Po bułki do Zurychu

wtorek, marca 31, 2015 Kasia na Rozdrożach 26 Comments



Zastanwialiście się jak to jest, podróżować całe życie? A może nie całe życie, ale przynajmniej rok, dwa, trochę więcej?

Ja się zastanawiałam, nie raz i nie dwa, i w końcu słowo stało się ciałem, ale chyba inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Od roku (rok i 1 miesiąc!) dojeżdżam do pracy do Zurychu. Łącznie 4 godziny, jeśli zliczyć do kupy jazdę pociągiem, autobusami i tramwajem. Dziennie. Zarabiać na chleb. I bułeczki!

Nie zliczę przeczytanych książek, podróżnych znajomości i nieznajomości (ale po takim czasie, to jak znajomości), widoków zapamiętanych i godzin spędzonych na dyskretnych próbach zamykania buzi i nieślinienia się podczas porannego dosypiania.

A pomyśleć, że czasem nie chce się w wolny dzień ruszyć za miasto. Bo za daleko, za długo i bez sensu. Eh, zaprawiam się w bojach i nic już mi nie groźne ;)

A dla Was mam opowieści z drogi, które tylko czekają, żeby się wyrwać. Ale to chyba jeszcze nie ich chwila. Jeszcze jest czas.

Dzisiaj niech przemówią zdjęcia. Zdjęcia piątkowe, marcowe, z dwóch różnych spacerów (raz bez statywu, raz zzzz). Bo piątek to taki dzień, kiedy wieczorem już nic nie muszę. Nie muszę się spieszyć do domu, bo trzeba spać. Regenerować. Odpoczywać. W piątek wieczorem można najwyżej spieszyć się na imprezę. A jeśli imprezy nie ma w planie (ani romantycznego wieczoru we dwójkę), biorę aparat i zostaję trochę dłużej w tej nieoficjalnej stolicy Szwajcarii.



























Przeczytaj również

26 komentarzy:

  1. Uwielbiam miasta położone nad wodą, ale moją uwagę najbardziej przyciągnęły zdjęcia ludzi siedzących na krzesłach na jakimś placu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo! Mieszkam z widokiem nad Bodenskie, a pracuje w Zurychu. Wazne, ze woda w poblizu, reszta sie nie liczy ;)
      Co do krzesel to stoja Secheläutenplatz, taki projekt miasta od 2014 chyba. To slynne "luxemburgi" i tylko kilka do tej pory ukradziono ;)

      Usuń
  2. Świetne zdjęcia. Brakuje mi Szwajcarii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Miami sie nie umywa!
      A tak na serio, to rozumiem doskonale. Moze kiedys wrocisz?

      Usuń
  3. jak ślicznie ,, mam taki sentyment to Limmatu .. a na zdjęciu numer 8 i 20 Hotel i Restauracja Storchen .. chciałbym tam kiedyś powrocić :^)
    pozdrawiam bardzo ciepło :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Piotrze, ze to u Ciebie nieslabnace uczucie :) Na pewno jeszcze powrocisz, a moze i razem tam zjemy (jeszcze nie bylam!)?
      Pozdrawiam rowniez goraco!

      Usuń
  4. Bardzo fajne zdjęcia! Dobrze oddana piątkowa atmosfera miasta, w którym moim zdaniem trochę 'nie ma życia'. Choć uznawane za nieoficjalna stolicę, jak napisałaś, to Zurich jest miastem typowo szwajcarskim, gdzie nawet w piątkowe popołudnie panuje jakiś marazm... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesc! Troche sie posmialam po Twoim komentarzu, wybacz ;) Fajnie widziec rozne punkty widzenia. Dla mnie Szwajcaria to nie marazm, a raczej... swiety spokoj. Lubie tu zyc, bo jest nieskomplikowanie i fajnie. Miasta nie sa przeladowane i sa dla ludzi ;)
      Co do moich zdjec, pokazuja tylko maly piatkowy wycinek. Zurych to bardzo male miasto, ale codziennie pracuje w nim o wiele wiecej ludzi, niz tu mieszka. Wiekszosc o tej porze byla juz w korkach aaalbo jeszcze w pracy. Do tego kawiarnie i bary byly pelne, a pozniejsza godzina spotykalam mnostwo mlodych ludzi wybierajacych sie na impreze... ale to nie ich chcialam pokazac. Do przesiadywania na zewnatrz bylo poza tym za zimno...

