Idealny dzień w Szwajcarii
Co jakiś czas pytacie, co robić w Szwajcarii. Ten wpis to odpowiedź na Wasze pytania i modlitwy. I uwierzcie: wszystkie modlitwy (że odpowiem ;)). Znajdziecie tu i góry i jeziora, bajeczne widoki i kolejkę do nieba. Przy tym nie ważne, w której części Szwajcarii się znajdziecie, w jeden dzień, na jednym bilecie uda Wam się zwiedzić ten kraj w pigułce. Bo umówimy się, Szwajcaria jest niewielka i z każdej jej dziury się wydostaniecie, zaliczycie pełny program wycieczki i może nawet wrócicie przed dobranocką na kwaterę?
Ale zanim rozpiszę się, co i jak, i dlaczego, koniecznie zajrzyjcie do poniższych wpisów. Tekst możecie zignorować (wystarczy komentarz, że się podobał, nie będę przepytywać na wyrywki), tu chodzi o zdjęcia. I nie o to, że zdjęcia są dobre, a o to... że pokazują widoki, które będą śnić się Wam po nocach. I jeśli jeszcze nie zabukowaliście biletu do Szwajcarii, na pewno zaraz to zrobicie. A ja Wam wtedy powiem, co i jak ;)
PS. Zdjęcia letnie wykonane zostały bez filtra polaryzacyjnego, proszę zwrócić uwagę na bajerancko przepalone niebo. Zdjęcia zimowe są już Z. A teraz:
Wszyscy gotowi? Możemy zaczynać?
To zaczynamy.
Wszystko, czego potrzebujecie, to tzw. GA-Tageskarte (Tageskarte SBB). Tageskarte = bilet jednodniowy. GA = abonament generalny. SBB = szwajcarskie koleje państwowe. Taka karta kosztuje około 40 franków (jeśli uważasz, że to dużo: wycieczka, którą opiszę niżej kosztowałaby Cię nawet 300 franków - kiedyś liczyłam. Tak, Szwajcaria jest droga). Kartę tą nabyjesz na stronie internetowej gminy (Tageskarte Gemeinde), w której się znajdujesz (często jest to oferta tylko dla mieszkańców, opatrzona limitem miesięcznym, ale to chyba nie problem?). Masz też możliwość kupna takiej karty na szwajcarskim allegro - ricardo, czy dziecięciu ricardo zajmującego się drobnymi ogłoszeniami - olx. Zdarza się również, że duże sieci spożywczo-inne (ostatnio Coop) oferują taką kartę - nie przegapcie okazji. Jeśli mieszkacie już w Szwajcarii i posiadacie GA, nie musicie oczywiście kupować dodatkowej karty.
Pierwszy etap wycieczki to dojazd pociągiem do Arth-Goldau (spokojnie możecie pomieszać kolejność etapów). Arth-Goldau to niepozorna miejscowość gdzieś między Zug (za Zurychem) a Luzerną. Bilet na pociąg i wszystkie inne atrakcje już macie, hallelujah, niech żyje Tageskarte!
Na miejscu musicie się przesiąść. Opuszczacie zwykły pociąg, żeby wsiąść do jedynej w swoim rodzaju kolejki zębatej. Podróż nią trwa około 40 minut. Jest stromo... a widoki są przepiękne. Waszą stacją docelową jest Rigi Kulm - szczyt Rigi na 1800 metrach. Jak tam jest? Zajrzeliście do proponowanych wpisów, więc wiecie (jeśli nie, koniecznie nadróbcie): spacer w chmurach, zimą śnieżny wonderland (kto ma ochotę na narty lub sanki?), widoki na Alpy z Pilatusem i jeziora z Jeziorem Czterech Kantonów na czele. Widoki nie do opisania, co najwyżej, do pokazania!
Jeśli znudził Wam się pobyt na szczycie Królowej Gór (serio? to może się znudzić?) wsiądzcie w kolejkę zębatkową jadącą w przeciwnym kierunku - w stronę Vitznau. Teoretycznie możecie jechać aż do stacji końcowej, jednak radziłabym wysiąść po 15 minutach na stacji Rigi Kaltbad. Dlaczego? Nie ze względu na umiejscowione tam spa (nie jest złe, ale nuda okropna w porównaniu z czekającymi widokami), a na przystanek kolejki linowej, która zabierze Was nad sam brzeg Jeziora Czterech Kantonów - do Weggis.
A w Weggis... może najpierw coś zjecie? Nad samym brzegiem jeziora stoi sobie hotelik Beau Rivage, który jest naszym partnerem biznesowym. Uwierzcie, jestem ostatnią osobą, która poleciłaby z tego powodu jakieś miejsce. Po prostu, niedawno odwiedziłam ten hotel i z hymnem dziękczynnym na ustach wpadłam do kuchni, by podziękować zdumionej hordzie kucharzy-Włochów. Patrzyli jak na wariatkę, chociaż ja nadal mam nadzieję, że to z zaskoczenia. Albo nieznajomości jezyka (która potwierdzona została przez panią kelnerkę) ;) Jedzienie było naprawdę pyszne. Personel uważany, pomocny i przyjazny. Dlatego, jeśli zgłodniejecie... polecam z całego serca.
