Jak rozpoznać zimę nad Bodeńskim?

piątek, listopada 29, 2013 Kasia na Rozdrożach 25 Comments



Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu. - Marcel Proust



UWAGA! Zdjęcia NIE przedstawiają sytuacji nad Bodeńskim, a w Alpach!

W życiu nie wybaczę mojej chrzestnej, że za każdym razem, gdy dzwoniła do nas zimą, opowiadała o zaspach i "zimie stulecia" nad Bodeńskim. Nad Bodeńskim, które do tej pory widywałam (ale od razu pokochałam) tylko latem i które dzięki jej opowieściom stało się w mojej wyobraźni pełną tajemnic, zaśnieżoną Narnią. W mojej głowie wody jeziora przez mniej więcej pół roku skute były lodem, a łyżwiarze odwiedzali domy stojące na brzegu i raczyli się grzańcem. Śnieg leżał przynajmniej do marca, a było go tyle, ile w najwyższych miejscach Alp (w końcu Aly znajdują się rzut beretem stąd). 


W lutym 2008 stało się. Spakowałam manatki i wylądowałam w Konstanz. Trochę zdziwił mnie fakt, że w połowie lutego spędziłam całkiem miłe popołudnie nad Renem - bez swetra i nawet bez skarpet. Zdarza się, myślałam. Kolejne lata to pełne mgieł jesienie i ciemne, smutne zimy. Czasem zdarzyło się nawet, że w nocy sypnęło śniegiem, jednak zazwyczaj rano nie było już po nim śladu. Pewnego dnia, w końcu, doznałam olśnienia: Jezioro Bodeńskie to ogromny zbiornik wodny, który przez całe lato kumuluje ciepło, tak aby zimą je oddawać. Stąd te mgły i stąd śnieg, który zdąży roztopić się już w locie... No pięknie. Gdzie ja wylądowałam???

Cóż, czasu nie cofnę, ale przynajmniej moja wiedza się na coś przyda. Jeśli wylądujecie nad Bodeńskim, będziecie wiedzieć, że przyszła zima, gdy:



1. Na pchlim targu zobaczycie pierwsze bombki choinkowe. Nie musicie wtedy z szalonym błyskiem w oku szukać ukrytej kamery - po prostu na 99% gdzieś w górach już spadł śnieg - logiczne, prawda?


2.  Jeśli nie jesteś fanów pchlich targów, możesz łatwo przegapić ten moment. W środku października wybierzesz się na spacerek górskim szlakiem i z lekkim zaskoczeniem stwierdzisz, że zapadasz się w śnieg po kolana. (To też nie jest sprawka ukrytej kamery.)



3. No ok, załóżmy, że góry oglądasz tylko w TV (ogromny błąd, jeśli akurat jesteś nad Bodeńskim!), a punkt drugi Cię nie dotyczy (nie kupujesz rzeczy po kimś - brrr), najpóźniej wtedy zorientujesz się, że przyszła zima, gdy przejeżdżające samochody będą miały śnieżne czapy bądź na ulicy zobaczysz niezidetyfikowane, za przeproszeniem, kupki śniegu.




4. Może się zdarzyć, że i w to nie uwierzysz. Ostatecznym argumentem powinien być wtedy śnieg leżący w promieniu co najmniej 10 km od Bodeńskiego - obojętnie, w która stronę się skierujesz - nie dasz rady go ominąć.



5. Załóżmy, iż upierasz się przy innej opcji - to nie śnieg, to coś innego, może mąka? Jednak nie dasz rady wytłumaczyć faktu, iż na KAŻDYM (no prawie) rogu wpadasz na stoisko oferujące pyszne, jeszcze gorące jadalne kasztany. 


6. Kolejna prawda nie do podważenia - sąsiedzi wystawili na klatkę kwiaty doniczkowe. (Mamy to szczęście, że zimową porą na każdej klatce stoi po kilka doniczek z pięknymi często roślinami. I prawie żadnych cuchnących traperów, juhu!)


7. W temacie klatek: regularnie jak w zegarku na drzwiach piwnicy pojawia się karteczka: prosimy o zamykanie drzwi w tym zimnym okresie. (To nic, że nasza kartka wisiała całe lato i jakoś przed kilkoma dniami dopiero znikneło. Oznacza to tylko, że trzeba jak najszybciej odwołać zimę!).




