Jednodniowa wycieczka za Londyn
Do którego momentu możemy mówić o wycieczce „za Londyn”? Trudno powiedzieć, czy jest to pięćdziesiąt
kilometrów, a może sto? Na potrzeby tego postu stworzyłam własną teorie: jeśli
dojazdy i rozrywki na miejscu nie trwają dłużej niż jeden dzień, możemy spokojnie
powiedzieć, że jest to wypad „za miasto”. Chociaż, jak tak teraz myślę… na
biwak tez jeździmy „za miasto”. No nic zignorujcie ten quasi-naukowy wstęp. To
kompletne bzdury ;)
Z jednej strony 2,5-godzinna jazda samochodem (zwłaszcza, jeśli ten samochód trzeba najpierw wypożyczyć) to nie pikuś, z drugiej daje wam możliwość poznania Anglii autentycznej, trochę dzikiej i niesamowicie pięknej. Część tej wyprawy zobaczyliście już w dwóch poprzednich postach: o krytej strzechą wiosce z jednym z najstarszych pubów w Dorset – West Lulworth oraz pięknym jurajskim wybrzeżu, które leży zaraz obok, z jego słynnymi „drzwiami” Durdle Door.
Zajrzyjcie:
Dzisiaj zaproszę Was w trzy inne miejsca, wszystkie odwiedzone tego samego
dnia. Relacja będzie wierna, choć mocno poplątana, dlatego na samym końcu wpisu
zobaczycie jak najlepiej zaplanować taka wycieczkę i co gdzie znajdziecie.
Pomiędzy Londynem a hrabstwem Dorset, w Parku Narodowym New Forest
natraficie na dzikie kuce. Ogromne przestrzenie, pokryte lawendą, są idealnym miejscem
dla 3000 kucyków. Dla nas to idealna okazja by podziwiać naturę i te piękne
zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Internet mówi, że powinniśmy uważać, bo
kucyki (najwyższe maja 148 centymetrów wzrostu) mogą być agresywne i
niebezpieczne, jednak nie sądzę, że coś może się wydarzyć, jeśli nie będziemy
ich prowokować. Ważne – koników nie można karmić, grozi za to wysoka kara.
Mnie najbardziej nurtowało pytanie, czy te kuce naprawdę są dzikie? I tu
znowu warto zaciągnąć opinii Internetu. Koniki bowiem mają własną stronę, na której znajdziecie odpowiedzi na wszystkie nurtujące
pytania. I tak, koniki są dzikie, bo
żyją dziko. Jednak są one pod opieką medyczną, mają również „właścicieli”, ale w
ostateczności robią, co chcą od rana do nocy. Też bym tak chciała ;)
Kolejnym punktem programu były opisane w poprzednich wpisach West Lulworth oraz
jurajskie wybrzeże przy Durdle Door. Jadąc dalej na wschód, dojechałyśmy do
Poole. Co można powiedzieć o Poole? A ze
jest bardzo posh! I baaaardzo expensive. Mierzeja zwana Sandbanks to podobno
czwarte miejsce na świecie pod względem wysokości cen ziemi. Imponujące,
nieprawdaż?
A co my robiłyśmy w Poole? Właściwie chciałyśmy pozbierać mule na kolacje w
płytkich wodach naturalnego portu (znowu coś, co występuje raczej rzadko), ale
przeszkodził nam głód. Miałyśmy smaka na fish&chips i gofry, a Poole jakby
wymarło. Chociaż to czerwcowa sobota, budki i knajpki pozamykane były na
głucho. W międzyczasie zaczęło się ściemniać, a my gnane głodem wybrałyśmy się
do Bournemouth.
Bournemouth wyglądało na typowy kurort z klimatem, niestety na zwiedzanie
miasteczka nie było już czasu. Nasze
kroki skierowałyśmy w stronę plaży i po
odmowie wpuszczenia nas (nie ma miejsc,
ani jednego!) udzielonej nam przez bardzo eleganckiego kelnera, który zdziwił
się naszym wyglądem. Opatulone w co się dało (m.in. w koc), gdyż ochłodziło się
porządnie, nie stanowiłyby chcianej i pożądanej klienteli. Czyli padło na
fish&chips, które i tak już nam się marzyły. Znawczynie stwierdziły, że
jadły już lepsze, ale ja byłam happy. Chrupiąca i świeża ryba z dużymi frytami,
do tego sos tatarski, czego chcieć więcej?