      Usuń
    2. Ale, najwazniejszego nie powiedzialam: zdjecia pokazuja to, co fotograf chcial pokazac ;) Sprobuje nastepnym razem wrzucic Zurych bardziej ozywiony i rozrywkowy ;)

      Usuń
    3. Myślę, że warto pokazać drugą stronę, choć ja będą parę razy w miesiącu w Zurichu nie mogę jej odnaleźć. Jasne, są ludzie w pubach/kawiarniach, ale mimo wszystko dla mnie miasto nie tętni życiem :) nijak to ma się do pozostałych europejskich miast. Też lubię Szwajcarię, na ten etap w moim życiu, ale jednak czegoś mi tu brakuje, jeśli chodzi o miejski styl życia :)

      Usuń
    4. A z tym sie zgadzam w zupelnosci, to niewielkie miasto, a nie tetniaca zyciem metropola, tu jest spokoj, jezioro... banki ;)
      Lubie to! Nie moglabym chyba zyc w wielkim miescie, chociaz London kocham mimo wszystko ponad wszystko ;)

      Usuń
  5. Zauroczyły mnie najbardziej dwie rzeczy - kolorowe okiennice i stosiko z pysznie prezentującymi się serami! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie postaram sie nastepnym razem jeszcze wiecej okiennic uwiecznic :) A sery tak pieknie prezentowano... na dworcu kolejowym ;)

      Usuń
  6. Nigdy nie zawiało mnie do Szwajcarii, ale nie może być źle w kraju(nawet jeśli pół dnia po bułki się jedzie), w którym gomuły sera są wielkości koła od wozu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko raz byłem w Zurychu, ale chętnie tam wrócę. Mam dużą ochotę na Genewę - nie wiem skąd mi się to wzięło. Też lubię miasta położone nad wodą. Bardzo do gustu przypadła mi Kopenhaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Kopenhadze jeszcze nie bylam. W Genewie wlasciwie tez przelotem. Nie wiem, dlaczego akurat ona Cie ciagnie :D Bodenskie fajniejsze :P I Lago Maggiore!

      Usuń
  8. Bardzo lubię jeździć samochodem, ale autobus pod jednym względem jak dla nie wygrywa - podczas jazdy można czytać książki!:) Piękne zdjęcia, zwłaszcza te nocne z odbijającym się kolorowym światłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo!

      Jazda do Zurychu to codziennie korki... a jak sie nawet prawka nie ma, to i tak temat zamkniety :D
      Za to pociag jest nawet wygodny. I wlasnie... mozna czytac!

      Usuń
  9. 4 godziny!!!????? Dla mnie godzina byłaby szokiem, a Ty tu o 4 h mówisz! Podziwiam :)))
    Zdjęcia śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta nieoficjalna stolica to chyba Berno, nie? Bo oficjalnie, Szwajcaria ma tylko miasto będące siedzibą rządu.
    Robisz piękne zdjęcia, jak fachowiec, godne albumu o Zurychu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Berno jest de facto stolica, przynajmniej politycznie. Zurych jest kulturalnie, finansowo i uczuciowo ;)
      Ale faktycznie, to temat rzeka w Szwajcarii.

      Dziekuje za piekny komplement!

      Usuń
  11. Witaj, Kasiu. Trafiłam do Ciebie po linkach i z przyjemnością oddałam się lekturze i przeglądaniu fotek. Muszę przyznać, że ożyły moje szwajcarskie wspomnienia. Tylko raz byłam w tym kraju, ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, zwłaszcza w tych małych, uroczych miasteczkach jak Aigle, Rolle, Gruyeres. W ogóle cała "Romandie" przypadła mi do gustu. Z reguły nie przepadam za wielkimi miastami, ale Zurych zrobił na mnie pozytywne wrażenie.

    Przesyłam ciepłe pozdrowienia z Irlandii :)

    PS. Tak się składa, że u mnie na blogu są obecnie fotki z ogrodu chińskiego w Zurychu, więc jeśli jeszcze nie masz dość Szwajcarii, to bardzo serdecznie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzalam na moment (niestety wiecej czasu teraz nie mialam), ale ten chinski ogrod mnie zaczarowal, jeszcze tam nie bylam :) i widze, ze piszesz o Irlandii, wrocilam z niej w poniedzialek, wiec i u mnie sie pojawi. Zaczarowala mnie, juz sie ciesze na Twoje wpisy :))
      Jesli chodzi o Szwajcarie, to Romandie jest jeszcze przeze mnie malo odkryta. Zazwyczaj przemieszczam sie po niemieckiej czesci, bo mieszkam na samiutkim polnocnym wschodzie. A jesli wybieram sie dalej, zawsze trafia na Tessin i jeszcze tyle mam tam do odkrycia!
      Pozdrawiam i dzieki za zostawienie linka :)

      Usuń
  12. Haha, co za wyczucie czasu - znajduję Twój blog, a Ty akurat jesteś w Irlandii :) Z niecierpliwością będę czekać na kolejne wpisy, bo zawsze z dużym zainteresowaniem czytam/słucham opowieści innych o tym kraju. Miło będzie poczytać o Twoich wrażeniach.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!