękne zdjęcia =) zazdraszam .... ja już od tego zimna to reumatyzmu dostaję....
OdpowiedzUsuńprzydałoby mi się takie wygrzanie... na prawdę! A co tam na rączce masz za malowidła? Tatuaże sobie robiłaś?
Oj ja tez nie mialabym nic przeciwko takiemu piekarnikowi ;)
UsuńZdjecia robione w troche ekstremalnych warunkach i niestety jeszcze starym kompaktem, ale tez je lubie ;)
Aaale Ty masz sokoli wzrok tak w ogole :)) To tatuaz z henny, cala dlon mialam nim pokryta :)
Powtórzę się: przepiękna kobietka w ślicznym miejscu!!!
OdpowiedzUsuńHahah, mua :*
UsuńAle tu chodzi o wyspy, wieeesz? Nie o mnie! ;)
Ależ u Ciebie tu ciepło! Miód na moje zimowe, polskie oczęta :) ...a Dubaj widziałam tylko z lotu ptaka - z samolotu ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńOj tak, ja sobie tymi zdjeciami tez slodze, u mnie wlasnie znowu spadl snieg ;))
UsuńJakbys miala okazje, polecam zobaczyc z bliska! :))
A w ogole to usmialam sie z Twojego nicka :D
UsuńNo fajne, fajne te zdjęcia ale jedno i tak rządzi :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zmrużone od słońca oczy, od razu czuję się urlopowo :)
Ja tez!!
UsuńKurcze, przypomnialo mi sie, jak w pierwszy dzien posmarowalam twarz mleczkiem do opalania i po 2 minutach mialam wszystko w oczach, bo melczko z potem splynelo. Brr
Po raz pierwszy w Dubaju bylam wlasnie w 2007 roku. No i nie podobal mi sie. Usypisko gruzu i piachu jak na placu budowy. Przez nastepne pare lat troche zmian, ale niewiele. Dopiero ok rok temu, po przerwie Dubaj mnie zachwycil! Chce wiecej:-)
OdpowiedzUsuńJa tez chce wiecej ;))
Usuńwow, zazdroszcze wypadu do Dubaju :)
OdpowiedzUsuńja nie wiem czy (?) i kiedy (?) tam dotre ;)
Ja tez jeszcze rok wczesniej w zyciu bym nie powiedziala, ze tam wyladuje, wiec kto wie? ;)
UsuńHej, zajrzałam tu przypadkiem i proszę ;) ciekawy blog! Powiedz mi proszę, jak to jest z tym Dubajem? ma bowiem wielu zwolenników, ale i przeciwników. Jakie są Twoje subiektywne odczucia? bardzo proszę o opinie :) i zapraszam tez do siebie :) www.viva-elmundo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCześć Agnieszko, cieszę się, że się rozgościłaś ;)
UsuńWiesz, z tym Dubajem to jest tak, ZEA to kraj muzułmański, w niektórych punktach dosyć liberalny, ale przestrzegający prawa szariatu. Jadąc tam wiedziałam, że nie mogę się obściskiwać na ulicach, pić alkoholu w innym miejscu niż do tego wyznaczone, zaczepiać ludzi itd. Wiedziałam, że muszę ubierać się skromnie, a i zasłonić co nieco by się przydało, wiedziałam, że nie powinnam fotografować ludzi. Z tego też powodu pobyt udał się zdecydowanie. Czułam się bezpieczna, a nawet otoczona opieką obcych ludzi, niesamowicie dobrze te wakacje wspominam.
Inna sprawa to nagła niechęć do Dubaju spowodowana wiadomym gwałtem. Gwałtem, który mógłby zdarzyć się wszędzie, bo kobieta, która zaprasza pijanego kolegę z pracy na dalsze picie do pokoju hotelowego działa co najmniej nieostrożnie. Nie postąpiłabym rak nigdzie, a już na pewno nie w Dubaju.
Uważam, że jadąc do jakiegoś kraju musimy bezwzględnie szanować jego prawa (jeśli ich nie akceptujemy, nie jeźdźmy po prostu do tego miejsca), problemem jest niestety postępująca islamizacja Europy i niechęć niektórych Muzułmanów do respektowania naszego prawa, a nawet stawianie coraz to nowych wymagań. Sytuacja się zaognia, co tu dużo mówić. Mimo wszystko, znowu bym poleciała. ZEA są nieporównywalnie bardziej bezpieczne niż Polska - to raz, odwiedzenie kraju muzułmańskiego, aby poznać inną kulturę i mentalność też nie jest bez znaczenia - to dwa. Jest jeszcze pewnie i trzy, i cztery, i pięć tysięcy. To tak z grubsza, jeśli masz jeszcze pytania, pytaj :)
Dzięki za satysfakcjonującą odpowiedź :) Ja też sporo podróżuję po muzułmańskich krajach. Ale w ZEA nie byłam jeszcze więc dlatego pytałam :)
UsuńI powiem Ci tak - pojechać w takie miejsca - ok, orientalny klimat, zupełnie inna religia, zwyczaje, kultura, piękne nadmorskie miejsca...
Wiem, że trzeba respektować wszystko i mieć jakieś zahamowania. I jeśli się do tego przyzwyczai, to można się nawet zafascynować! :) Ale tak jak piszesz i ja również myślę - skoro my szanujemy (lub się staramy) islam i nie narzucamy muzułmanom naszej kultury, czemu oni coraz bardziej stawiają wymagania Europie Zachodniej? To trochę działa w jedną stronę - my wielu rzeczy u nich nie możemy, ale oni u nas chcieliby za dużo.. Chyba jednak coś tu jest nie tak.
I uwierz mi - uwielbiam wyjeżdżać w takie rejony (naprawdę!), ale ich władczość jednak mnie przeraża.
Bardzo proszę ;))
UsuńNo tak, to jest naprawdę ciężki temat, ale nie "obrażam się" z tego powodu o Dubaj (bo pierwotne pytanie tylko tego miasta dotyczyła), a raczej po prostu przyglądam jak się sytuacja w Europie rozwinie. Akurat Emiratczycy nie mają w planach islamizacji naszego kontynentu, bo dobrze im u siebie.
Starość nie radość
OdpowiedzUsuń