Piechotą przez Londyn
Lubicie wieczorne spacery po pracy? Ja tak! Czasem zamiast wsiąść w pociąg do domu chodzę po Zurychu, czasem pospaceruję nad Bodeńskim. Jednak najczęściej idę do lasu pod domem, zaglądam na pobliskie działki i słucham jak rosną karczochy i porzeczki. Zajrzę do stadniny koni, pobawię się z kotami, pogłaszczę mućkę. Albo wybiorę się na włoskie lody do Konstanz, do kina, na zakupy.
Nie często zdarza mi się jednak popracowy spacer w Lodynie. Jeśli mam być szczera, w czerwcu był pierwszy raz. I chociaż plecak ciążył, buty obcierały, a zmęczenie po całym dniu (ba! tygodniu) dawało się we znaki, to... warto było!
Na Stanford wylądowałam koło 18tej i
easyBusem pojechałam do centrum Londyna. Za całe 2 funty!!! Wysiadłam na Baker Street (tak, to ta od Sherlocka - matko, ile ludzi!) i od razu doładowałam swoją
oysterkę - polecam każdemu. Używasz jej w autobusach (zapomnij o nieziemsko drogim turi-busie, wsiądź lepiej do jednego z wielu czerwonych dwupoziomowców), metrze, kolejce, na statku, kolejce linowej... uff. I wszędzie płacisz taniej oraz maksymalnie tyle, ile kosztuje bilet dzienny. Świetna sprawa.
Na Baker Street wsiadłam w metro i wylądowałam na stacji Westminster, pod samym Big Benem (wiem, że Big Ben to dzwon, a wieża nazywa się inaczej, ale prooooszę, kto by zrozumiał, gdybym powiedziała Elisabeth Tower?).
Właściwe chciałam wsiąść na
statek, który przewiózłby mnie po Tamizie od Westminster do Greenwich. Miałam rzucić plecak w kąt, ściągnąć obcierające tenisówki i nie wstając z wygodnej ławeczki (zakładam, że byłaby wygodna) podziwiać Londyn. Plany planami, ale rozkład jazdy jest bezlitosny - ostatni stateczek wypłynął o 17. Shiiiiit.
Po krótkiej naradzie z plecami i stopami stwierdziłam, że idziemy z buta. Niby w każdej chwili mogłam jechać do
Pauliny, ale pogoda była piękna. Grzechem byłoby przegapić piękną pogodę w Londynie. Zwłaszcza, że moja ostatnia wizyta wypełniona była walką z żywiołami - deszczem, wiatrem i przeszywającym zimnem. No nie mogłam. Za to po kilkugodzinnej wędrówce zostałam powitana uściskami i winem, czyli bardzo swojsko! Wieczór był świetny, ale to już zupełnie inna historia...
I zamiast pisać bez końca, zapraszam Was na wspólny spacer wzdłuż Tamizy.
Trasa pokrywa się częściowo z tą wyrysowaną przez Wędrowne Motyle, dlatego koniecznie zajrzyjcie, żeby wiedzieć, co, gdzie i jak! A może i powtórzyć?
 |
Chyba nie muszę przedstawiać? |
 |
London Eye i County Hall z dalszej perspektywy |
 |
Widok na Westminster z Westminster Bridge |
 |
Widok z Westminster Bridge |
 |
Zachód słońca na Westminster Bridge |
 |
Idziemy dalej! |
 |
Wieczorny chillout |
 |
I... romantyczna plaża! |
 |
Widok na Blackfriars Bridge |
 |
A jeśli akurat zgłodniejesz... |
 |
Po lewej katedra Świętego Pawła, po prawej widok na londyńskie City |
 |
Nie tylko kobiety przeglądają się w witrynach ulicznych |
 |
City! |
 |
Krótka wizyta u Olivera Twista |
 |
I znowu City |
 |
Nowoczesna architektura i... sztuka |
 |
Kto wypatrzy "Ogórka"? |
 |
Po lewej słynny Tower of London, a po prawej Tower Bridge |
 |
Tower Bridge |
 |
I ten... znowu City? |
 |
Widok z Tower Bridge na Docklands, czyli dzielnicę portową Londynu |
 |
Widok z Tower Bridge w kierunku centrum |
 |
Docklands |
 |
Docklands |
 |
The Shard - najwyższy budynek w EU |
 |
Widok na Tower Bridge i fortecę Tower of London |
Ależ Londyn wygląda pięknie w lipcowym zachodzącym słońcu..:)
OdpowiedzUsuńKhe, khe, slonce bylo czerwcowe, tylko ja jestem leniem i udalo mi sie je pokazac dopiero w lipcu ;)
UsuńKasia .. przepiękny spacer .. brawa za wytrwałość ..przeszłaś kawał drogi ... piękne zdjęcia .. ta pierwsza mozaika powala klimatem po prostu .. podziwiam i pozdrawiam słonecznie :^)
OdpowiedzUsuńRany Piotrze, z Ciebie to taki cudny komplemenciarz jest ;) Ale tez jestem dumna z tego spaceru, bo conversy mi dziury w stopach probowaly wyryc, a ja szlam i szlam ;)
Usuńwidać po popołudniowym świetle, że pogoda rozpieszczała. rzadko ogląda się lądek w takim klimacie. nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała zwiedzać alone on my own, ale fotograficzny plan jest całkiem dokładny
OdpowiedzUsuńSwiatlo to juz nawet wieczorne, bo pierwsze zdjecie zrobilam o 19.30. I masz racje, nawet nie wiedzialam, ze Ladek takie swiatlo ma!