A tu nasza trasa: Londyn -> New Forest National Park -> West Lulworth -> Durdle Door ->
Poole -> Bournemouth -> Londyn. Polecam!
Po obejrzeniu Twoich zdjęć naTENtychmiast chce się bookować bilet i lecieć!
OdpowiedzUsuńBaaardzo mnie to cieszy :)) To tak jak mi po obejrzeniu Twoich zdjec natychmiast chce sie jesc :D
UsuńZauroczona jestem!
OdpowiedzUsuńBuźka :)
Juhuuu :*
Usuńdziękuję za tę podróż:) Anglia jakiej nie znam chociaż wielokrotnie bywałam już tam.. ale głównie w londyńskich metropoliach.. z Twojego postu już wiem ile straciłam :)
OdpowiedzUsuńCala przyjemnosc po mojej stronie! Ja tez znalam tylko Londyn i chociaz wiedzialam, ze reszta kraju jest piekna, to jednak... sie troche zdziwilam jak bardzo :)
UsuńBedzie co nadrabiac :))
UsuńJa też potwierdzam, że te okolice fajne są :) W Poor nie byłam ale widzę, że nic nie straciłam. W Bournemouth spędziłam dwa dni, małe miasteczko, sympatyczne, mi się podobało.
OdpowiedzUsuńMowisz o Poole? To fajne, klimatyczne miejsce, nie chcialam go anty-rekomendowac ;) A Bournemouth tez mi sie podobalo, tylko na jakies duze zwiedzanie juz czasu nie bylo :(
UsuńAnglia coraz wyżej na mojej wirtualnej liście celi urlopowych w następnym czasie. Twój wpis tylko mnie w tym potwierdził!
OdpowiedzUsuńCiesze sie :)) Mi tez sie juz marz po raz kolejny! :))
UsuńPiękne miejsca. I to jedzonko na ostatnim.. :)
OdpowiedzUsuńPrawidziwie angielskie. W sumie jedno i drugie ;)
UsuńObłęd! Czy ja na pewno mieszkałam w Anglii? Tak... ale zwiedzałam głównie stacje metra ;-). Przepięknie, przepięknie i coraz większą mam ochotę wrócić tam i zobaczyć to wszystko, czegom zobaczyć jako studentka i full time worker w jednym nie miała szans. Zdjęcia - cudowne! To niebo, to niebo!!!
OdpowiedzUsuńPs. Chcę być kucykiem! :-)
Ach skad ja to znam! Przez lata studiowania i jednoczesnego pracowania malo widzialam Szwajcarii i Niemiec, za to duzo autobusow, pociagow i wnetrz ;)
UsuńPS. Mozesz byc kucykiem, jesli chcesz!
Jestem kucykiem! W krainie tęczy! :D
UsuńZdjęcia z łodkami - przefantastyczne - uwielbiam jak niebo tak idealnie odbija się w wodzie :)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńHahahah tez to lubie! Wrzucilam najpierw jeszcze wiecej zdjec, ale staram sie ostatnio ograniczac moje szalenstwo ;)
UsuńNie wiedziałam, że tak niedaleko od Londynu są tak piękne miejsca! Muszę się wreszcie i w tamte rejony Europy wybrać... Najlepsze fish & chips jadłam w Dublinie, ale wiadomo, że tego dania trzeba spróbować u źródła. :)
OdpowiedzUsuńPs. Piękne zdjęcie tych zakochanych koni!
Wybierz sie, moge polecic z calego serca! Juz sama nie wiem, czy bardziej mnie do Londynu ciagnie, czy na angielska prowincje ;)
UsuńCiesze sie, ze zakochane koniki zauwazylas, tez mnie rozczulily :)