Piechotą przez Londyn

sobota, lipca 12, 2014 Kasia na Rozdrożach 32 Comments


Lubicie wieczorne spacery po pracy? Ja tak! Czasem zamiast wsiąść w pociąg do domu chodzę po Zurychu, czasem pospaceruję nad Bodeńskim. Jednak najczęściej idę do lasu pod domem, zaglądam na pobliskie działki i słucham jak rosną karczochy i porzeczki. Zajrzę do stadniny koni, pobawię się z kotami, pogłaszczę mućkę. Albo wybiorę się na włoskie lody do Konstanz, do kina, na zakupy.
Nie często zdarza mi się jednak popracowy spacer w Lodynie. Jeśli mam być szczera, w czerwcu był pierwszy raz. I chociaż plecak ciążył, buty obcierały, a zmęczenie po całym dniu (ba! tygodniu) dawało się we znaki, to... warto było!

Na Stanford wylądowałam koło 18tej i easyBusem  pojechałam do centrum Londyna. Za całe 2 funty!!! Wysiadłam na Baker Street (tak, to ta od Sherlocka - matko, ile ludzi!) i od razu doładowałam swoją oysterkę - polecam każdemu. Używasz jej w autobusach (zapomnij o nieziemsko drogim turi-busie, wsiądź lepiej do jednego z wielu czerwonych dwupoziomowców), metrze, kolejce, na statku, kolejce linowej... uff. I wszędzie płacisz taniej oraz maksymalnie tyle, ile kosztuje bilet dzienny. Świetna sprawa.

Na Baker Street wsiadłam w metro i wylądowałam na stacji Westminster, pod samym Big Benem (wiem, że Big Ben to dzwon, a wieża nazywa się inaczej, ale prooooszę, kto by zrozumiał, gdybym powiedziała Elisabeth Tower?).

Właściwe chciałam wsiąść na statek, który przewiózłby mnie po Tamizie od Westminster do Greenwich. Miałam rzucić plecak w kąt, ściągnąć obcierające tenisówki i nie wstając z wygodnej ławeczki (zakładam, że byłaby wygodna) podziwiać Londyn. Plany planami, ale rozkład jazdy jest bezlitosny - ostatni stateczek wypłynął o 17. Shiiiiit.

Po krótkiej naradzie z plecami i stopami stwierdziłam, że idziemy z buta. Niby w każdej chwili mogłam jechać do Pauliny, ale pogoda była piękna. Grzechem byłoby przegapić piękną pogodę w Londynie. Zwłaszcza, że moja ostatnia wizyta wypełniona była walką z żywiołami - deszczem, wiatrem i przeszywającym zimnem. No nie mogłam. Za to po kilkugodzinnej wędrówce zostałam powitana uściskami i winem, czyli bardzo swojsko! Wieczór był świetny, ale to już zupełnie inna historia...

I zamiast pisać bez końca, zapraszam Was na wspólny spacer wzdłuż Tamizy. Trasa pokrywa się częściowo z tą wyrysowaną przez Wędrowne Motyle, dlatego koniecznie zajrzyjcie, żeby wiedzieć, co, gdzie i jak! A może i powtórzyć?


Chyba nie muszę przedstawiać?

London Eye i County Hall z dalszej perspektywy

Widok na Westminster z Westminster Bridge

Widok z Westminster Bridge

Zachód słońca na Westminster Bridge

Big Ben
Idziemy dalej!

Wieczorny chillout

I... romantyczna plaża!

Widok na Blackfriars Bridge

A jeśli akurat zgłodniejesz...

Po lewej katedra Świętego Pawła, po prawej widok na londyńskie City

Nie tylko kobiety przeglądają się w witrynach ulicznych

City!

Krótka wizyta u Olivera Twista

I znowu City

Nowoczesna architektura i... sztuka

Kto wypatrzy "Ogórka"?

Po lewej słynny Tower of London, a po prawej Tower Bridge

Tower Bridge

I ten... znowu City?