Kolejny etap to wejście na statek. Oczywiście nadal w cenie biletu. Możecie popłynąć od razu do Lucerny albo zdecydować się na rejs po Jeziorze Czterech Kantonów. Wolny wybór! Nie zapomnijcie tylko, że przed Wami jeszcze zwiedzanie Lucerny (niestety, relacje z samej Lucerny i rejsu jakoś jeszcze nie zdążyły się na blogu pojawić) i powrót pociągiem tam, skąd tylko przyjechaliście (opłaca się również, jeśli spędzacie czas w pobliżu szwajcarskiej granicy jednego z sąsiadujących państw).
A teraz, standardowo, kilka obrazków. Najpierw mapka, na której ogwiazdkowałam wymienione w tekście miejscowości. Potem zdjęcia z ostatniej wyprawy (uwaga, wszystkie ŁADNE zdjęcia znajdziecie w podlinkowanym u góry wpisie, te są tylko informacyjne). Trasa: Weggis-Rigi Kaltbad kolejką linową, spa Rigi Kaltbad, Rigi Kaltbad-Rigi Kulm (czubek) kolejką zębatą i z powrotem.
Niesamowite są te chmury widziane od góry, no i ten błękit nieba w zimie.
OdpowiedzUsuńA na dole ciemno, smutno, mokro :))
Usuńza tydzień lecę do Szwajcarii na 3 tyg odwiedzić mężą :D W kwietniu przeprowadzam się już na stałe . Dzięki wielkie za ten wpis :) muak :*
OdpowiedzUsuńHaha cala przyjemnosc po mojej stronie :)
UsuńBawcie sie dobrze i powodzenia!
Kasiu !!!!!bede wracac do tego wpisu to jjest tak PIEKNE ZE AZ BAJKOWE -a sneczki mnie rozczulily !!pamietam jak moje dzieci malutkie pomykaly na saneczkach po uwaga DOLINCE -Kojarzysz pozdrawiam p.Gosia
OdpowiedzUsuńJasne, ze pamietam Dolinke! Chociaz my to bylismy albo na Chrobrego, albo na naszej gorce przy Kossaka :)
UsuńBylam ostatnio przy tej gorce i albo niesamowicie zmalala albo ja uroslam ;)
Kasiu a te psiaky nic Tobie nie zrobily ?zachecasz nas do odwiedzenia SZwajcari!!w maju jedziemy do Norwegii autumn-na oktoberfest - bo to juz u nas mus !!hi,hi w miedzy czasie cos jeszcze ale co nie wiem duzo zalezy od zdrowia !!tak gora Chrobrego tez tam bywalismy my na Dolnke mielismy rzut beretem !!sciskam p.Gosia aha co do tej gorki to zapewniam Cie ze to Ty uroslas))))))) pa,pa
UsuńNa zdjeciu wygladaja jak mordercze bestie, ale byly baardzo przyjazne :)
UsuńDo Norwegii na Oktoberfest? Moze Wam sie z Niemcami pomylilo? (Tez na N :D). Oj chetnie bym Norwegie odwiedzila, jeszcze sie jakos nie trafilo.
Co do gorki, chyba faktycznie :)))
ja napisalam w MAJU -NORWEGIA a jesien Niemcy -oktoberfest hi ,hi bo my tam co roku jestesmy mieszka tak nasz starszy syn!!WYASNIONE WSZYSTKO DO NASTEPNEGO MILA KASIU-pa
UsuńNo tak, nie doczyta, a wysmieje, to cala ja - polecam sie na przyszlosc :D
UsuńDo nastepnego!
no i teraz pozostaje tylko wygrać w totka...
OdpowiedzUsuńAlbo znalezc tanie loty i kombinowac jak w powyzszym wpisie ;)
Usuńtiaa. nie wiesz, o czym mówisz, kobieto. z garnuszka polskiej budżetówki nie ogarnie się w takim formacie czteroosobowej rodziny
Usuńale, ale! kadry świetne!
UsuńOoooj wybaczta, ale nie myslalam o 4osobowej rodzinie, tylko o jednej jedynej babce, ktora moglaby na wodke wpasc i potem ze mna z gorki zjechac ;)
UsuńA dzieki!
Ale zajrzyj koniecznie do zalinkowanej u gory zimowej Rigi, toooo sa widoczki ;)
Dobry plan ;) a zdjęcia są cudowne, szczególnie te psiaki w śniegu!
OdpowiedzUsuńNo!!! A widzialas jak te bestie sie na mnie rzucily? :D
UsuńRzuciły? Miłość chciały okazać :D
UsuńYhyyy na pewno, z piana na pysku!
UsuńRaj dla narciarzy i niesamowite te psiaki:)
OdpowiedzUsuńOj tak, narciarzy, saneczkarzy i innych :)) A psiaki przeslodko walczyly, az nagle rzucily sie w moja strone do zdjecia ;)
Usuńto ja ten tickecik już przygarniam ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ja mam roczny, ale taki sam przygarniam zawsze dla Philippa :)
UsuńSzwajcarski raj! :) Widoki cudo! Napatrzeć się nie mogę!
OdpowiedzUsuńCiesze sie! Mam nadzieje, ze widzialas zdjecia z linka ;)
Usuńchmurki bajkowe .. aż sie chce na saneczki ale pewnie bym sie spotkał z pierwszym drzewkiem :^))
OdpowiedzUsuńzdjęcia bajkowe Kasia!
Piotrze, nie umiesz na sankach jezdzic? Nie wieeeerze! Chociaz ostatnio Philowi musialam pokazywac, jak sie na jabluszku posladkami skreca ;)
Usuń