Koszmar szalonego architekta - uniwersytet Konstanz

czwartek, marca 29, 2012 Kasia na Rozdrożach 3 Comments




Uniwersytet w Konstanz to temat rzeka, obiecuje Wam co najmniej sto pińdziesiąt postów na jego temat. Będzie o jedzeniu, o kadrze, o imprezach, o bibliotece, o wszystkim. Teraz, jako przedsmak, zapraszam na małe zwiedzanko.

Na pierwszy ogień idzie hol, w którym odbywają się najlepsze imprezy, niestety o wiele za rzadko.


Na kampus składa się mnóstwo budynków, które konkurują ze sobą o miano najbrzydszego. Żeby tego było mało, jakiś szalony artysta porozrzucał wszędzie swoje rzeźby-potwory!


Mensa, czyli nasza kantyna, karmi codziennie tysiące ludzi. Jej zalety?
  1. Jest tania
  2. Jest tania
  3. Jest tania
  4. Jest oszczędna i przewidywalna. Jeśli dzisiaj w menu były brokuły, bądź pewien, że jutrzejsza zupa będzie zielona


Aula – czyli: dobranoc, względnie wtorkowe kino.


„Zatrzymajcie swoja wybitność, my chcemy zmian”... protest studentów przeciw konserwatywnym strukturom.



I w końcu: widok na Bodeńskie! Widać je wszędzie, z mensy, z tarasu i z okien sal wykładowych. Zwłaszcza latem woda mieni się turkusem i woła: Chodź do mnie!



Przeczytaj również

3 komentarze:

  1. Jak zwykle fantastyczne zdjęcia, Kasiu! Taa, w sumie lubię ten klimat niemieckich kampusów, pomimo ich okropnej brzydoty. Po latach ten ogrom betonu przestał mnie razić - po prostu go oswoiłam. No a te dekoracje na Twoim Uni są naprawdę ciekawe, chociaż okrutnie kiczowate. Ale za to widok - bezcenny...

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny uniwerek .. i wielkie brawa z tak wiele domów z panelami na energię słoneczną :^)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten architekt musiał być na prawdę szalony;)To a propos mojego ostatniego wpisu, gdzie ubolewam nad współczesną architekturą.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!