Widok z Tower Bridge na Docklands, czyli dzielnicę portową Londynu

Widok z Tower Bridge w kierunku centrum

Docklands

Docklands

The Shard - najwyższy budynek w EU

Widok na Tower Bridge i  fortecę Tower of London

Przeczytaj również

32 komentarze:

  1. Ależ Londyn wygląda pięknie w lipcowym zachodzącym słońcu..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Khe, khe, slonce bylo czerwcowe, tylko ja jestem leniem i udalo mi sie je pokazac dopiero w lipcu ;)

      Usuń
  2. Kasia .. przepiękny spacer .. brawa za wytrwałość ..przeszłaś kawał drogi ... piękne zdjęcia .. ta pierwsza mozaika powala klimatem po prostu .. podziwiam i pozdrawiam słonecznie :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany Piotrze, z Ciebie to taki cudny komplemenciarz jest ;) Ale tez jestem dumna z tego spaceru, bo conversy mi dziury w stopach probowaly wyryc, a ja szlam i szlam ;)

      Usuń
  3. widać po popołudniowym świetle, że pogoda rozpieszczała. rzadko ogląda się lądek w takim klimacie. nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała zwiedzać alone on my own, ale fotograficzny plan jest całkiem dokładny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swiatlo to juz nawet wieczorne, bo pierwsze zdjecie zrobilam o 19.30. I masz racje, nawet nie wiedzialam, ze Ladek takie swiatlo ma!

      Usuń
  4. piekne zdjecia zrobilas i przy okazji obudzilas wspomnienia ze starch dobrych czasow:P***

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękną miałas pogodę, i to światło!!!! Aż zachciało mi się wrócić do Londynu i pospacerować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam nadzieje, ze uda mi sie pare osob namowic, swiatlo naprawde niesamowite ;)))

      Usuń
  6. Fantastyczne zdjęcia. Tęskno mi do Londynu, zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Agus!!! Mi bylo straaasznie teskno, za to ten wyjazd jakos mnie wyleczyl. Nasycil? Pewnie na krotki czas tylko ;)

      Usuń
  7. Masz rację, grzechem byłoby nie wykorzystać takiej pogody! Świetne zdjęcia :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, chociaz najchetniej czlowiek by sie polozyl... i leeeezal ;)

      Usuń
  8. Hm, nie wiem jak to mozliwe, ale ja bez mapy widze co gdzie i jak ;) Piekne zdjecia, a na pogode rzeczywiscie nie ma co narzejkac ostatnimi czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie watpie, ze widzisz. Wstyd bylby, gdybys nie widziala :D
      Kurcze, to u Was ta cala ladna pogoda siedzi? ;)

      Usuń
  9. Jeszcze nigdy nie byłam w Londynie....ani na Wyspach... Ciekawe, jak tam jest na żywo :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm staram sie to pokazac, opisac (rowniez we wpisach z ostatniego pobytu), ale i tak trzeba sie przekonac na wlasnej skorze, warto! ;)

      Usuń
  10. Na takie spacery to ja mogę dreptać i codziennie. Zdjęcia są oszałamiające, zaczyna mi się podobać ten Londyn. A Ty to widzę w każdym kraju pracujesz?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. A nogi to musisz mieć nieźle wyrzeźbione.

      Usuń
    2. Nie no, po pracy w Szwajcarii spedzilam wieczor w Anglii ;)))
      A nogi rzezbia mi na zmiane pizza i spacery (a nawet trening silowy), jednak pizza chyba wygrywa ;)

      Usuń
  11. Bardzo przyjemna wędrówka..
    kiedy byłam ostatnio, to był luty.. ziiiimnoooo było, ale spacer o każdej porze roku uda się tam zorganizować tak, żeby było przyjemnie - zimowo więcej postojów w miejscach, jak ta piękna knajpka u Ciebie na zdjęciu:)
    kąpią się ludzie tam w rzece na plaży?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My bylismy rok temu w marcu, pogoda byla straaaaszna, deszcz, wiatr, zimno. Ale lazilismy o wiele wiecej niz ja teraz ;)
      Co do kapieli... woda wygladala jak brunatna, gesta breja - nikt sie nie kapal i nie sadze, zeby ktos probowal ;)

      Usuń
  12. Londyn to jedno z moich podróżniczych marzeń :) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mieszkałam w Londynie wieki temu (czyli jakieś 15 lat wstecz). Dzięki Tobie poczułam się, jakbym znowu tam była.

    OdpowiedzUsuń
  14. No i już z Twojego posta zebrałam kilka przydatnych informacji, dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietnie! Jesli potrzebujesz wiecej informacji, zajrzyj do reszty postow (dwa sa o okolicach, reszta to Londyn): www.kasianarozdrozach.pl/search/label/Anglia

      Usuń
  15. Uwielbiam się tak włóczyć po mieście. Taki spacer mnie relaksuje. Piękne zdjęcia Kasiu. Aż chciałoby się tam spacerować z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!