8. Na ulicach wonieją brudne skarpety (przepraszam, ser raclette miałam na myśli - kocham!) i sto tysięcy rodzajów grzańca. Oznacza to nie mniej nie więcej, że zima jest wtedy, gdy przychodzisz do domu pijany i śmierdzący ;)



9. Zapomniałam. Może to, że w spowijającej cały świat mgle co jakiś czas widzisz samochody wiozące narty na dachu? Tak, to chyba to.


10. W sklepach pojawia się "młoda, polska gęś" (teściówka in spe ma co roku ubaw po pachy i chyba się zapłacze, jak któregoś roku nie będzie miała, bo to by oznaczało, że się zestarzałam...), a to mówi nam, że Święta za pasem. A jak Święta to i zima. Et voilà!



PS. Czytanie umilily Wam zdjęcia Philippa z wyprawy na narty w okolicy Säntis.


Przeczytaj również

25 komentarzy:

  1. Zdjęcia obierają mowę :O Ale widoki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tą młodą polską gęsią to masz przechlapane;) A z zimą to ja nie wiem dlaczego zawsze jesteśmy zaskoczeni, ze jest. To zimno chyba jest tak nieprawdopodobne, że stosuje się całoroczny mechanizm wyparcia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mam, az do starosci ;) Ale jesli chodzi o zime, nad Bodenskim nie ma jej naprawde, tu nigdy nie lezy snieg (no prawie) :((
      A co do zaskoczenia, zima zawsze zaskakuje drogowcow, ZAWSZE!

      Usuń
  3. Co za zdjęcia!!!!! Punkt 8 wymiata :-) Oj jaką mam teraz ochotę upić się takim grzańcem i zasmrodzić pysznym serem... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje w imieniu Philippa :) Grzanca moge sie napic juz od dzisiaj w Konstanz, a na skarpety wybiore sie na dniach :)))

      Usuń
    2. Z tego wzgledu, ze raclette jest typowy dla szwajcarskich jarmarkow, na niemieckich czuc raczej kielbache ;)

      Usuń
    3. O nie kiełbachy to nie kcę... W tym roku już nie dam rady, ale na przyszły muszę sobie zaplanować jakiś jarmark...

      Usuń
  4. Wspaniale widoki, az chce sie po takim puszku poszusować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, chociaz u mnie nazywa sie to: az chce sie zrobic piec tysiecy zdjec, szusowac nie musze, co najwyzej polazic w rakietach snieznych ;))

      Usuń
  5. Ja w tym roku jak niegdy chce zimy. Zdjecia sliczne. Ja wlasciwie przezylam narazie jedna zime w ticino i moge powiedziec ze wcale zimy nie przypominala. Snieg spadl 2 razy-slownie dwa. Przed swietami i lezal 3 dni,po koniec lutego lezal moze tydzien. Tu jest specyficzny klimat, bo ze wszystkich stron otoczeni jestesmy gorami, wiec omijaja nas zimne prody powietrza a duza ilosc jezior pozwala zatrzymac cieplo na dlugo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tessin, Tessin, Tessin to sie nazywa :PP Wiesz co, u Was jest jeszcze troche cieplej niz na polnocy, ale my tez, dzieki Bodenskiemu, prawie nigdy nie mamy sniegu :( Nie znosze mikroklimatu ;)

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia :) Taką zimę mogłabym nawet mieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja tez i to codziennie, a nie tylko w gorach ;) Na szczescie mieszkam blisko ;)

      Usuń
  7. Hmm... wcięło mój komentarz? :((

    W takim razie się powtórzę: Cudna Philippowa zima! I świetny opis :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia Kasiu, ja tu bardzo tęsknię za śniegiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wierze Ci, ale jak widzisz, ja tez nie mam rozowo, no chyba, ze wybiore sie w gory.

      Usuń
  9. taka zimę to ja rozumiem! Piękne krajobrazy! chcę na narty! bu :(

    OdpowiedzUsuń
  10. A jà w tym roku w Alpy nie pojade! Maz Moj pobyt w Club Med wygral w Alpach i z Antosiem pojada w lutym a jà do pracy.... Bo pobyt poza wakacjami szkolnymi ma byc.... A ze belfrem jestem to nic z tego. Antosi jeszcze Moze na tydzien szkole opuscic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, no to glupio. Ale Ty sobie tez odpoczniesz pewnie, wiec nie ma tego zlego ;)

      Usuń
  11. Aż chce się już zimę patrząc na te zdjęcia. Bajka ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. wspaniałe zdjęcia zimowe .. zauważyłem, że trasy narciarskie mocno 'wyprasowane' :^)
    piękne miejca!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!