Usuńpiekne zdjecia zrobilas i przy okazji obudzilas wspomnienia ze starch dobrych czasow:P***
OdpowiedzUsuńProsze, dziekuje, a teraz sie podziel wspomnieniami ;)
UsuńPiękną miałas pogodę, i to światło!!!! Aż zachciało mi się wrócić do Londynu i pospacerować :)
OdpowiedzUsuńMialam nadzieje, ze uda mi sie pare osob namowic, swiatlo naprawde niesamowite ;)))
UsuńMistrzostwo!!! :-)
OdpowiedzUsuńMuaaa :*
UsuńFantastyczne zdjęcia. Tęskno mi do Londynu, zawsze.
OdpowiedzUsuńDzieki Agus!!! Mi bylo straaasznie teskno, za to ten wyjazd jakos mnie wyleczyl. Nasycil? Pewnie na krotki czas tylko ;)
UsuńMasz rację, grzechem byłoby nie wykorzystać takiej pogody! Świetne zdjęcia :)))
OdpowiedzUsuńNo niestety, chociaz najchetniej czlowiek by sie polozyl... i leeeezal ;)
UsuńHm, nie wiem jak to mozliwe, ale ja bez mapy widze co gdzie i jak ;) Piekne zdjecia, a na pogode rzeczywiscie nie ma co narzejkac ostatnimi czasy.
OdpowiedzUsuńNie watpie, ze widzisz. Wstyd bylby, gdybys nie widziala :D
UsuńKurcze, to u Was ta cala ladna pogoda siedzi? ;)
Jeszcze nigdy nie byłam w Londynie....ani na Wyspach... Ciekawe, jak tam jest na żywo :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Hmmm staram sie to pokazac, opisac (rowniez we wpisach z ostatniego pobytu), ale i tak trzeba sie przekonac na wlasnej skorze, warto! ;)
UsuńNa takie spacery to ja mogę dreptać i codziennie. Zdjęcia są oszałamiające, zaczyna mi się podobać ten Londyn. A Ty to widzę w każdym kraju pracujesz?:)
OdpowiedzUsuńP.S. A nogi to musisz mieć nieźle wyrzeźbione.
UsuńNie no, po pracy w Szwajcarii spedzilam wieczor w Anglii ;)))
UsuńA nogi rzezbia mi na zmiane pizza i spacery (a nawet trening silowy), jednak pizza chyba wygrywa ;)
Bardzo przyjemna wędrówka..
OdpowiedzUsuńkiedy byłam ostatnio, to był luty.. ziiiimnoooo było, ale spacer o każdej porze roku uda się tam zorganizować tak, żeby było przyjemnie - zimowo więcej postojów w miejscach, jak ta piękna knajpka u Ciebie na zdjęciu:)
kąpią się ludzie tam w rzece na plaży?
My bylismy rok temu w marcu, pogoda byla straaaaszna, deszcz, wiatr, zimno. Ale lazilismy o wiele wiecej niz ja teraz ;)
UsuńCo do kapieli... woda wygladala jak brunatna, gesta breja - nikt sie nie kapal i nie sadze, zeby ktos probowal ;)
Londyn to jedno z moich podróżniczych marzeń :) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze uda Ci sie je spelnic! Na pewno! :)
UsuńMieszkałam w Londynie wieki temu (czyli jakieś 15 lat wstecz). Dzięki Tobie poczułam się, jakbym znowu tam była.
OdpowiedzUsuńCiesze sie bardzo Moniko!
UsuńNo i już z Twojego posta zebrałam kilka przydatnych informacji, dzięki:)
OdpowiedzUsuńSwietnie! Jesli potrzebujesz wiecej informacji, zajrzyj do reszty postow (dwa sa o okolicach, reszta to Londyn): www.kasianarozdrozach.pl/search/label/Anglia
UsuńUwielbiam się tak włóczyć po mieście. Taki spacer mnie relaksuje. Piękne zdjęcia Kasiu. Aż chciałoby się tam spacerować z Tobą :)
OdpowiedzUsuń